Bezpośrednio po ujawnieniu znalezisk z szafy gen. Kiszczaka minister Waszczykowski, z właściwą temu mędrcowi głębią i zadumą, wyraził przypuszczenie, że historię ostatniego ćwierćwiecza trzeba będzie teraz pisać na nowo. Myśl ta, jak każda myśl złota, zaczęła już wydawać owoce. Gdy zbierze się je do jednego koszyka, mogą one stanowić z powodzeniem podstawę programową do nauczania historii w szkołach zreformowanych przez minister Zalewską. KOR zakładał Antoni Macierewicz, zdaje się, że razem z Andrzejem Dudą i Beatą Szydło. W KOR byli też jacyś inni (np. Michnik, Kuroń czy Celiński), ale oni tylko przeszkadzali, dlatego nie zasługują na to, by ich w ogóle wspominać. Upadek realnego socjalizmu zawdzięczamy oczywiście braciom Kaczyńskim, którzy ten nieludzki system atakowali z zewnątrz, i prokuratorowi Piotrowiczowi, który jako Konrad Wallenrod gryzł go i rozwalał od wewnątrz. Sukces byłby pełny, gdyby nie to, że przeszkadzali w tym dziele jak mogli Mazowiecki, szkodnik Balcerowicz i znowu Michnik (tak, on szczególnie, czy to nie jest bardzo podejrzane: tu Michnik i tam Michnik?), a także Kuroń, Geremek i cała sfora innych, w tym liczni agenci, kryptokomuniści, katolewacy, socjaliści, liberałowie i wszelkie nader podejrzane indywidua, z których większość urodziła się jak nie pod okupacją, to w PRL, co jest szczególnie obrzydliwe i podejrzane, bo nigdy nie wiadomo, co się wyssało z mlekiem
Tagi:
Jan Widacki