Historia w służbie polityki

Historia w służbie polityki

14.04.2007 Krakow. Plac Inwalidow. Marsz ONR z okazji 73. rocznicy powstania organizacji. Nz w srodku heilujacy Tomasz Greniuch,Image: 591990847, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Bartosz Siedlik / Forum

Instytut Propagandy Narodowej Instytutem Pamięci Narodowej wstrząsnęła tzw. afera Greniucha. Chodzi o byłego już p.o. dyrektora oddziału we Wrocławiu, wcześniej delegatury w Opolu, a zarazem byłego aktywistę ONR, który, działając w tej organizacji, wykonywał tzw. salut rzymski, czyli gest od 1933 r. kojarzony nie ze starożytnym Rzymem, ale z Adolfem Hitlerem i nazizmem. W czerwcu 2005 r. Greniuch współorganizował w Myślenicach manifestację ONR dla uczczenia najgłośniejszego incydentu antysemickiego w II RP – tzw. marszu na Myślenice lub wyprawy myślenickiej Adama Doboszyńskiego z 22 czerwca 1936 r. Podczas tej akcji zorganizowane przez nacjonalistycznego polityka bojówki rozbroiły posterunek policji w Myślenicach, wychłostały starostę za rzekome faworyzowanie kupców żydowskich, zdemolowały synagogę oraz sklepy żydowskie i podpaliły na rynku wyniesione z nich towary. „»Zarzuty kierowane przeciwko dr. Tomaszowi Greniuchowi dotyczą jego zachowań z czasów młodości. Wielokrotnie w ciągu ostatniej dekady przyznał, że były one błędem i przeprosił za nie«, czytamy w oświadczeniu szefostwa IPN. Jego lakoniczna treść znakomicie wyjaśnia, dlaczego Instytut Pamięci Narodowej po pięciu latach rządów obecnego prezesa Jarosława Szarka i towarzyszących mu wiceprezesów przypomina dymiące zgliszcza. Równolegle ze zniszczeniem prawie wszystkiego, co zastano, nastąpiła dewastacja polskiej polityki historycznej, czego skutkiem ubocznym jest międzynarodowy wizerunek III RP. (…) dziś o wiele łatwiej wmawiać opinii publicznej na całym świecie, że to przedwojenna Polska była sojusznikiem III Rzeszy, razem z Hitlerem wznieciła II wojnę światową, a Polacy współorganizowali Holocaust”, podsumował aferę Greniucha red. Andrzej Krajewski w „Dzienniku”. Katastrofalny wizerunkowo charakter tej afery pogłębia fakt, że IPN eksponuje polskie zasługi dla ratowania Żydów podczas II wojny światowej i zwalcza określenie „polskie obozy zagłady” w zagranicznych mediach, a jednocześnie karierę w jego strukturach zrobił człowiek, który kiedyś lubił sobie pohajlować i afirmował antysemicką ideologię przedwojennego ONR. W IPN jest zresztą więcej historyków z podobnymi fascynacjami i przeszłością. Są apologeci Brygady Świętokrzyskiej NSZ, nacjonalistycznego nurtu powojennego podziemia zbrojnego, gen. Franco i Błękitnej Dywizji, Janusza Walusia, a nawet belgijskiego SS-Standartenführera Léona Degrelle’a. Przemysław Witkowski w OKO.press już dwa lata temu zwrócił uwagę, że „tego typu historyków jak Greniuch, Bechta czy Muszyński pracuje w IPN dużo więcej”. Czarno-biała wizja historii Nie ma w tym jednak nic dziwnego, albowiem IPN od lat realizuje państwową politykę historyczną, której fundamentem pod rządami Zjednoczonej Prawicy (a nawet wcześniej) stał się skrajny antykomunizm. Prof. Bronisław Łagowski stwierdził w PRZEGLĄDZIE, że IPN to „główna instytucja przemocy symbolicznej”, utworzona wspólnie przez PO i PiS. Ta przemoc symboliczna polega właśnie na lustracji i dekomunizacji. Można nawet zaryzykować pogląd, że celem postsolidarnościowej polityki historycznej jest delegalizacja PRL w świadomości narodowej. Zadania tego nie mogli się podjąć historycy akademiccy, traktujący historię jako naukę. Dlatego powierzono je historykom politycznie zaangażowanym po stronie prawicy, a nawet skrajnej prawicy. Pod tym względem poglądy wyrażane w przeszłości przez Tomasza Greniucha nie były sprzeczne z zasadniczą linią prawicowej polityki historycznej, którą realizuje IPN. Do dzisiaj można znaleźć w internecie artykuł opublikowany przez Greniucha 25 czerwca 2013 r. w „Niezależnej Gazecie Obywatelskiej”, w którym pisał: „Między nami, rocznikami roku 80 i wyżej, a wami, typowymi rocznikami PRL, istnieje pojęciowa i moralna pustka, przepaść niezrozumienia. (…) Przejmujemy spuściznę ludzi, którzy z wami walczyli i będziemy kontynuować tą walkę, z tym, że oni, żołnierze przez was wyklęci, mają następców, wy ich nie macie, przeminiecie bez echa” (pisownia oryginalna). Mamy tutaj wyłożoną całą ideologię skrajnie prawicowego antykomunizmu – wykreślenia z historii PRL razem z żyjącymi w niej pokoleniami. Pojawienie się Greniucha w IPN nie było zatem wypadkiem przy pracy, ale wpisywało się w ideologiczno-polityczne oblicze tej instytucji, zwłaszcza po 2016 r., czyli za kadencji prezesa Jarosława Szarka. IPN powstał na mocy ustawy z 18 grudnia 1998 r., uchwalonej przez rządzącą wówczas koalicję AWS-UW, czyli późniejsze PO i PiS. Do jego ustawowych zadań należy gromadzenie dokumentów organów bezpieczeństwa państwa sporządzonych od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. i zarządzanie nimi, ściganie zbrodni nazistowskich i komunistycznych, prowadzenie działalności edukacyjnej, poszukiwanie miejsc pochówku osób poległych oraz wydawanie opinii

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2021, 2021

Kategorie: Kraj