Kościół wilanowski

Kościół wilanowski

Bogatszy o doświadczenia Polski pod rządami Jarosława Kaczyńskiego kard. Glemp rozwija ideę służebności tronu wobec ołtarza Przed wyborami w 2007 r. zapowiadano starcie Kościoła łagiewnickiego Stanisława Dziwisza kojarzonego z Platformą Obywatelską z Kościołem toruńskim Tadeusza Rydzyka popierającym Prawo i Sprawiedliwość. W czerwcowych wyborach prezydenckich alternatywą dla Kościoła toruńskiego może być Kościół wilanowski, któremu patronuje Józef Glemp. Smoleńska katastrofa dała mediom toruńskiego redemptorysty gigantyczny zapas amunicji, umacniając miłość wielbicieli teorii spiskowych do Telewizji Trwam, Radia Maryja i „Naszego Dziennika”. Kościół toruński przeżywa kolejną młodość. Ma zwolenników w całym kraju, o czym świadczyło zbieranie podpisów poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego w pobliżu kościołów oraz wystąpienia niektórych hierarchów Kościoła (choćby biskupa kieleckiego Kazimierza Ryczana). Tymczasem po rzekomo liberalnym Kościele łagiewnickim, który narodził się podczas rekolekcji parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej w 2006 r., pozostały jedynie wspomnienia. Kard. Stanisław Dziwisz okazał się nie tą osobistością, za którą go uważano, gdy służył u boku Jana Pawła II. Przed rokiem metropolita krakowski odprawił w bazylice Mariackiej mszę dla uczestników kongresu PiS. W tym samym czasie przyjął przebywającego w Krakowie irlandzkiego eurosceptyka Declana Ganleya. Niedawną decyzją o pochowaniu na Wawelu prezydenckiej pary ostatecznie zraził do siebie wielu obywateli. Na osłabieniu Kościoła łagiewnickiego korzysta Kościół wilanowski – w Wilanowie powstaje wielki kompleks religijny znany jako Świątynia Opatrzności Bożej. Pozycja Kościoła wilanowskiego znacznie wzrosła po katastrofie w Smoleńsku. Duża w tym zasługa prymasa seniora Józefa Glempa. 7 kwietnia, w dniu uroczystości w Katyniu z udziałem Donalda Tuska i Władimira Putina, kard. Glemp w wywiadzie dla Polskiego Radia wskazał na własną doniosłą rolę w przywracaniu prawdy o zbrodni, przypominając, że to dzięki jego staraniom władze Rosji w 1988 r. zgodziły się na postawienie pierwszego krzyża upamiętniającego ofiary. Podkreślił, że to także on poświęcił teren cmentarza, a po jego urządzeniu – sam cmentarz. Mało kto zwrócił wówczas uwagę na słowa prymasa seniora. Zabrzmiały one z całą mocą sześć dni później – 13 kwietnia, w transmitowanej przez telewizję homilii prymasa seniora w czasie mszy żałobnej w intencji ofiar katastrofy w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Kościelna ceremonia miała faktycznie charakter państwowy – odbyła się po uroczystym zgromadzeniu posłów i senatorów w Sejmie, przybyli na nią najważniejsi politycy. Obecni w archikatedrze Bronisław Komorowski, Donald Tusk i Bogdan Borusewicz usłyszeli od kard. Glempa, że za kłamstwem katyńskim kryje się szatan, za walką o prawdę zaś – Bóg i symbolizujący go krzyż. Bóg niósł prawdę, gdy w 1984 r. prymas Glemp poświęcił krzyż katyński wmurowany w ścianę kościoła na cmentarzu Powązkowskim. Niósł prawdę, gdy dzięki staraniom prymasa Glempa polscy duchowni w 1988 r. na miejscu katyńskiej kaźni ustawili przywieziony przez siebie krzyż. Jedyną ziemską osobą, która torowała drogę prawdzie o zbrodni katyńskiej wymienioną w homilii przez prymasa seniora (poza nim samym), był „apostoł Golgoty Wschodu” – ks. Zdzisław Peszkowski. Prymas senior nie wspomniał słowem o zasługach świeckich władz i osobistości, choć wśród zgromadzonych w archikatedrze był Lech Wałęsa (to jemu Borys Jelcyn przekazał najważniejsze dokumenty katyńskie, to z jego udziałem wmurowano akt erekcyjny cmentarza wojennego w Katyniu). Wykorzystując przewagę w świątyni (Józef Glemp był nauczającym kapłanem, podczas gdy p.o. prezydent i premier jedynie słuchającymi go wiernymi), prymas senior dokonał sakralizacji historii starań o ujawnienie prawdy o zbrodni katyńskiej, przypisując zasługi Kościołowi. To zabieg celowy, który wpisuje się w koncepcję kard. Glempa „ukościelnienia” państwa, która kontrastuje z pomysłem architektów IV RP, nawiązującym do Polski międzywojennej, upaństwowienia Kościoła – podporządkowania ołtarza tronowi. Obecny na mszy żałobnej w archikatedrze Jarosław Kaczyński w wygłoszonym w Sejmie w lipcu 2006 r. exposé uznał Kościół za instytucję społeczną, która „boryka się z bagażem przeszłości, ze złym bagażem przeszłości”. Kościół – zgodnie z zapowiedzią premiera – miał podlegać wytyczonemu przez władzę „porządkowi moralnemu”, który obejmował „odrzucenie brzemienia historii”. Za główne narzędzie w ustanowieniu nowego porządku moralnego uznano lustrację: „Lustracja musi być przeprowadzona z całym zdecydowaniem. Dotyczy to wszystkich agentów. Gdziekolwiek by nie byli”. Przy tym do napisanej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2010, 2010

Kategorie: Kraj