Hormony pod obstrzałem
Czy hormonalna terapia zastępcza zwiększa ryzyko udarów i nowotworów? Hormonalną terapię zastępczą (HTZ) stosują miliony kobiet na całym świecie. Ostatnie badania amerykańskich naukowców musiały więc być dla nich prawdziwym szokiem. Wynika z nich, że hormony bezpośrednio zagrażają życiu kobiety. Zwiększają ryzyko zawału serca, udaru, raka piersi i zakrzepicy. Amerykańscy naukowcy apelują: nie popełniajcie tego błędu. Czy Polki powinny ich posłuchać? – Te badania dotyczą tylko jednego leku, który stosuje 5 mln Amerykanek. Ani słowem nie wspomina się o innych środkach stosowanych w HTZ – mówi prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant ds. ginekologii. Jego zdaniem, nie mamy się więc czego obawiać: – Lek, wokół którego robi się tyle szumu, w Polsce stosuje nie więcej niż 5 tys. kobiet. I żadnej z nich nic złego się nie dzieje. Sam preparat, primarin, to mieszanina ponad 200 aktywnych substancji. W Polsce zarejestrowany jest pod trzema postaciami: dwa razy jako składnik leku i raz samodzielnie. Prof. Andrzeja Milewicza, szefa Kliniki Endokrynologii Akademii Medycznej we Wrocławiu, dziwi, że amerykańskie badania zakończono tak szybko: – Wzrost zachorowalności wśród kobiet stosujących hormony był znikomy. To media wyolbrzymiły całą sprawę. W mojej dziesięcioletniej karierze nie miałem u pacjentek żadnego przypadku nowotworu. To chyba coś więcej niż szczęście – dodaje. Jednak Polki wciąż mają olbrzymie opory przed sięganiem po hormony. Decyduje się na nie tylko 8% kobiet w okresie menopauzy. To mało, biorąc pod uwagę, że sięgają po nią co piąta Niemka i Brytyjka. Tymczasem zmiany w okresie przekwitania mogą być bardzo dokuczliwe. Lekarze stawiają sprawę jasno: albo sztuczna młodość i dobra kondycja przez długie lata, albo naturalna starość i wszystko, co się z nią wiąże. – Uprzedzam swoje pacjentki, że hormony to młodość w pigułce – mówi ginekolog Grzegorz Południewski. – Ale mają wybór. Z jednej strony są Amerykanki, które w wieku 70 lat grają w tenisa bez obawy, że złamana noga na zawsze przykuje je do łóżka. Z drugiej są nakazy i zakazy, czego nie wolno w pewnym wieku robić. Jednak nie wszyscy lekarze chętnie przepisują hormony. Taka terapia jest dość kłopotliwa. Nie wystarczy dziesięć minut na pacjentkę w gabinecie, trzeba się nią regularnie zajmować. A na to nie zawsze starcza czasu. Tym bardziej że w Polsce jest tylko 6 tys. ginekologów, a kobiet w wieku menopauzalnym ponad 6 mln. Fakty i mity Hormonalna terapia zastępcza stosowana jest u kobiet w wieku około- i pomenopauzalnym, czyli od mniej więcej 50. roku życia. Część lekarzy uważa, że powinna ją stosować każda kobieta w tym wieku, inni są zdania, że to konieczność tylko w przypadku przedwczesnego wygaśnięcia funkcji jajników (np. ok. 45. roku życia). – Terapia nie jest kaprysem kobiety, która nie czuje się już jak 30-latka. To leczenie jak każde inne. Zwykle rozpoczyna się na życzenie pacjentki – mówi prof. Radowicki. I dodaje: – Lekarz może zastosować terapię krótko- lub długoterminową. Pierwsza trwa do pięciu lat. Druga może ciągnąć się nawet i 20. Wszystko zależy od indywidualnych cech organizmu. Celem jest uniknięcie wczesnych i późnych objawów przekwitania, zwłaszcza że zlekceważone mogą okazać się groźne. Kobieta na początku menopauzy odczuwa nagłe napady gorąca, cierpi na bezsenność, jest rozchwiana emocjonalnie. Później mogą pojawić się choroby krążenia i osteoporoza. Dotykają one milionów kobiet. – Hormonoterapia hamuje ich rozwój. Zmniejsza ryzyko miażdżycy, raka macicy, jajnika czy jelita grubego. Coraz częściej mówi się o depresji pomenopauzalnej. Jej objawy ma również łagodzić terapia hormonalna – wymieniają specjaliści jednym tchem. Pod stałą opieką Hormonalną terapię zastępczą stosują przed wszystkim kobiety z dużych miast, w większości lepiej wykształcone i samodzielne finansowo. Chociaż ten ostatni argument nie jest aż tak istotny. Terapia hormonalna nie musi być droga. Kosztuje od 15 do 200 zł miesięcznie. – To nieprawda, że Polska jest pustynią na rynku leków hormonalnych. Większość leków dostępnych na świecie jest już u nas zarejestrowana. Wśród nich jest też absolutny przebój na rynku farmaceutycznym – preparat hormonalny podawany w kroplach przez nos. Kosztuje 45 zł i starcza na dwa miesiące









