I tylko Uszatka żal

I tylko Uszatka żal

05.01.2017 Lodz. Muzeum Animacji Se-ma-for. N/z oryginalne postacie i scenografia bajki Mis Uszatek Fot. Piotr Kamionka/REPORTER

Upadek łódzkiego Se-ma-fora to wielka strata dla polskiej kultury, ale nie koniec rodzimej animacji lalkowej 12 października w nieczynnym od stycznia Muzeum Animacji Se-ma-for pojawił się komornik. Liczne eksponaty, m.in. figurki Misia Uszatka i Misia Colargola, zostały zajęte na poczet długów obecnego właściciela placówki, spółki Se-ma-for Technikal Solutions. Wcześniej, 18 września, Wydział Kultury Urzędu Miasta Łodzi złożył do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci niewłaściwego zabezpieczenia zabytków, gdyż część scenografii ze słynnych animacji była składowana przed siedzibą muzeum i niszczała. Magistrat od dawna zabiegał o uznanie ekspozycji za mienie porzucone, dzięki czemu mógłby ją przejąć, jednak wiosną okazało się to niemożliwe, gdyż została objęta egzekucją komorniczą. W tym samym czasie zerwane zostały negocjacje muzeum z resortem kultury, który zaproponował odkupienie zbiorów. Właściciel zażądał za nie bowiem aż 3 mln zł. Większość eksponatów w placówce była pożyczona od innych łódzkich instytucji, m.in. od Muzeum Kinematografii, te przedmioty wróciły do właścicieli. Na prośbę komorników Filmoteka Narodowa wyceniła przejęte lalki i dekoracje, jej zdaniem są one warte 300 tys. zł. 18 października przyjechał do Łodzi wiceminister kultury Paweł Lewandowski i uspokajał, że żaden eksponat o wysokiej wartości kulturalnej nie trafi na aukcję. Prawo pierwokupu przysługuje instytucji wskazanej przez resort, który deklaruje, że odkupi zbiory i przekaże je Narodowemu Centrum Kultury Filmowej w Łodzi. Pamiątki po bajkach, na których wychowały się pokolenia Polaków, wydają się zatem bezpieczne. Niestety, wszystko wskazuje na to, że smutny koniec spotkał sam Se-ma-for. Dwa Oscary i dwa upadki Wytwórnia powstała w 1947 r. jako Studio Filmów Kukiełkowych Filmu Polskiego. Po kolejnych przekształceniach od 1960 r. funkcjonowała jako samodzielne Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for, specjalizujące się w produkcji filmów lalkowych i rysunkowych, również dla dorosłych, a także krótkich filmów aktorskich, dokumentalnych i eksperymentalnych. Pierwsze filmy kręcili w nim twórcy tej rangi co Roman Polański, Andrzej Kondratiuk, Filip Bajon, Krzysztof Krauze, Józef Robakowski czy Zbigniew Rybczyński, któremu współpraca z łódzkim studiem przyniosła w 1983 r. Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany. Jednak wytwórnia była najszerzej znana z seriali dla dzieci: lalkowych, jak „Miś Uszatek”, „Przygody Misia Colargola” czy „Mały pingwin Pik-Pok”, oraz rysunkowych, jak „Zaczarowany ołówek” i „Dziwny świat kota Filemona”. Wiele z nich było lub nadal jest emitowanych również za granicą, a w Słowenii, Finlandii i Japonii Uszatek jest wręcz misiem instytucją. Jedyna w kraju wytwórnia filmów lalkowych, od roku 1990 działająca pod nazwą Studio Filmowe Semafor, nie poradziła sobie w nowej rzeczywistości, m.in. z powodu wycofania się Telewizji Polskiej z finansowania produkcji seriali dla dzieci, ale także na skutek niejasnych decyzji biznesowych. – Do upadku Semafora, jak i paru innych państwowych instytucji filmowych, doprowadził nakaz z góry, by kupić na kredyt drogie urządzenie do udźwiękawiania, które w związku z rozpoczynającą się rewolucją cyfrową szybko stało się bezużyteczne – przekonuje były pracownik studia. W listopadzie 1999 r. Komitet Kinematografii podjął decyzję o likwidacji państwowego studia Semafor. Jednocześnie zezwolił spółce założonej w grudniu przez pracowników wytwórni pod wodzą szefa produkcji, Zbigniewa Żmudzkiego, na używanie historycznej nazwy. Firma Se-ma-for Produkcja Filmowa odkupiła sprzęt Semafora i produkowała filmy lalkowe. Powstały w niej m.in. nagradzane na festiwalach artystyczne filmy dla dorosłych oraz stworzony w koprodukcji z brytyjskim studiem BreakThru Films „Piotruś i wilk” Suzie Templeton – adaptacja baśni muzycznej Prokofiewa, którą w 2008 r. wyróżniono Oscarem dla najlepszej krótkiej animacji. Aby wesprzeć funkcjonowanie studia, łódzcy artyści powołali Fundację Filmową Se-ma-for, która zajmowała się także prowadzeniem Muzeum Animacji. Cały ten kapitał został jednak roztrwoniony i dziś po dawnym Se-ma-forze zostało kilka spółek, z których żadna nie produkuje już filmów, oraz wiele niespłaconych zobowiązań i toczące się postępowania prokuratorskie. Piotruś i wilk? Wydarzenia, które doprowadziły do tej sytuacji, obszernie opisała Agnieszka Sowa w „Polityce” (46/2018). Jednak byli pracownicy Se-ma-fora przekonują, że jej tekst odsłania jedynie część prawdy. Wynika z niego, że drapieżny szwajcarski biznesmen Luc Toutounghi wykorzystał naiwność prezesa Żmudzkiego i problemy finansowe studia, by przejąć nad nim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 51/2018

Kategorie: Kraj