Facebook jest największym serwisem społecznościowym świata. 90% amerykańskich studentów ma swoje konto. Portal szybko podbija też Europę Od dziesięcioleci amerykańscy studenci pytani o rzeczy najważniejsze dla życia towarzyskiego wskazywali przede wszystkim piwo. Napój ten dotychczas przegrał tylko raz. W 1997 r. pokonał go internet. Niedawno jednak piwo spadło aż na trzecie miejsce. Przed nim znalazły się iPod oraz Facebook. Nie zadecydował o tym spadek notowań trunku. Ważniejszy jest wzrost popularności elektronicznego gadżetu i portalu internetowego, które zdobyły serca amerykańskiej młodzieży. Ten pierwszy to przede wszystkim prawdziwy sukces marketingu. Inaczej jest w przypadku Facebooka i jego największego konkurenta – MySpace. Te portale stały się nie tylko niezwykle udanymi przedsięwzięciami biznesowymi, lecz także społecznym fenomenem. Zmieniają formę relacji międzyludzkich i wprowadzają do nich zupełnie nowe elementy. Randki Prehistoria tego fenomenu to połowa lat 90. Wtedy zaczęły powstawać pierwsze duże projekty internetowych społeczności, które przypominały dzisiejszych potentatów. Jednak wówczas niewiele zapowiadało sukces tej idei. W 1995 r. powstał pierwszy duży portal społecznościowy – Classmates.com. Serwis, który posłużył jako pierwowzór Naszej Klasy, istnieje do dziś, jednak nigdy nie cieszył się dużą popularnością. Zaraz po nim powstał SixDegrees.com, kolejny duży projekt, który miał podbić internet. Jednak także ten portal nie osiągnął oczekiwanej popularności i jego twórcy w 2001 r. ogłosili bankructwo. Dziś mówią, że wyprzedzili swój czas. I rzeczywiście coś w tym jest, ponieważ pierwsza internetowa społeczność, która odniosła sukces, weszła na rynek w marcu 2002 r. Friendster – bo o nim mowa – w założeniu twórców miał jednak spełniać inną funkcję. Powstał jako portal randkowy, a erę internetowych społeczności rozpoczął przez przypadek. Autorzy portalu założyli, że odmiennie niż w klasycznych serwisach tego rodzaju podstawą łączenia w pary nie będą wspólne zainteresowania potencjalnych randkowiczów. Zdecydowano, że znacznie lepszym łącznikiem będzie posiadanie wspólnych znajomych. Do serwisu wbudowano funkcjonalność pozwalającą na dodawanie przyjaciół. Dzięki temu szybko zaczęły się tworzyć sieci znajomych, którzy niekoniecznie byli zainteresowani randkowaniem. Użytkownicy często odnajdywali dawno niewidzianych przyjaciół i co najistotniejsze, stosunkowo łatwo mogli podtrzymywać tzw. słabe więzi, a więc relacje, które w realu wymagały zbyt dużych nakładów czasu i środków, by trwać. Stworzenie takich możliwości okazało się – wykonanym w ciemno – strzałem w dziesiątkę. Friendster niezwykle szybko zdobywał popularność i przyciągnął miliony użytkowników. Dziś ma ich ponad 70 mln, jednak głównie na Filipinach i w Azji. Jego amerykańska część wygląda jak kapsuła czasu. Królują tam profile, które użytkownicy z dnia na dzień przestali tworzyć. Możemy dzięki temu łatwo sprawdzić, jakie mieli plany w 2003 i 2004 r., jak wtedy wyglądali, jakie oglądali filmy i jakiej słuchali muzyki. Jest tak, ponieważ niewielu zadało sobie trud wykasowania swoich profili z serwisu. Zdecydowana większość użytkowników po prostu przestała logować się do Friendstera i przeniosła internetową aktywność do innych portali. Przyczyną porażki Friendstera, który szybko zyskał miano jednego z największych rozczarowań w historii internetu, była jedna zła decyzja jego szefów. Wraz z rozwojem portalu zaczęły się pojawiać w nim różne oszukane profile. Ludzie tworzyli sylwetki gwiazd filmu i estrady, postacie z kreskówek, sportowców i – co okazało się najważniejsze – zespołów muzycznych. Zarząd Friendstera wypowiedział tym praktykom wojnę, czym dowiódł, że nie rozumie istoty osiągniętego sukcesu i że był on przede wszystkim przypadkiem. Za to zrozumieli ją doskonale twórcy powstałego w 2003 r. MySpace’a. Fankluby Dział rozwoju tego założonego przez pracowników eUniverse portalu nie tylko postanowił nie walczyć z profilami zespołów, ale nawet zaczął kontaktować się z lokalnymi muzykami i pytać, w jaki sposób mógłby im pomóc. Do MySpace’a szybko wbudowano funkcjonalności pozwalające tworzyć całkowicie własny wygląd profili oraz dołączać utwory muzyczne. Siła muzyki i fanklubów nie dała na siebie długo czekać. Nastolatki masowo zaczęły zakładać konta w serwisie i dołączać do przyjaciół swoich idoli. Portal stał się też szybko centrum informacji o imprezach, a także miejscem dystrybucji wejściówek do modnych klubów. Trzeba było
Tagi:
Tomasz Borejza









