Imperium szarej eminencji

Imperium szarej eminencji

Korespondencja z Londynu Afera z nielegalnymi podsłuchami pokazała, że w Wielkiej Brytanii premier jest niemalże figurantem. Tak naprawdę rządzi medialny król z australijskiego importu Brytyjczycy nie mają ani chwili spokoju nawet w sezonie ogórkowym. Nie przebrzmiały jeszcze echa skandalu z wydatkami brytyjskich parlamentarzystów, a na horyzoncie pojawiła się kolejna afera. Tym razem medialna. „The Guardian” ogłosił, że wydawca brukowca „News of the World” – News International zapłacił milion funtów po tym, jak jego dziennikarzom zarzucono nielegalne podsłuchiwanie rozmów telefonicznych. Afera wybuchła i w przeciwieństwie do tej z wydatkami poselskimi, którą media wałkowały przez niemal miesiąc, szybko zgasła. „Guardian” ugryzł bowiem prawdziwą szarą eminencję brytyjskiej polityki, medialnego potentata – Ruperta Murdocha. Rupert podsłuchuje Echa skandalu dotarły już do Polski, ale warto powtórzyć szczegóły afery, gdyż zarzuty stawiane News International są poważne. Lewicowy „The Guardian” napisał, że brukowiec „News of the World”, wchodzący w skład imperium medialnego Murdocha, zlecał prywatnym detektywom podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, przechwytywanie prywatnych SMS-ów i zbieranie danych z kont bankowych brytyjskich celebrytów, sportowców i polityków. Podsłuchiwani byli m.in. były wicepremier John Prescott, burmistrz Londynu Boris Johnson, aktorka Gwyneth Paltrow, piosenkarz George Michael, trener piłkarskiego mistrza Anglii Manchesteru United sir Alex Ferguson, obiekt westchnień nastolatek, piłkarz oraz ikona popkultury David Beckham i inni. Według „Guardiana” detektywi inwigilowali 2-3 tys. osobistości publicznych w Wielkiej Brytanii. Wszystko zaczęło się od dochodzenia Scot- land Yardu w 2006 r., w wyniku którego w styczniu 2007 r. za nielegalne podsłuchiwanie królowej brytyjskiej skazano dziennikarza „News of the World”, Clive’a Goodmana, i pracującego dla niego prywatnego detektywa Glena Mulcaire’a. Goodmana skazano na cztery, a Mulcaire’a na sześć miesięcy pozbawienia wolności. Policja nie zainteresowała się jednak innymi wątkami pojawiającymi się w śledztwie i zarzuciła postępowanie w sprawie pozostałych podsłuchów. Dziennikarze „Guardiana” dotarli jednak do jednego z funkcjonariuszy biorących udział w dochodzeniu, który zgodził się mówić. Dowiedzieli się, że News International zawarło finansowe ugody z trzema podsłuchiwanymi osobami, aby afera nie ujrzała światła dziennego. Najwyższe „zadośćuczynienie” w wysokości 700 tys. funtów dostał Gordon Taylor, dyrektor naczelny stowarzyszenia piłkarzy. Cisza w eterze Rewelacje największego lewicowego dziennika na Wyspach nie trafiły jednak na czołówki innych tytułów, mimo że w aferę zamieszany jest jeden z najbliższych doradców lidera konserwatystów i prawdopodobnie przyszłego premiera Wielkiej Brytanii, Davida Camerona. Andy Coulson, który obecnie jest doradcą medialnym w gabinecie cieni torysów, w latach 2003-2007 był redaktorem naczelnym „News of the World”. Zrezygnował z tej posady po wykryciu podsłuchów u rodziny królewskiej, przekonując, że nie miał pojęcia o metodach stosowanych przez Goodmana. To jednak mało prawdopodobne, żeby Coulson, będąc przez cztery lata redaktorem naczelnym „News of the World”, nie wiedział, co robią jego dziennikarze i w jaki sposób zdobywają informacje, zwłaszcza że sam zaczynał błyskotliwą karierę jako reporter prasy brukowej. Do gardła doradcy lidera opozycji nie rzuciły się także słynące z krwiożerczości brytyjskie media, które nie tak dawno doprowadziły do dymisji Damiana McBride’a, jednego z najbardziej zaufanych doradców premiera Gordona Browna. McBride musiał ustąpić z urzędu po opublikowaniu jego prywatnych e-maili, w których proponował posłom Labour Party przeprowadzanie bezpardonowych ataków na torysów. Tzw. afera e-mailowa w porównaniu z nielegalnym podsłuchiwaniem 3 tys. osób wydaje się dziecinną igraszką, a mimo to znacznie bardziej wstrząsnęła brytyjską polityką. W sprawie Coulsona brytyjscy dziennikarze są nad wyraz wyrozumiali. Zresztą w ogóle reakcja na skandal jest letnia. Policja oświadczyła, że nie zamierza ponownie otwierać śledztwa przeciwko „News of the World”, BBC zajmowała się aferą raptem przez dwa dni, a tabloidy nienależące (jeszcze) do News International wręcz wcale nie zainteresowały się tematem. Reakcja (a właściwie jej brak) brytyjskiej prasy brukowej na rewelacje „Guardiana” wydaje się zrozumiała. Tabloidy na Wyspach robią wszystko, żeby zdobyć newsa. Niedawna afera związana z wydatkami brytyjskich parlamentarzystów wyszła na jaw tylko dlatego, że „Daily Telegraph” zapłacił niebagatelną sumę 250 tys. funtów za listę parlamentarnych wydatków, potajemnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 31/2009

Kategorie: Świat