Internetowe dzienniki
Blog to jakby połączenie diariusza, listu, grupy dyskusyjnej, napisu na murze i gazetki ściennej „Jestem zdeterminowanym kronikarzem mojego życia. Ponieważ istnieję. Ponieważ pewnego dnia mnie zabraknie, a chcę, żeby ktoś mógł powiedzieć: »On żył. Gdzieś tam istniał«. Cytat pochodzi z dziennika nowojorczyka, Billa Chance’a. Zapisał te słowa 19 kwietnia 2001, o godzinie 17.16. Skąd to wiadomo? Nie jest przecież żadną znaną osobistością, której zapiski byłyby przedmiotem ogólnego zainteresowania (pomijając fakt, że zwykle dzienniki publikuje się po śmierci autora). Bill Chance tworzy coś, co niektórzy ochrzcili już mianem nowego gatunku literackiego – bloga. W Polsce na hasło „blog” reagują zwykle ludzie poniżej 20. roku życia. W USA, gdzie blogi powstały wcześniej, uznano je za kolejny przejaw ekspresji pokolenia X, gdyż ponad 60% amerykańskich blogowiczów stanowią osoby w wieku 20-30 lat. Blog jest skrótem od „web log”, czyli dziennika w Internecie. Określenie to stworzył John Barger, który nazwał tak typ często aktualizowanych stron, zawierających wpisy opatrzone datą. Początkowo tworzenie blogów wymagało przynajmniej podstawowej znajomości języka programowania HTML. Podobne strony służyły jako przewodniki po innych interesujących miejscach w sieci, poświęcone były określonej tematyce, a dziennik „The Guardian” wykorzystywał tę technologię do stałego uaktualniania wiadomości na swojej witrynie. Obecnie w sieci dostępny jest program-blogger, czyniący tworzenie bloga banalnie łatwym. Wystarczy wpisać treść, kliknąć i strona się aktualizuje. Blog to właściwie więcej niż dziennik. Stanowi rodzaj połączenia typowego pamiętnika z listem, napisem na murze, listą dyskusyjną i gazetką ścienną. O czym piszą autorzy internetowych dzienników? O wszystkim i o niczym. Dzień po dniu opisują swoje życie, kolegów, pracę, imprezy. „Nie ma to jak porządna impreza do białego rana po całkowicie wykańczającym tygodniu pracy! Jak zwykle odjazd maksymalny, jak zwykle nie trafiłam do domu”, zwierza się Sylwia (http://wczerni.tx.pl). Inni publikują w sieci swoje refleksje: „Czy idę do przodu? Czy rozwijam się jako człowiek? Czy staję się lepszą osobą? Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego nie powinienem wyjechać za tydzień na Karaiby, gdzie bym przesiedział do końca swoich dni?” (www. prawda. org/ruzc). „Czy jestem hipokrytą, obłudnikiem? Ależ oczywiście:–/ i najgorsze jest to, że ukrywam to pod maską megalomana” (http: //aber.bryndza.ceti.pl). W Internetowych dziennikach można znaleźć także przepisy kulinarne, recenzje filmów i programów telewizyjnych, wiersze, a nawet zapiski z podróży: „W Mediolanie pierwszy szok. Bozia pokarała nas całą wycieczką Polaków, którzy udawali się tam, skąd my właśnie wracaliśmy. Pierwsi polscy ludzie od trzech tygodni, i to jeszcze aż tak krzykliwie polscy. Bolało… Bardzo bolało…” (http://wiolka.jest. mniam.net). Wśród blogowiczów są też tacy, których dni wypełniają nieco mniej konwencjonalne zajęcia, choćby zabijanie stada karaluchów w mieszkaniu. Oczywiście, autorka nie omieszka umieścić opisu eksterminacji w dzienniku: „Wczorajszy dzień mnie zmienił. Dotąd byłam miłą osobą, która podnosiła karalucha z podłogi i wyrzucała go na zewnątrz. Dziś rano biegałam po kuchni z pojemnikiem środka na owady w ręce, wrzeszcząc „Zdychajcie!” (www.squirrelbait.blogspot.com). Potem następuje dokładny opis całej operacji, ze szczególnym uwzględnieniem sceny wysypania się całej lawiny owadów na głowę autorki z jakiejś dawno zapomnianej, ukrytej na szafce torby. Po co blogowicze umieszczają takie historyjki w swoich dziennikach? Żeby przyciągnąć czytelników. Każdy autor bloga chce być zauważony, doceniony, a nawet oceniony – często sam domaga się komentarzy od czytających. „Co oni powiedzą, co pomyślą, jak to odbiorą, czy skrytykują, czy pochwalą? Myślę, że prawie każdy, kto ma blog, choć raz o tym pomyślał, choć raz się tym przeraził” (http://kawalek.civ.pl/blog/). Specyfika tego rodzaju „twórczości” polega przecież na tym, że każdy może te zapiski przeczytać i podyskutować o nich zarówno z autorem, jak i z innymi czytelnikami. Gdy blogowicz zastanawia się, co kupić narzeczonej na urodziny albo dokąd pojechać na wakacje, internauci odwiedzający jego stronę służą radą. To jakby internetowa odmiana „Big Brother” i zaprzeczenie tradycyjnie pojmowanego dziennika, który autor zwykle skrzętnie ukrywa. Najbardziej chwytliwy pomysł to pisanie o własnym życiu uczuciowym czy seksualnym. W Polsce jednym z najchętniej czytanych blogów jest „One jeszcze









