Jak ocenić propozycję ministra Religi, by pacjenci dokładali (10 zł za dzień pobytu w szpitalu i 5 zł za wizytę u specjalisty) do służby zdrowia?

Jak ocenić propozycję ministra Religi, by pacjenci dokładali (10 zł za dzień pobytu w szpitalu i 5 zł za wizytę u specjalisty) do służby zdrowia?

Zbigniew Podraza, lekarz, poseł SLD, wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia
Nie podoba mi się ten pomysł. Kto ma niewiele grosza, tego szarpnięcie za kasę nie uraduje. A jeszcze trzeba będzie ustalać, kogo zwolnić z opłat, a kogo nie. Zresztą te pieniądze służby zdrowia nie uratują. Jest projekt zmian systemowych, które trzeba kontynuować, a nie tworzyć jakieś prowizorki. Pieniądze do systemu muszą wpływać, ale teraz nawet nie wiem, czy za usługi, które otrzymuję w ramach NFZ, ktoś nie bierze pieniędzy dwukrotnie. Dziś jednak nie ma systemu kontroli. Poprzedni rząd Belki zdziałał tyle, że zdecydowanie oddłużył szpitale i przygotował nowy budżet. A teraz pieniądze rozdano na becikowe, a służbę zdrowia próbuje się łatać pieniędzmi od pacjentów. Niestety, za złe ekonomiczne decyzje w służbie zdrowia odpowiadają rządy prawicowe.

Jolanta Banach, wiceprzewodnicząca Rady Politycznej SdPl
Komercjalizowanie służby zdrowia jest decyzją skandaliczną. Powinna być porządna składka zdrowotna odpisywana od podatku, która zabezpieczy poziom finansowania usług medycznych. Podatek powinien być progresywny, by bogatsi płacili więcej także na publiczną służbę zdrowia. Zamiast rozdawać budżetowe pieniądze na becikowe, trzeba się zająć opieką zdrowotną, która dotyczy wszystkich. Łączenie systemu komercyjnego i socjalnego, gdy bogatszych się nagradza, a biedniejszych krzywdzi, zaprowadzi nas do kolejnej zapaści. W Polsce niezbędna jest dyskusja o standardzie usług medycznych. Niech ludzie płacą za operacje plastyczne, kosmetologię itd. Za to wysoko specjalistyczne operacje powinny być pokrywane z budżetu państwa, a nie NFZ.

Bogdan Warzyński, przewodniczący KK NSZZ Solidarność ’80
Zamiast rozwiązania systemowego państwo szuka sposobu ściągnięcia pieniędzy przez większe obciążenie ludzi. I tak płacimy, gdy się leczymy prywatnie, to jeszcze w szpitalu chcą z nas doić. Jeśli prof. Religa zna się na reanimacjach, niech reanimuje służbę zdrowia. W ZUS podnosi się tylko składki, tymczasem nie rusza się płacy minimalnej, a emerytury wzrastają jedynie o wskaźnik inflacji. Z czego mamy dopłacać?

Jan Kisieliński, wiceprzewodniczący OPZZ
Rozwiązanie wydaje się proste, ale jest nie do przyjęcia przez społeczeństwo. Oceniam je negatywnie, bo to pomysł całkiem absurdalny. To tak, jakby mechanik prócz swojego wynagrodzenia pobierał dodatkowo kilkadziesiąt złotych tylko za to, że uczciwie naprawi mój samochód, a nie przesunie roboty na później. Nauczyciele w szkole państwowej zażądają za lekcje matematyki po 10 zł miesięcznie od każdego ucznia, a za lekcje polskiego po 20 zł. Powodem braku środków w służbie zdrowia jest złe wydatkowanie pieniędzy z ubezpieczeń społecznych i przerzucenie odpowiedzialności na zwykłego, do tego chorego obywatela. A co się stało z pieniędzmi, które ja i ludzie w moim wieku wpłacali do ZUS przez 30 lat pracy, kiedy jeszcze nie chorowali, nie korzystali z pomocy lekarskiej? Łatwo można każdemu lekarzowi obiecać podwyżkę, a wypłacać kosztem reszty społeczeństwa.

Waldemar Witkowski, przewodniczący Unii Pracy
Najlepiej gdyby publiczna służba zdrowia była ogólnodostępna i bezpłatna. Jeśli nie zreformuje się systemu, tylko będzie się dorzucać do NFZ, to wszystko zostanie po staremu. Jakieś symboliczne dopłaty mogłyby stanowić rodzaj społecznej kontroli pieniędzy, aby nie dopisywano nam usług medycznych, których nie było. Każdy mógłby sprawdzić, czy to, co otrzymał, jest na wydruku potwierdzonym podpisem. Myślę, że pacjenci zaakceptowaliby taki rodzaj nadzoru, więcej byłoby przeciwników w służbie zdrowia, która bywa nieuczciwa.

Tadeusz Nowakowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników ZUS
W Polsce poszerza się sfera ubóstwa i nie widzę powodu, by ponosić dodatkowe opłaty. Zresztą jeśli zadeklarujemy palec, to utną nam przy łokciu, potem będzie się dopłacać 20 zł, a potem jeszcze więcej. Kolejne rządy nie mają pomysłu na uzdrowienie ubezpieczeń społecznych i opieki zdrowotnej. Zamiast tego mamy woreczki do bicia i kopania. Płacimy coraz wyższe składki na ZUS, ale gdy się trafi do szpitala, trzeba wziąć w zęby przynajmniej 200 zł, by do nas pielęgniarka podeszła. Dlatego człowiek częściej korzysta z prywatnego lekarza, bo wtedy ma przynajmniej nadzieję, że nam nie zaszkodzi.

Wydanie: 2006, 21/2006

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy