Był najbardziej oryginalnym tropicielem zbrodniarzy wojennych. Doprowadził do skazania Rudolfa Hössa. Komendanta Auschwitz Jan Sehn (…) był najbardziej oryginalnym łowcą nazistów, jakiego można sobie wyobrazić. Był kimś, kto do dnia dzisiejszego jest mało znany nie tylko na świecie, lecz nawet w rodzinnej Polsce. W archiwach IPN w Warszawie oraz Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie znajduje się ogromna liczba świadectw ocalałych więźniów obozów koncentracyjnych, na których widnieje jego podpis jako sędziego śledczego. Jest on także autorem pierwszego szczegółowego opisu dziejów obozu Auschwitz oraz jego organizacji, programu eksperymentów medycznych oraz komór gazowych. Nazwa tego obozu stała się synonimem Holokaustu. Sehn zorganizował proces Rudolfa Hössa (nie należy go mylić z zastępcą Hitlera Rudolfem Hessem, który w Norymberdze otrzymał wyrok dożywotniego więzienia), komendanta obozu, który 16 kwietnia 1947 r. wstąpił na szubienicę przed „blokiem śmierci” w Auschwitz. Celowo powieszono go dokładnie w tym samym miejscu, w którym zginęło wcześniej tak wiele jego ofiar. Co najważniejsze, Sehn nakłonił Hössa do spisania przed egzekucją wspomnień, dzięki czemu powstała książka, która do dzisiaj stanowi jedną z najlepszych i najbardziej poruszających okazji do zajrzenia w umysł masowego mordercy. Jednak także te wspomnienia często ulegają przeoczeniu w zalewie prac na temat zbrodni Trzeciej Rzeszy, a ich wpływ w większości jest zapominany. Być może przyczyną, dla której Sehn i jego spuścizna tak rzadko są brane pod uwagę, jest fakt, że nie pozostawił po sobie nic osobistego: ani dziennika, ani wspomnień, ani nawet tekstów, w których znalazłoby się coś więcej o jego osobie. Pisywał wyłącznie raporty lub transkrypcje świadectw oraz inne dokumenty, które tworzył jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Komisji Wojskowej badającej niemieckie zbrodnie wojenne – oraz oczywiście jako sędzia śledczy w procesie Hössa i późniejszym procesie innych członków załogi Auschwitz, w tym oficerów SS. Kierował też sprawą przeciwko Amonowi Göthowi, wyróżniającemu się sadyzmem komendantowi obozu koncentracyjnego w krakowskim Płaszowie, którego postać znalazła się w filmie Stevena Spielberga „Lista Schindlera”. Gdyby Sehn nie zmarł w 1965 r. w wieku 56 lat, może zdążyłby powiedzieć o sobie więcej. A może nie. Istnieje ważny powód, dla którego Sehn skupiał się raczej na swojej pracy niż na osobistych przeżyciach. Był przekonany, że ma coś do ukrycia, i ukrywał to coś do końca życia nawet przed najbliższymi współpracownikami. Nie było tajemnicą, że Sehn wywodził się z rodziny pochodzącej z Niemiec, choć dokładne jej pochodzenie pozostaje nieznane. W regionie, w którym granice przesuwały się często, nie było to nic niespotykanego. W roku 1909 Tuszów w Galicji, w którym urodził się Jan Sehn, był częścią Austro-Węgier. W domu rozmawiało się po niemiecku i po polsku. (…) Jan wyjechał do Krakowa, gdzie w latach 1929–1933 studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, co zapoczątkowało jego karierę prawniczą. W 1937 r. zaczął pracę w wydziale dochodzeniowym krakowskiego sądu. Jak wspominali jego byli koledzy, natychmiast uwidoczniła się jego „pasja dla kryminalistyki”. Jednakże niemiecki najazd na Polskę, który zapoczątkował II wojnę światową, oznaczał dla niego przerwanie kariery. Sehn spędził wojnę w Krakowie, pracując jako „sekretarz” związku restauratorów. Nie ma dowodów świadczących o tym, by był związany z polskim ruchem oporu ani też by kolaborował w jakikolwiek sposób z Niemcami. Po prostu starał się przetrwać długie sześć lat niemieckiej okupacji. (…) JESZCZE ZANIM WOJNA dobiegła końca, Jan rozpoczął misję gromadzenia dowodów niemieckich zbrodni. Maria Kozłowska, jego sąsiadka z Krakowa, która później pracowała w Instytucie Ekspertyz Sądowych, którym Sehn kierował od 1949 r. do śmierci, wspomina, że we Wrocławiu (…) „szukał dokumentów w dymiących ruinach. W poszukiwaniu dowodów zjeździł całą Polskę”. Kozłowska i inni współpracownicy Sehna zawsze zakładali, że to jego pasja do prawa i sprawiedliwości pchała go, by z taką determinacją i uporem gromadzić dowody nazistowskich zbrodni i opierać na nich oskarżenia, dzięki którym wielu zbrodniarzy trafiło na stryczek. Ze wszystkich sił wspierał odbudowę Polski, zniszczonej w wyniku okupacji i utraty ok. 6 mln obywateli, czyli aż 18% przedwojennej ludności. Wśród zabitych było ok. 3 mln polskich Żydów, niemal 90% tej grupy. (…) Jan Sehn, który pomagał przygotowywać










