Radiostacja miała poruszyć sumienie aliantów. Bez skutku Jeszcze przed powstaniem warszawiacy byli świadkami śmiałej akcji radiowców. Przez nazywane szczekaczkami uliczne głośniki, zamontowane przez Niemców w celu szerzenia ich propagandy, nadano hymn „Jeszcze Polska nie zginęła”. Ludzie przecierali oczy ze zdumienia i płakali. A potem, w ósmym dniu powstania warszawskiego, rozbrzmiała „Błyskawica”. Jak przyznała w filmie dokumentalnym brytyjska stacja telewizyjna BBC, „Błyskawica” zapisała się w historii jako „pierwszy i jedyny w tej wojnie wypadek, gdy z okupowanego kraju, wprost z pola walki, nadawała radiostacja foniczna”. Podnosiła na duchu, podawała wiadomości i apelowała o pomoc z zagranicy. To dzięki niej Zachód był systematycznie informowany o walkach powstańczych. Była więc zjawiskiem unikatowym i fascynującym. Jak jednak zachowała się w pamięci powstańców warszawskich? Nieważne, ilu słucha, ważne, że nadaje – Ze względu na wykonywane zadania mogłem słuchać jej tylko okazjonalnie, jednak według mnie była to radiostacja wolnej Polski, która odgrywała bardzo dużą rolę – mówi Wiesław Newecki „Kogut”, łącznik w Zgrupowaniu AK „Chrobry II” w Śródmieściu Północnym. – Nawoływała ludność cywilną, żeby się nie załamywała, ale pozytywnie wpływała również na nas, powstańców, i bardzo się cieszyliśmy z jej nadawania. Emisję programu „Błyskawica” rozpoczęła 8 sierpnia 1944 r. Zbudowana została jednak już w 1943 r. w Częstochowie przez Antoniego Zębika i Bolesława Drożdża. Przed wybuchem powstania została przewieziona do Warszawy, ale nadajnik przemókł i został uszkodzony. Zainstalowano go 7 sierpnia, a następnego dnia o godz. 9.45 stacja nadała słowa, które od tej pory rozpoczynały każdą audycję: „Halo! Tu mówi »Błyskawica«! Stacja nadawcza Armii Krajowej w Warszawie na fali 32,8 i 52,1 metra”. Kierownikiem zespołu powstańczej radiostacji był Stanisław Zadrożny „Pawlicz”. Audycje emitowano o godz. 9.45, 14.00, 19.30 i 22.00. Program przygotowywany przez Biuro Informacji i Propagandy AK zawierał komunikaty dowódcy powstania, reportaże, wiersze i piosenki oraz najświeższe wiadomości ze świata, z kraju, ale przede wszystkim ze stolicy. – Słyszałem, jak podawano informacje o tym, gdzie można zdobyć wodę oraz pożywienie. Zawiadamiano, że działa polska poczta, a harcerze zajmują się roznoszeniem listów. Można było również usłyszeć, które ulice są pod ostrzałem i nie należy nimi przechodzić. Były także nawoływania do pomocy przy odkopywaniu ludzi spod zawalonych budynków – wspomina Henryk Jerzy Filipski „Jeremi”, walczący w Korpusie Bezpieczeństwa w Śródmieściu Północnym. Tadeusz Wolfram „Okularnik”, walczący w Śródmieściu Południowym w batalionie „Miłosz”, kompania „Bradla”, nie miał okazji słuchać audycji „Błyskawicy”. Pamięta jednak, że podawane przez nią informacje docierały do jego oddziału przenoszone z ust do ust przez mieszkańców i powstańców. Dlaczego nie wszyscy mieli możliwość odbierania powstańczej radiostacji? Decydowało o tym kilka czynników. Przede wszystkim warszawiacy nie mieli odbiorników radiowych, ponieważ zostały zarekwirowane przez Niemców już w 1939 r. Zdarzało się oczywiście, że Polacy wbrew nakazowi okupanta przechowywali aparaty w domach, by potajemnie słuchać audycji nadawanych z Londynu, ale wiązało się to z ogromnym niebezpieczeństwem. Kolejne przeszkody to brak elektryczności, a także pogarszająca się sytuacja w Warszawie – bombardowania, prowadzone walki, pożary i egzekucje. Jan Białecki „Krótki”, strzelec w kompanii „Lewar” walczącej w Śródmieściu Północnym, podaje inną przyczynę, która uniemożliwiała słuchanie „Błyskawicy”. – Nie mieliśmy szans częstego i regularnego przebywania w pobliżu jedynego radioodbiornika na kwaterze, gdyż byliśmy prawie całymi dniami i nocami na posterunkach bądź w jakichś akcjach. Żądamy amunicji Warto wspomnieć, że zespół „Błyskawicy” dzielił się czasem antenowym z Polskim Radiem, którego dziennikarze pracowali pod kierunkiem Edmunda Rudnickiego „Konopki”. W sumie stacja nadała 122 audycje w języku polskim i 77 audycji po angielsku. Te ostatnie przygotowywali Jan Nowak-Jeziorański i Adam Truszkowski „Tomicki”. Rozgłośnia należycie wypełniła swoje główne zadanie, czyli dotarcie z informacją o walkach toczonych w Warszawie do Londynu i dalej. Liczono, że w ten sposób można poruszyć sumienia zachodnich aliantów. Potwierdza to Ryszard Zieliński „Ryś”: – Pamiętam, jak przy odbiorniku radiowym należącym do stacjonującego w moim domu oddziału AK (zgrupowanie „Bartkiewicz”, 1. Kompania „Andrzeja Prawdzica”) zbierały się grupki słuchaczy, głównie w porach transmitowania polskich audycji Radia Londyn. Od pewnego momentu radiostacja „Błyskawica” nadawała wielokrotnie wiersz „Żądamy amunicji”, który wywierał