Obchody ostatnich rocznic

Obchody ostatnich rocznic

Nie będę oryginalny, bo kilku mądrych ludzi powiedziało to już przede mną, ale nasze czasy pod pewnymi względami są podobne do czasów saskich. Słabość państwa, upadek nauki, tendencje do anarchii, model patriotyzmu, ciemnota i fanatyzm religijny niekiedy rzeczywiście przypominają wiek XVIII. Szlachcic polski czasów saskich podatków płacić nie chciał, awanturnictwo i pijaństwo godził z bigoterią, władzy nie szanował, ale wrzeszczał z całych sił, jak to kocha Rzeczpospolitą i złotą wolność, która tej Rzeczypospolitej jest najpiękniejszą ozdobą. Im bardziej był pijany, tym głośniej tę miłość deklarował, z pobożnością się obnosił, obcych traktował co najmniej podejrzliwie, idącego z zachodu zepsucia z obawą wypatrywał, a na każdą próbę reformy krzyczał: liberum veto! Do tej tradycji właśnie, świadomie czy nieświadomie, nawiązuje dziś PiS. Członkowie tej partii i jej miłośnicy skupieni w Rodzinach Radia Maryja czy klubach „Gazety Polskiej”, wspierani przez wcale liczne grono publicystów oraz niedocenionych poetów i artystów, nie tylko deklarują raz po raz, że kochają Polskę, ale jeszcze są przekonani, że tylko oni kochają ją prawdziwie. Tylko oni są „prawdziwymi patriotami”. Cała reszta to zdrajcy, zaprzańcy, postkomuniści lub zgoła komuniści, ruskie pachołki i targowiczanie. Kochają Polskę, ale za nic mają „wybranego przez pomyłkę” prezydenta Rzeczypospolitej, który uosabia jej majestat, ale tylko wtedy, gdy jest Lechem Kaczyńskim albo gdyby był Jarosławem Kaczyńskim. Za nic mają porządek prawny, choć niby wiedzą, że prawo jest ostoją ładu tej tak kochanej przez nich Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Za nic mają rząd, choć utworzyła go wyłoniona w powszechnych, demokratycznych wyborach większość sejmowa. Za nic mają naród, który dokonuje takich błędnych wyborów. Ostatnie dni dostarczyły egzemplifikacji wszystkich powyższych tez. Można było tego doświadczyć i w rocznicę katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, i w rocznicę pogrzebu prezydenckiej pary w Krakowie. Jarosław Kaczyński nie uznaje państwa polskiego, dlatego nie uczestniczył w żadnych państwowych obchodach wspomnianych rocznic. Organizował swoje, wobec państwowych alternatywne. Posłowie PiS świadomie ignorowali rozporządzenia porządkowe władz samorządowych i na oczach całej Polski przeskakiwali ustawione przez policję płotki, przepychali się przez kordon policjantów. Później jeszcze mieli czelność oburzać się, że ktoś chciał na nich wymusić przestrzeganie prawa i porządku. Tak to do „poległych śmiercią męczeńską” w Smoleńsku dołączył jeszcze zastęp męczennic, posłanek PiS poturbowanych rzekomo podczas przeskakiwania przez płotki i przedzierania się przez kordon policjantów. Nie obyło się więc bez lżenia policjantów wykonujących swe obowiązki. Wyzywanie stróżów prawa niepodległej Polski od gestapo świadczy zarówno o skali nienawiści, jak też o skali głupoty. Obraża nie tylko policjantów, ale przy okazji obraża prawdziwe ofiary prawdziwego gestapo. Przyjrzyjmy się treści transparentów niesionych przez prawdziwych Polaków, a zarazem prawdziwych patriotów. Jakaż z nich emanowała miłość do ojczyzny: „Rząd PO to fałsz, kłamstwo i zdrada. Służą Rosji i Niemcom”, „Rząd pod sąd!”, „Komorowski – hańba Polski!”. Były też transparenty o treści nabożnej, np. taki: „Boże broń Polskę przed PO”. Niektóre zawierały pogróżki: „Tej zbrodni nie wybaczymy!”. Której: katyńskiej, smoleńskiej czy tej popełnionej na przeskakujących płotki posłankach PiS? Nie wiadomo. Niektóre napisy adresowane były do Rosji: „Nóż w plecy, nóż w serce, Rosjo, dość!”. „Nóż w plecy” zapewne odnosiło się do 17 września 1939 r. Co było „nożem w serce”? Chodziło, zdaje się, o odkręcenie tablicy, którą dwie smoleńskie wdowy raczyły samowolnie, nikogo o zgodę nie pytając, przykręcić w miejscu katastrofy. Pech chce, że na terytorium obcego państwa. Zaiste, porównywalne to wydarzenia! Takie to napisy towarzyszyły nabożnemu skupieniu w rocznicę pogrzebu prezydenckiej pary w Krakowie. A gdy już o samym pochówku na Wawelu mowa, trzeba dopowiedzieć sprawę do końca. Groby królewskie w katedrze na Wawelu są dla królów i bohaterów narodowych. Jakiś czas temu ksiądz oprowadzający po katedrze tak tłumaczył gościom: „W grobach królewskich spoczywają królowie, bohaterowie narodowi oraz prezydent Lech Kaczyński z małżonką”. Otóż to, otóż to. Dotąd spoczywali tam tylko królowie i bohaterowie narodowi. I tak powinno zostać. Uważam, i wielu podziela mój pogląd, że Wawel Lechowi Kaczyńskiemu się nie należał. Są jednak tacy, którzy uważają, że jak najbardziej. Których jest więcej? Czy ktoś pytał naród o zdanie w tej kwestii? Katedra wawelska zawsze odgrywała rolę szczególną. Była nie tylko kościołem lokalnego biskupa, pełniła też zawsze funkcje państwowe. Tu od czasów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2011, 2011

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki