Partia żywi i ubiera

Partia żywi i ubiera

Czy demokracja może sprawnie funkcjonować bez partii politycznych? Kiedyś takie pytanie wydawało się kompletnie absurdalne. A dziś? Kolejne komunikaty z życia partii, zwłaszcza gdy zajrzy się za kulisy, dają obraz tak przygnębiający, że aż chciałoby się krzyknąć: A do cholery z nimi! Do polityki pchają się coraz głupsi i coraz bezczelniejsi. Selekcja negatywna, oparta głównie na kryterium wierności wobec liderów, sprawia, że praktycznie we wszystkich głównych partiach ton nadają ludzie, którzy zainteresowali się polityką na studiach. Krótko działali w młodzieżówkach, później byli asystentami czy sekretarzami polityków, a jak partia wygrała wybory, trafili do rządu. Są dyrektorami, wiceministrami, a nawet ministrami. Czy kraj zarządzany w ten sposób może osiągać sukcesy i spełniać oczekiwania wyborców? W wybranych dziedzinach, tam, gdzie jakimś cudem są jeszcze fachowcy, a nie politycy, może i osiąga. I dzięki temu ten wóz jeszcze – choć powoli – jedzie do przodu. A tam, gdzie rządzą politycy? Śmiech i żenada.Polskim wynalazkiem, który z całą pewnością nie zostanie przejęty przez kraje rozwinięte, jest powoływanie ludzi od noszenia teczek na wysokie stanowiska rządowe. Z argumentem, by tam się uczyli i rozwijali. To już nie jest nawet czarny humor. To polskie realia. Pierwsza poważna praca w życiu i od razu dyrektor departamentu, wiceminister itd. Mam

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 26/2013

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański