Jestem dumna, że noszę nazwisko Różewicz – rozmowa z dr Małgorzatą Różewicz

Jestem dumna, że noszę nazwisko Różewicz – rozmowa z dr Małgorzatą Różewicz

O wielkim poecie, a zarazem mężu, ojcu i dziadku z dr Małgorzatą Różewicz, kulturoznawczynią, filozofką i teatrolożką, synową Tadeusza Różewicza rozmawia Katarzyna Szeloch

Jest pani synową Tadeusza Różewicza od 32 lat. Pamięta pani wasze pierwsze spotkanie?
– Tak, byłam wtedy bardzo szczupłą szatynką w rozmiarze 34 i kiedy przyszły teść zobaczył mnie po raz pierwszy, powiedział do Jana, mojego późniejszego męża: „Synu, gdybyś wiedział, jaką dorodną kobietą była mama”. A Janek na to: „No, przecież z mamą się nie ożenię!”. Ale po 32 latach z moim temperamentem i ekspresją oswoiłam Tadeusza, a on oswoił mnie. Pogodził się z tym, jaka jestem, bo w końcu jestem jego jedyną synową i nie miał wyboru! Oczywiście, nie zawsze panuje między nami sielanka. Z mojej strony skończyło się to na wielkiej ciekawości tego, co ma do przekazania twórca.

„Źle opowiedziany” przez Miłosza

Z odwagą i determinacją walczy pani o przywrócenie poezji Różewicza należytego miejsca w literaturze polskiej i światowej. Czy jest rzeczywiście niedoceniany?
– W literaturze światowej nie jest niedoceniany, co do literatury polskiej, to na Międzynarodowej Konferencji „Po Miłoszu” na Uniwersytecie Wrocławskim (2011 r.) postawiłam tezę, że Tadeusz Różewicz został „źle opowiedziany” przez Czesława Miłosza, slawistę. Negatywne stereotypy interpretacyjne autorstwa noblisty, takie jak „antypoeta”, „ateista”, „humanistyczny nihilista”, „twórca poezji niedającej nadziei”, „o wyobraźni równie desperackiej jak Beckett”, wreszcie „uwikłany w socrealizm, którego sens dzieła wyczerpuje formuła »małej stabilizacji«”, zaważyły na odbiorze twórczości Różewicza w ważnym anglojęzycznym obiegu literackim. Ponieważ strategię Miłosza uważam za nadużycie interpretacyjne, wynikające z niedocenienia, a może nawet służące tendencyjnie trywializacji sensu twórczości Różewicza, staram się odkłamać obraz tej poezji, która została, mówiąc poetycko, a zarazem banalnie, zaczarowana i zepsuta przez powierzchowną – jak sądzę – lekturę Miłosza.
Czy łatwo jest występować w podwójnej roli: synowej i obiektywnej interpretatorki twórczości Różewicza?
– Tadeusz Różewicz interesuje mnie przede wszystkim jako wielkiego formatu artysta nieustannie przekraczający granice sztuki, co jest dla mnie wyzwaniem i stanowi przedmiot głębokich studiów, bo piszę o nim zarówno eseje filozoficzne, jak i prace teatrologiczne. Prowadzę także od lat proseminarium poświęcone jego dramaturgii. To mój obowiązek wobec tego, co się dzieje wokół twórczości teścia. Uważam, że recepcja jego dzieła, zwłaszcza poetyckiego, jest w Polsce triumfującego klasycyzmu płytka i zideologizowana. Chcę się przyjrzeć temu, jak Miłosz – klasycysta, noblista, „zarządzał” dorobkiem zarówno Różewicza, jak i całej awangardy oraz neoawangardy poetyckiej, zwłaszcza w obiegu anglojęzycznym. Nie każdy wie, że poeci prowadzili ze sobą przez ponad 50 lat spór aksjologiczny o źródło zła i racje pisania. Wystąpiłam na wspomnianej konferencji z referatem ujawniającym nowe konteksty tego konfliktu: „»Ocalenie« i »Ocalony«: niedokończony dialog Miłosz i Różewicz”. Tekst został dobrze przyjęty, aczkolwiek wykluczony z publikacji i zakwalifikowany jako „nieprzystający do oficjalnego dyskursu o Miłoszu”. Moja kolejna teza brzmi następująco: tak naprawdę nie było między nimi dialogu, bo Miłosz nigdy nie uznał Różewicza za równorzędnego partnera sporu, było to równoległe monologowanie. Miłosz wykorzystywał swoją silną pozycję noblisty – autorytetu estetycznego, a także moralnego – i w konsekwencji nastąpiło bardzo niebezpieczne przesunięcie i przewartościowanie sensu Różewiczowskiej twórczości.
Klasycysta zadecydował także o estetycznej klasyfikacji całego dzieła poetyckiego Różewicza, który genialnie odnowił po wojnie poezję polską. Uważam, że jest to niesprawiedliwa i niedopuszczalna nadinterpretacja. Zwłaszcza że spór między poetyckimi gigantami był jedynym napięciem światopoglądowym w polskiej poezji współczesnej, tak bardzo jest „grzeczna” i niewiele w niej napięć… Trudno przecenić nowatorstwo Różewicza, zarówno formalne, jak i problemowe w poezji czy w dramaturgii. Jest artystą wielkiego formatu światowego. Jestem dumna, że noszę jego nazwisko.

Pomnik dla żony poety

Jaki jest Tadeusz Różewicz prywatnie?
– Znam go z różnych ról – rodzinnych, nieoficjalnych i najważniejszej roli twórcy. Tadeusz jest człowiekiem spokojnym i cichym, wsłuchującym się w rzeczywistość, skoncentrowanym na swoim patrzeniu i językowym wyrażaniu tego, co widzi i czuje. Jest też oryginalnym myślicielem, jego wiersz „filozofuje”.
n O żonie Wiesławie pisze w wierszu „czego byłoby żal”: „uśmiechu Wiesławy”.
– Tak, moja teściowa Wiesława jest wyjątkową osobą, może należałoby jej także postawić pomnik? Otoczyła Tadeusza wyjątkową troską. Tak bardzo pielęgnuje jego prawo do tworzenia, że dom jest nastawiony głównie na niego. W domu tym wychowało się dwóch synów: Janek i Kamil. Tadeusz bardzo kocha żonę, jest w stosunku do niej niezmiennie serdeczny i ciepły. Wiesława rzeczywiście znajduje się w centrum jego świata. Właściwie są ze sobą w nieustającym dialogu, konsultując każdą decyzję. Ich małżeństwo trwa od 62 lat i nigdy nie było między nimi poważnego konfliktu. Po prostu pięknie się rozumieją. To miłość jeszcze z czasów okupacji. Wiesława była dzielną łączniczką Armii Krajowej. Przez wiele lat utrzymywała Tadeusza, zanim osiągnął sukces literacki. Zawsze czuła się zobowiązana wobec jego talentu i w pewnym momencie zrezygnowała z zawodowych aspiracji, aby mężowi dać przestrzeń i być w każdej chwili do jego dyspozycji. Myślę, że ma ogromny udział w jego sukcesie. Poza tym jest piękną, odważną i mądrą kobietą.

Najlepszy dziadek na świecie

A jakim ojcem i dziadkiem jest poeta?
– Tadeusz był dość surowym ojcem. Między Jankiem, moim mężem, a Tadeuszem nie było dialogu. Może dlatego, że byli do siebie bardzo podobni? Janek był wrażliwym, piszącym poetą, reżyserem teatralnym, uczniem Jerzego Jarockiego, ale jego sytuacja zawodowa była bardzo trudna, może właśnie dlatego, że był synem wybitnego poety, dramaturga? W przeddzień 90. urodzin Tadeusza minie trzecia rocznica śmierci Janka. Relacje z synami były poprawne, ale chłodne, za to Tadeusz jest najlepszym dziadkiem na świecie. Doskonale się rozumieją z moją córką Julką, która jest tłumaczką literatury czeskiej i wydawcą. Tadeusz jest także szczęśliwym pradziadkiem Mikołaja.
Jest pani feministką, lecz można odnieść wrażenie, że Różewicz także bywa feministą, bo kobiety w jego twórczości zajmują ważne miejsce, nie są jedynie kapłankami domowego ogniska, ale równoprawnymi partnerkami mężczyzny.
– To prawda, feminizm występuje nie tylko w poezji, lecz także w dramatach, choćby w „Białym małżeństwie”, które jest niemal manifestem feminizmu (niezgodą na płeć); w dramacie „Stara kobieta wysiaduje” Tadeusz oddał piękny hołd pramatce. Postaci kobiet w jego dramatach są wielowymiarowe, m.in. w „Pułapce” i „Wyszedł z domu”. Jest także autorem wyjątkowego poematu „Opowiadanie o starych kobietach”. Tadeusz, silnie związany z matką, doceniał mądrość i instynkt życia starych kobiet. Ten wiersz został wyróżniony pomnikiem w Finlandii, wykuto go w skale w parku! Matce Stefanii poświęcił ważną książkę „Matka odchodzi”. Poza tym warto wspomnieć, że Różewicz jest jedynym na świecie autorem, który napisał „Dytyramb na cześć teściowej”! Zasługująca na dytyramb teściowa nazywała się Maria Kozłowska, była osobą kochaną przez wszystkich.
W pracach naukowych i referatach wygłaszanych na konferencjach powtarza pani, że w twórczości Różewicza nie ma nihilizmu, jest za to głęboki humanizm i wrażliwość społeczna.
– Myślę, że największym nieszczęściem polskiej krytyki literackiej jest powierzchowność i niedocenianie refleksji filozoficznej, a ta twórczość domaga się ujęć interdyscyplinarnych. Na ogół interpretujący Różewicza literaturoznawcy bardzo wąsko rozumieją kategorie nihilizmu czy metafizyczności. Różewicz jest… mistykiem negatywnym. Jego poezja jest poszukiwaniem ekspresji niewyrażalnego. Na szczęście ostatnie publikacje młodych różewiczologów przynoszą nowe, pełniejsze odczytanie. Szczególnie chciałabym wyróżnić prace Andrzeja Skrendy, Doroty Heck, Ireny Górskiej i Grzegorza Niziołka. Cieszy mnie, że wydany w tym roku przez W. W. Norton & Company w USA wybór poezji w przekładzie Joanny Trzeciak „Sobbing superpower” został entuzjastycznie przyjęty przez krytykę literacką.

Serce po lewej stronie

Czy ze względu na wrażliwość społeczną poglądy Różewicza można uznać za bliskie lewicowym?
– Oczywiście, twierdzę, że Tadeusz Różewicz jest poetyckim Zygmuntem Baumanem, diagnozującym ponowoczesność, w którego dziele nie ma zgody na wykluczenie, brak empatii i nieuwzględnienie praw drugiego człowieka. Nie usprawiedliwia draństwa złą naturą świata… Człowiek ponosi odpowiedzialności za zło w sferze międzyludzkiej. Obaj wywodzą się z rygoryzmu etycznego Emmanuela Levinasa, którego myśl w Polsce kontynuował Józef Tischner.
Jaki jest pani ulubiony wiersz teścia?
– Jest kilka takich wierszy, ale za najważniejsze uważam teksty o Holokauście. Poezja Różewicza jest przecież udaną próbą realizacji „poezji po Auschwitz”. Wciąż walczę o demaskatorski tekst Różewicza, poemat „Złoto” (tryptyk „Recykling”) ujawniający wielki rabunek złota ofiar Holokaustu przez światowe banki, kłamstwo oświęcimskie i nasze „małe polskie złote żniwa” w złotodajnych Oświęcimiach, Treblinkach i Majdankach.
13 lat przed „Złotymi żniwami” Grossa Różewicz napisał tekst na ten temat. W poemacie zdemaskował banki światowe, które wzbogaciły się po wojnie na złocie ofiar Zagłady. Tekst obnaża wyparcie ze świadomości bogatych tego, co działo się w Polsce opuszczonej przez aliantów w czasie Zagłady. Poemat kończy mocna puenta: „Złote było milczenie świata”. Został on przemilczany, a sądzę, że powinien się znaleźć w międzynarodowym obiegu literackim. Poezję Różewicza cenię za oszczędność językową i jednoczesne docieranie do istoty rzeczy, za syntetyczność. Różewicz jest mistykiem, to poezja metafizyczna w wielu wymiarach, poezja głębokich sensów. Trzeba tylko znać pojemność filozoficznej kategorii „metafizyczności”.
Jest pani działaczką anarchistyczną, otwarcie głoszącą niepopularne w tych czasach poglądy lewicowe. Czy nie jest pani czarną owcą w rodzinie Różewiczów?
– Absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Żeby przetrwać w świecie, trzeba albo się w nim urządzić, albo się na niego nie zgodzić. Ja się nie zgadzam, dlatego anarchizuję. Tadeusz też jest „osobny”, dobrze się rozumiemy w kwestiach etycznych. Natomiast Różewiczowska wrażliwość społeczna i empatia sprawiają, że Tadeusz ma serce po lewej stronie. Poza tym jest niezależny, bezkompromisowy, potrafi konsekwentnie walczyć o swoją prawdę i podobnie jak ja jest nonkonformistą.
Jak będzie obchodził 90. urodziny?
– Kulinarną stroną przedsięwzięcia na pewno zajmie się Wiesława, która perfekcyjnie opanowała sztukę przygotowywania tortów. Ale Tadeusz nie lubi celebry, więc jego urodziny uczcimy tylko w gronie rodzinnym, kameralnie. Jest jednym z nielicznych artystów, których nie stabloizowała popkultura, mimo sławy udało mu się nie zostać celebrytą, co także jest jego zasługą i za co bardzo go szanuję.


Rozmowa OJCA Z SYNEM
o zabijaniu czasu

biedny B.B. powiedział
przed śmiercią
„Und nach uns wird kommen
nichts Nennenswerts”

Nie rozumiem, Tato!

Ucz się Synku niemieckiego
to Ci się kiedyś przyda
Zeit ist Geld!
Czas to pieniądz

To dlaczego ludzie
zabijają swój czas?

Bo kiedy mają czas
to się nudzą, Synku!

Tato! ja też się nudzę

Wszyscy się nudzimy
nudzą się dzieci
i nudzą się ludzie dojrzali

Do czego dojrzali, Tato?

Tego nikt nie wie

Ale kibice się nie nudzą?

Nudzą się i kibice…
bo piłka nie jest okrągła
mecz jest sprzedany
sędzia jest kupiony
jesteś za młody
żeby pamiętać
historycznego gola
którego strzelił Lato
przed trzydziestu laty
to było za panowania Gierka
Babcia ciągle wspomina Gierka
i śpiewa
„za Gomułki były bułki
za Gierka żeberka
a za Kani ani ani”

Kto to był Kani?
Nie bądź taki ciekawy Synku
bo skończysz w beczce z kiszoną
kapustą jak te pięcioraczki
które od kilku miesięcy
serwuje nam telewizja publiczna misyjna
komercyjna prywatna jak jakiś
benefis albo festiwal piosenki

Ale kibice się nie nudzą, Tato!

Kibice chodzą pomalowani
jak ludożercy
z pałkami nożami siekierami
łańcuchami kijami flagami
papierem toaletowym
którego za komuny nie było
ani u nas ani w imperium zła
ale nie zapomnij że Polska
wygrała z Grecją choć nie została
koniem trojańskim Mistrzostw Europy!

Tato! czy to prawda że są gracze
którzy nie szanują piłki choć
są genialni i że filozofia piłki nożnej
zastąpiła teologię fundamentalną
że w Argentynie ludzie modlą się
do świętej maradonny
Tak Synu! Światło bramki
zastąpiło światło wiekuiste
Pij mleko! to będziesz
silny jak Tygrys wielki jak Kiepura
albo Rinaldo-Ronaldini!
albo Longinus Podbipięta!

Nie chcę mleka!

To zjedz ptasie mleczko
i daj mi
święty spokój!

Tato! to ja zostanę strażakiem!
bo strażacy się nie nudzą!
a jak się nudzą to podpalają
lasy trawy zabudowania
a nawet jeziora
potem gaszą
i dostają medale choć giną
przy tym żaby krety
dżdżownice

Pij Synku polską maślankę
i przestań męczyć ojca!

A kogo mam męczyć?
Męcz babcię

Tato, co to jest pedofil?

Wypij ptasie mleczko
ze skrzydełkami i daj mi
wreszcie spokój! Czy nie widzisz
że jestem zabiegany i nie mam
czasu żeby przeczytać choć
jedną książkę Mendozy
jesteś dzieckiem niechcianym
i zamknij się

To dlaczego mnie zrobiłeś, Tato,
jak mam się zamknąć?

dzieci się nie „robi”
dzieci powołuje
się do życia
w akcie bez prezerwatywy
Twój dziadek mówił
„Kto ma pszczoły to ma miód
Kto ma dzieci ten ma smród”
Dziadek jest mądry jak Fukuyama

To dlaczego go nie odbieracie
ze szpitala…?!

(c.d. nie nastąpi)
2004


Klaps

w Skandynawii zdarza się często
że nieletnie dziecko
skarży rodziców
do sądu bo dostało klapsa

u nas tradycja
toleruje klapsy
jest to nawet przyjęte

ja głosuję za klapsem
jestem
uczniem Wieszcza
który powiedział
„rózeczką dziateczki Duch Boży
bić radzi…”

nic więc dziwnego że z pewnym
niepokojem przyjąłem do wiadomości
powołanie obok Instytutu Pamięci Narodowej
instytucji rzecznika praw dziecka
chociaż są też argumenty „za”
bo mały Soso i mały Adolf
byli mocno bici przez swoich
srogich Ojców
pasem pocięglem a może
nawet kijem
potem powstały dyktatury
i państwa totalitarne

więc może nie należy bić dzieci
co o tym myśleć naprawdę
nie wiem


Dr Małgorzata Różewicz – kulturoznawczyni, filozofka i teatrolożka, anarchistka związana z Pomarańczową Alternatywą, Stowarzyszeniem Nigdy więcej oraz Salonem Profesora Dudka we Wrocławiu. Pracownik naukowy Zakładu Teorii Kultury i Sztuk Widowiskowych Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autorka książek, licznych artykułów, esejów i recenzji. Publikuje m.in. w „Pamiętniku Literackim”, „Litterariach”, „Kwartalniku Filozoficznym”, „Studiach Filmoznawczych”, „Odrze” i „Notatniku Teatralnym”. Jej wybór utworów Tadeusza Różewicza „Dwie strony medalu” został odznaczony Złotym Wawrzynem Olimpijskim w 2008 r.


Tadeusz Różewicz został laureatem pierwszej edycji nagród „Przeglądu”, Busol, w 2000 r., za najwyższej próby twórczość literacką o wielkich walorach moralnych.


Tadeusz Różewicz 9 października będzie obchodził 90. urodziny. Najwybitniejszemu Poecie składamy serdeczne gratulacje i życzymy zdrowia.

Wydanie: 2011, 40/2011

Kategorie: Kultura, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy