Boimy się wyjść przed motłoch. Czytamy to samo, myślimy to samo, Miłosz jest świetny – Wrócił pan już do zdrowia? – A kto powiedział, że jestem chory? – Pojawiły się informacje na ten temat. – Gdybym zaczął zwracać uwagę na tę zupełnie obłąkaną ilość plot i nieprawd, tobym zwariował. Ale z tego żyją te supergazetki. Proszę sobie wyobrazić, jaki to wysiłek dla zespołu, żeby znaleźć skandal towarzyski: ktoś się poślizgnął, ktoś niesie siatkę. Nie zazdroszczę im tego ,,dziennikarzowania”. – Pan jest kontrowersyjny bez atrakcji towarzyszących. – Jest mi to kompletnie obce. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego wszystko to, co jest w Polsce interesujące, natychmiast nazywa się kontrowersyjnym. Ci okropni mieszczanie – Cała Polska mówi o pana powieści ,,Nocnik” i Esterce. – Nie cała Polska, tylko ci, którzy nie potrafią czytać lub zajmują się zawodowo plotkarstwem. Poziom umysłowy osób, które czytają te pisemka, nie wyrasta powyżej centymetra nad podłogę. Zajmują się jednym z rozlicznej ilości wątków powieści. Poirytowany, nawet go zliczyłem – nie zbierze pani 25 stron, a książka ma 640. Ten wspaniały zwyczaj plotkarskiego obgadywania nazywam kołtuństwem, ale to było naszą wspaniałą cechą narodową od zawsze: chodzenie do kościoła, żeby zobaczyć, w czym przyszła Pipścikiewiczowa i ile Iksiński położył na tacę. – Starsze pokolenie jest zbulwersowane. – Niech będzie zbulwersowane. Może wreszcie coś poruszy jego korę mózgową. Niedawno przeczytałem wywiad z panią Staniszkis. Ja pani Staniszkis kompletnie nie rozumiem, ale mam sporo uwagi, a nawet szacunku dla jej dosyć drapieżnej aktywności. Wybitnie inteligentny człowiek. Kobieta w dodatku, więc jeszcze lepiej. Co jest złe w jej oczach, to parcie w naszym społeczeństwie do unifikacji, żeby wszyscy byli tacy sami. Czytamy to samo, myślimy to samo, Miłosz jest świetny. – Boimy się wyjść przed szereg? – Wyjść przed motłoch. Wyjście przed szereg kojarzy mi się z wojskiem, któremu o coś chodzi. Tu nikomu o nic nie chodzi, tylko o to, żeby się uklepać w ogólnie przyjętej konwencjonalności. Wiadomo, że pan Stasiuk jest dobrym pisarzem. Wszystko wiadomo i wszyscy się zgadzają, i nikt się nie kłóci. Jeśli kogoś to zmierzi, natychmiast dostaje po uszach. To mnie uderzyło. – Może już w szkołach tłamszona jest indywidualność? – Wielka szkoda, że nie istnieje nawet w liceach dobry kierunek nauczania historii. Zawsze mnie złościło, kiedy moi synowie przerabiali tę lekcję, zaczynając od starożytnego Egiptu i Babilonii, nie wiedząc kompletnie, w jakim kraju żyją. Nie chcę się wymądrzać ani udawać autorytetu, którym nie jestem, niemniej wydaje mi się, że dzieci można zainteresować historią, zaczynając edukację od dnia dzisiejszego, potem cofając się. – Żeby kolejne informacje doklejać do już znanych. Ciekawy pomysł. Ten strach wyjścia przed szereg, a właściwie – jak pan to nazywa – przed motłoch, skąd się bierze? Dlaczego tacy jesteśmy? – A dlaczego straciliśmy niepodległość na 150 lat? Sami to sobie zrobiliśmy. – Czyli historia. – Różne cechy narodowe wyłażą w różnych momentach. Cechy obłąkanej waleczności wyłażą na plan pierwszy w warunkach wojny czy okupacji, ale ci sami ludzie w warunkach pokoju stają się okropnymi mieszczanami, o których pisał już Julian Tuwim. W polskim dziwnym społeczeństwie zawsze była szlachta i chłopi. Chłopi byli niewolnikami, czyli właściwie była tylko szlachta. To jest społeczeństwo, które najpóźniej na świecie uwolniło ich od pańszczyzny, a więc pozwoliło być bytem samoistnym. To strasznie niedawno. Klasa, z której wynika najwięcej inicjatyw, najwięcej inteligencji, najbardziej harde myśli, awangardy artystycznej, u nas nie istniała. – Teraz z kolei z trudem tworzy się klasa osób wyedukowanych, z własnym biznesem, ale w pierwszym pokoleniu, czego konsekwencją jest nowobogacki styl życia. – Nowobogatych jest stosunkowo bardzo mało, ale mieszczaństwo lepi sobie z trudem te gniazdka. Telewizje im pokazują, jak mają mieszkać: niemieckie meble, bo tak jest ładniej, taki samochód, a nie inny, zadłużamy się na sto lat. Te wzorce kształtują się z ogromną trudnością, zamiera ilość tzw. inteligencji twórczej. Główna klasa w naszym społeczeństwie, ta, która chodzi na wybory, jest rozwarstwiona pod względem materialnym, intelektualnym i zawodowym. Pokazuje się jej nieustanne wzorce na bycie, na życie, na ubieranie się,
Tagi:
Anja Laszuk









