Kalinowski, Wojciechowski czy…

Kalinowski, Wojciechowski czy…

Na kongresie PSL ważniejsze od wyboru prezesa będzie przełamanie kryzysu w partii We wtorek (16 bm.) ludowcy będą musieli podjąć decyzję, która zaważy na ich być albo nie być. Od wyboru nowego prezesa i jego programu zależy czy PSL zdoła uchronić się przed wyborczą katastrofą. A nawet najwięksi optymiści przyznają, że nie będzie to łatwe. Do walki o fotel prezesa PSL oficjalnie zgłosiło się dwóch kandydatów – dotychczasowy szef Stronnictwa, Jarosław Kalinowski, i Janusz Wojciechowski, wicemarszałek Sejmu. Jednak jeszcze na kilka dni przed kongresem żadnemu z nich nie udało się przekonać do siebie większości gwarantującej zwycięstwo. Do ostatniej chwili ich szanse były pół na pół. Nawet zagorzali zwolennicy poszczególnych kandydatów nie zapowiadali głośno zwycięstwa swojego faworyta. – Naprawdę bardzo trudno powiedzieć, kto może wygrać – mówi Marek Sawicki, bliski współpracownik Kalinowskiego. Przytakuje mu poseł Janusz Piechociński, postrzegany jako surowy krytyk Kalinowskiego. – Żaden kandydat nie zachwyca. Każdy ma swoje duże wady i mniejsze zalety. – Obaj mają doświadczenie polityczne. Kalinowski był ministrem rolnictwa, wicepremierem, ma bardzo dobre notowania w sondażach – wymienia plusy kandydatów poseł Arkadiusz Bratkowski. – Ale i Wojciechowski ma atuty – był prezesem NIK, jest świetnym prawnikiem, wicemarszałkiem Sejmu. To dobra twarz dla PSL. Trudno będzie się zdecydować. Ludowcy martwią się jednak, że wicemarszałek, który wygląda, jakby się urodził w garniturze, może mieć problemy z dogadaniem się ze zwykłym chłopem. A bez dobrego kontaktu z wyborcą Stronnictwo może stracić i tę resztkę, która przy nim została. – Wojciechowski byłby dobrym premierem, prezydentem, ale brakuje mu charyzmy potrzebnej liderowi ugrupowania. To oczywiście nie jego wina, bo co on może zrobić, skoro już taki ma charakter. – przekonuje jeden z działaczy. – Szef partii musi mieć trochę demagogii w ustach – dodaje inny. – Łatwość znajdowania wspólnego języka z prostym rozmówcą to zaleta Kalinowskiego. – Doły mają go za swojego. Jest otwarty, mówi zrozumiale, na spotkaniach nie stwarza dystansu, no i ma przynajmniej gospodarstwo, a Wojciechowski tylko teczkę i garnitur. Kolega Wojciechowski to inteligentny facet, ale nam teraz nie potrzeba wykształconych urzędników – przekonuje jeden z posłów. Jednym z zarzutów kierowanych pod adresem Kalinowskiego jest to, że jest on zbyt miękki, że za bardzo ulega wpływom ludzi, którzy go otaczają. – Często Na Grzybowskiej jest tak, jakby jakiś mur odgradzał nas od prezesa. Jak się nie podobasz np. dyrektorowi biura, Stasiowi Kolbuszowi, to nie ma szans, abyś mógł pogadać z Kalinowskim – opowiada jeden z posłów. Miliony i wyborcy przechodzą koło nosa Na niekorzyść obecnego prezesa przemawiają również problemy finansowe, z jakimi boryka się PSL. Dotkliwym ciosem dla partii było odrzucenie przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania z kampanii wyborczej w 2001 r. (PKW dopatrzyła się, że Stronnictwo zamiast wymaganych dwóch kont – Funduszu Wyborczego i Komitetu Wyborczego – miało tylko jedno). W efekcie ludowcom przeszło koło nosa aż 7 mln zł dotacji z budżetu państwa. Jakby tego było mało, PKW uznając, że Stronnictwo nie rozliczyło się z kampanii wyborczej, odrzuciła również sprawozdanie z działalności partii za cały rok 2001. A to kosztowało PSL kolejne 2 mln zł. Ale finansowa katastrofa nadeszła także w roku następnym. Otóż od 2002 r. prawo nakazuje partiom dokonanie wyboru – albo prowadzą działalność gospodarczą, albo otrzymują dotacje państwowe. Tymczasem PKW, analizując dokumenty z działalności PSL w 2002 r., uznała, że Stronnictwo jednocześnie czerpało zyski z wynajmu peeselowskich budynków i wyciągało rękę po pieniądze z budżetu. Komisja odrzuciła więc sprawozdanie. W rezultacie PSL musiało pożegnać się z następnymi 2 mln zł. – Wewnętrzna opozycja może to wytknąć Kalinowskiemu, ale wszyscy wiedzą, że nie tylko on ponosi za to winę – mówi poseł Arkadiusz Bratkowski. Faktem jest, że właśnie za te potknięcia, próbowano odwołać Kalinowskiego w ubiegłym roku. Ale się okazało, że pozycja prezesa jest wciąż bardzo mocna. Teraz jednak na działaczy padł o wiele większy strach, bo sondaże opinii publicznej pokazują, że Polacy nie chcą takiego PSL, jakim stał się pod wodzą Kalinowskiego. Na Stronnictwo wskazuje jedynie 4% wyborców, a to oznacza, że ludowcy nie przekroczyliby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2004, 2004

Kategorie: Kraj