Druga Strefa na granicy cywilizacji i Mordoru Sylwester Biraga – reżyser i dyrektor Teatru Druga Strefa W tym roku Teatr Druga Strefa, który założyłeś i którym nieprzerwanie kierujesz, obchodzi 30. urodziny. Między 15 i 17 marca planowałeś jubileusz, który skomponowałeś z pokazu pracy warsztatowej młodzieży, spektaklu „Bette & Joan” i wernisażu litewskiego artysty polskiego pochodzenia Rafała Piesliaka. To nieprzypadkowa kompozycja, jak podejrzewam? – Nie wiem, kiedy minęło te 30 lat. A jednak stało się. Jeśli chodzi o planowany – i zawieszony z wszystkim znanego powodu – jubileusz, to oczywiście nie ma w nim nic przypadkowego. Klucz doboru wydarzeń był bardzo prosty: edukacja teatralna, spektakl z repertuaru i wystawa sztuki współczesnej. Czyli to, co się dzieje na Magazynowej 14A w Warszawie od lat. Ale wystawa Rafała Piesliaka ma jeszcze jeden wymiar. Rafała poznałem podczas jednej z pierwszych wypraw Teatru Druga Strefa na Wileńszczyznę w 2001 r. Miał wtedy jakieś 15 lat i związany był (zresztą jest do dziś) z Teatrem Polskim w Wilnie. Pomyślałem więc, że skoro mamy taki jubileusz, warto zaprosić Rafała do Polski, żeby z jednej strony podsumować nasze wyjazdy do Wilna, a z drugiej otworzyć nowy rozdział w tej relacji. Trzydniówka nie doszła do skutku, pandemia złapała was za rękę. Przyszedł czas trudny, ale nie zamknąłeś teatru na cztery spusty? – Nie zamknąłem teatru, to fakt. Choć byłem pierwszym dyrektorem w Polsce, który podjął decyzję o zawieszeniu działalności, dwa dni przed decyzją rządu. Tydzień trwałem z całym zespołem w zawieszeniu – nie wiedziałem, co robić, jak wybrnąć z tej sytuacji. Zakładałem, że zawieszenie działalności potrwa góra dwa-trzy tygodnie. Ale rzeczywistość okazała się bardzo okrutna… Widziałem w internecie, jak inne teatry wygrzebują z archiwów nagrania spektakli i udostępniają je szerokiej grupie odbiorców. To do mnie nie przemawiało, stąd wziął się pomysł na nowe mikroprodukcje online. Zacząłem spokojnie – od czytania „Wielkiej księgi legend Warszawy”. Ja za kamerą – 2 m dystansu – aktor na kanapie. Następny krok – sceny klasyczne online. Założenie proste: dwie osoby na scenie, operator i ja… i świadomość, że dystansu nie da rady dopilnować (mimo usilnych starań). Ale żeby nie było niedomówień – wszystkie prace wykonywaliśmy w reżimie sanitarnym, dbając o siebie nawzajem. Na tym się nie skończyło. – Mój apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc mikrospektakle przestały mi wystarczać, stąd pomysł na realizację pierwszej dużej premiery online – sztuki rosyjskiego dramaturga Władimira Zujewa „Ogrodzenie”. Premiera online 31 maja, jak zawsze na Magazynowej 14A, o godz. 20.00 – na naszym fanpage’u na Facebooku i na naszym kanale na YouTubie. Ta nagła, długa przerwa w teatrze spowodowała przesunięcia w kalendarzu. Prace remontowe z okresu wakacyjnego realizujemy od 25 marca i powoli dobiegają one końca. Dodam jeszcze, że stan epidemii i odcięcie nas od widzów, a widzów od nas, unaoczniły mi, jak dużą rolę w komunikacji z widzami odgrywa internet. Było nas dużo w świecie wirtualnym, ale teraz i po okresie pandemii będzie nas więcej, żeby ten kontakt podtrzymywać i rozwijać. Wróćmy jeszcze do jubileuszu. Druga Strefa jest rówieśnikiem Polski po transformacji ustrojowej. To zbieg okoliczności czy może podjęcie hasła powtarzanego przez aktorów w roku 1989: „Nie stój, nie czekaj!”? – Teatr Druga Strefa powstał na fali wolności po 1989 r. Oczywiście wtedy jeszcze nie było nazwy, byłem ja i grupa przyjaciół, którzy chcieli zrobić spektakl. No i muszę wspomnieć o bardzo życzliwych ludziach, którzy wtedy pomogli spektakl zrealizować, wynajmując nam nieodpłatnie salę w ówczesnym kinie Grunwald (dziś Klub Dowództwa Garnizonu Warszawa). Zresztą nasze losy z kinem Grunwald ponownie się związały w latach 2003-2006, bo mieliśmy tam kolejną tymczasową siedzibę. Wracając do hasła „Nie stój, nie czekaj!”, doskonale je pamiętam, ale ono było dla mnie zachętą do aktywnego udziału w nowym życiu politycznym i nie bardzo kojarzy mi się z kulturą. Zresztą patrząc z perspektywy czasu, żaden aktor nie otworzył wtedy własnego, prywatnego teatru i na pierwszy taki teatr Warszawa czekała aż do otwarcia przez Krystynę Jandę Teatru Polonia. Trzy dekady to szmat czasu i wynik dla teatru offowego imponujący. Wiem, że nie było to pasmo łatwych sukcesów i odcinania kuponów od osiągnięć. Na początku stałeś na czele










