Rząd w Ottawie przyznał się do fabrykowania kompromitujących materiałów przeciwko homoseksualistom we własnej armii Proceder trwał kilkadziesiąt lat i choć nie da się dokładnie określić liczby ofiar bezpośrednio nim dotkniętych, to według badań prowadzonych przez prof. Gary’ego Kinsmana z uniwersytetu w Sudbury antygejowskie czystki w kanadyjskiej armii, policji i dyplomacji mogły objąć nawet 20 tys. osób. Po latach milczenia i propagowania wizerunku kraju jako ostoi tolerancji, liberalizmu i poszanowania praw mniejszości Kanada pod rządami premiera Justina Trudeau stopniowo zaczyna otwierać kolejne bolesne rozdziały własnej historii. Po niedawnym wprowadzeniu w życie programu rekompensat dla rodzin tzw. Pierwszych Narodów, rdzennych mieszkańców terytoriów Kanady, którym władze federalne siłą odbierały dzieci, by umieszczać je w białych rodzinach zastępczych, przyszedł czas na mniejszości seksualne. 34 lata inwigilacji W zeszłym tygodniu Trudeau w transmitowanym na żywo w telewizji i przez media społecznościowe płomiennym, emocjonalnym przemówieniu wygłoszonym w parlamencie przeprosił kanadyjskich gejów, lesbijki i osoby transpłciowe za wykluczenie ich ze służb publicznych i mundurowych. Przyznał zarazem, że ta eliminacja miała charakter systemowy. Od 1958 r. polityka władz wobec mniejszości seksualnych była determinowana przekonaniem, że obecność w armii, policji czy wywiadzie geja lub lesbijki stanowi ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Kanady, gdyż funkcjonariusze o innej orientacji seksualnej stanowią niezwykle łatwy cel dla agentów radzieckiego wywiadu, którzy mogą ich wykorzystać, grożąc ujawnieniem ewentualnych kompromitujących materiałów. Dlatego rząd Kanady przez dziesięciolecia prowadził szeroko zakrojoną prewencję, polegającą na identyfikowaniu homoseksualistów we własnych szeregach. Zmuszeni do przyznania się przełożonym, byli często wydalani ze służby lub żądano od nich dymisji z powodu ryzyka, jakie mieli stanowić dla państwa. W rzeczywistości przez 34 lata stosowania tej polityki (wewnętrznej inwigilacji gejów i lesbijek oficjalnie zaprzestano w 1992 r., zaraz po zakończeniu zimnej wojny) nie znaleziono ani jednego autentycznego przypadku zwerbowania przez radzieckich agentów kanadyjskiego dyplomaty, żołnierza lub policjanta. Mało tego, upubliczniane stopniowo w poprzedniej dekadzie dokumenty, pieczołowicie skatalogowane i opisane m.in. przez prof. Kinsmana w książce „Whose National Security?” („Czyje bezpieczeństwo narodowe?”), pokazują, że bardzo często kanadyjskie władze same fabrykowały dowody i potencjalnie kompromitujące materiały. Przez dekady rząd w Ottawie systematycznie łamał życiorysy tysięcy osób, gotowych z poświęceniem służyć swojemu krajowi. Dobry dyplomata, ale homoseksualista Trudeau nie mógł już dłużej uciekać od tego tematu. W kanadyjskich sądach pojawiało się coraz więcej pozwów ofiar antygejowskich czystek, które domagały się odszkodowania od rządu. I miały do tego bardzo silne podstawy, bo mimo że Kanada już w 1968 r. wykreśliła homoseksualizm z katalogu przestępstw, program inwigilacji i fabrykowania dowodów trwał jeszcze 23 lata. Nie szczędzono na niego funduszy państwowych. Kinsman w wywiadzie dla gazety „Toronto Star” poinformował, że w szczycie programu inwigilacja prowadzona była wobec 9 tys. osób jednocześnie. Wewnętrznym szpiegostwem miał się zajmować specjalnie w tym celu utworzony oddział elitarnej policji konnej, objęty klauzulami tajności i nieodpowiadający w praktyce przed żadnymi instytucjami nadzoru i państwa prawa. Trudeau zwrócił uwagę właśnie na ten aspekt, nazywając cały program „ogromnym instytucjonalnym grzechem kanadyjskiej demokracji”. Choć na razie przemówienie zostało wygłoszone jedynie w obecności deputowanych do parlamentu i zaproszonych pojedynczych ofiar czystek – w najbliższych dniach premier ma się zwrócić z orędziem do narodu i wystąpić publicznie w Ottawie – było dla Trudeau szczególnie ważne również z powodów osobistych. Dokumentacje czystek jasno pokazują, że zwolennikiem i współtwórcą całego systemu ich utajniania był jego ojciec Pierre Trudeau, były szef kanadyjskiego rządu, uważany przez wielu za symbol sukcesów liberalizmu i tolerancji. Jednym z najgłośniejszych przypadków zmuszenia do odejścia ze służby z powodu kompletnie fikcyjnych zarzutów o „niemoralne prowadzenie się” i „narażanie sekretów i bezpieczeństwa państwa” była historia kanadyjskiego dyplomaty i znanego eksperta od spraw Ameryki Łacińskiej. Orde Morton, pracujący na początku na placówce w Brazylii, następnie współtworzący całą politykę zagraniczną Kanady wobec tego regionu w latach 60., ze służby odszedł w roku 1969. Zanim to nastąpiło, został wezwany na spotkanie z kluczowymi przedstawicielami kanadyjskiego wywiadu. Choć wprost nie wymuszono na nim rezygnacji i opuszczenia korpusu









