Kapitalisto, ty chciwa glisto!

Z gadziej perspektywy

Jak łatwo jest zapomnieć.
Zapomnieć swój etos, historię ostatnich 12, 22 lat. Wykrzykiwane hasła, wysmażane programy „naprawy Rzeczypospolitej”, dumne, rzucane w paszcze mediów wypowiedzi.
Jak łatwo jest zapomnieć wypowiadane po wielekroć zaklęcia. Nieskuteczne, pomimo iż były znów „jedynie słusznymi i sprawdzonymi”.
Przecieram oczy ze zdumienia. To nie dawny radziecki „Krokodił” ani współczesny lewacki „dalej”. To więdnący, ale błyskający jeszcze dumną solidarycą „Tygodnik Solidarność”. Publikujący w numerze 29. kobylasty artykuł „B.C. Kabel”.
Demaskujący, drażliwy, podpisany i obfotografowany przez Marzannę Stychlerz-Kłucińską. O mordercy. Jeszcze nie seryjnym, ale kto wie, kim będą jego następne ofiary. O człowieku, który związkom zawodowym się nie kłaniał. O kapitaliście zajmującym szóstą pozycję w rankingu najbogatszych tygodnika „Wprost”. Zabójcy Fabryki Kabli w Ożarowie. Panu biznesmenie Bogusławie Cupiale.
Jak łatwo jest zapomnieć. 12, a na pewno 10 lat temu w Polsce rządzonej przez elity solidarnościowe taki artykuł nie mógłby się ukazać w ówczesnym związkowo-państwowym „Tygodniku Solidarność”. Bo wtedy podobni jemu wielkimi Polakami byli. Oni mieli dobić postkomuszą bestię. Zabrać zagrabione. W bezduszne postsocjalistyczne fabryki wtłoczyć ducha gospodarki rynkowej.
A teraz? Niedawny heros kapitalistycznej odnowy jest po wielekroć, wedle związkowego tygodnika, paskudny. Bo „edukację zakończył na technikum kolejowym w Sosnowcu”. Bo jest chciwy. Bo kuma się z elitami władzy. I przede wszystkim postanowił zamknąć ożarowską fabrykę kabli. Ludzi wyrzucić na bruk. A bruk fabryki wraz z atrakcyjną podbrukową ziemią korzystnie sprzedać albo wydzierżawić innym, żądnym pieniędzy kapitalistom.
To skandal, oburza się „Tygodnik”, który jeszcze niedawno powtarzał niczym mantrę, że lekarstwem na wszelkie polskie kłopoty gospodarcze jest „prywatyzacja”. Bo jedynie ona skutecznie oddziela „gospodarkę od polityki”. Raz na zawsze wprowadza „zdrowe” układy.
Jak łatwo jest zapomnieć. Dziś związkowy „Tygodnik Solidarność” oburza się na słowa ministra Wagnera, iż rząd nie może ingerować w konflikt w prywatnym przedsiębiorstwie. „A kto je sprywatyzował? Nie rząd?”, grzmi „Tygodnik”. Ten sam, który regularnie grzmi o nienaruszalności świętego prawa własności prywatnej. Ciekawe, czy redaktor Stychlerz-Kłucińska po sprzedaniu swego samochodu chciałaby mieć dożywotnie prawo do narzucania nabywcy, jak on ma owego samochodu używać?
Jak łatwo jest zapomnieć. Przestrogi sprzed 12, 10 lat dla solidarnościowych związkowców, iż kapitalizm to nie tylko pełne półki w sklepach. To też bezrobocie, w które wtedy mało kto wierzył. Nędza małomiasteczkowa, opisana wielokrotnie. Ale któż chciał raz jeszcze wtedy to przeczytać. No i uwierzyć, że głodne dzieci i slamsy mogą być też u nas. Bo w Ameryce Łacińskiej niech sobie będą. To zrozumiałe. Nas to nie dotyczy!
Jak łatwo jest zapomnieć. Pierwszy w promowaniu prywatyzacji i wolnego rynku na początku lat 90. „Tygodnik Solidarność” stał się teraz psem gończym na brzydkich kapitalistów.
Może po ożarowskich i innych doświadczeniach związkowcy z „S” wreszcie pukną się w główkę i zrozumieją, że stare hasło: „Precz z komuną” jest dziś śmieszne. Bo to nie „komuna” ani „postkomuna” wywala ich na bruk. Tylko panowie biznesmeni, których „S” na własnym łonie sobie wyhodowała. I nie dziwcie się, że powstają pozazwiązkowe komitety poszkodowanych przedsiębiorstw. Wolny rynek działa także na polu związkowym.
Dziś nie wystarczy już nie swojego kapitalistę obrzydzić, jak w zeszłym wieku robili to radzieccy propagandziści. Albo NSZZ „Solidarność” na swoim przyszłym kongresie wpisze antyglobalizacyjne, antykapitalistyczne hasła, albo Marian przewodniczący Krzaklewski będzie musiał rzec magiczną formułę: „Sztandar wyprowadzić”.

 

 

Wydanie: 2002, 29/2002

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy