Karcenie narodu

W Sejmie nastąpiło krótkie spięcie pomiędzy marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem a Romanem Giertychem. Na dłuższe wyładowanie LPR nie może sobie na razie pozwolić, bo zostało zapędzone w kaczy róg. A zaiskrzyło na temat propozycji objęcia urzędu Rzecznika Praw Dziecka przez kogoś z LPR, jaką Jurek złożył Giertychowi w zamian za poparcie. Giertych zdradził to Sejmowi, a wtedy marszałek sflekował go stwierdzeniem: – Proponowałem, ale pan tego nie chciał, bo pana interesuje tylko przewodniczenie komisji kadrowej. Nokautując Giertycha, marszałek Jurek wywinął orła (przepraszam orła) i nakrył się nogami, odsłaniając całą nędzę pokątnego handlu. Aspiracje Giertycha sięgają wyżej, chce mieć wpływ na dorosłe kadry, nie zaś na karcone biciem i wykręcaniem uszu przedszkolaki. A propos bicia, wielu prawicowych posłów chwali się, że przez lanie pasem wyrośli na porządnych ludzi, ale panowie i panie grubo przesadzają, ani znów tak bardzo nie wyrośli, ani też zbyt porządni nie są. Na przykładzie wielu z nich widzimy, że z pewnością bicie wpływa na poczucie ciągłego zagrożenia. Stąd rodzić się mogą paranoje, stąd także węszenie wszędzie układu, żeby się zabezpieczyć i uderzyć, zanim dostanie się kijem od szczotki „bez łeb”. Po pewnym czasie odezwał się Donald Tusk, który nazwał ten

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 10/2006, 2006

Kategorie: Felietony