Karmić chorego, nie chorobę – rozmowa z Dr n. med. Jerzym Jaroszem
Istnieje pogląd, że raka należy zagłodzić. Przeciwnie – głodzenie chorych onkologicznie prowadzi do śmierci Dr n. med. Jerzy Jarosz, kierownik Zakładu Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, konsultant wojewódzki na Mazowszu w dziedzinie medycyny paliatywnej, pomysłodawca poradni dietetycznej przy Centrum Onkologii. Rozmawia Agata Grabau Czy odpowiednia dieta pozwoli nam uchronić się przed rakiem? – Na powstawanie nowotworów składa się wiele czynników, więc żywienie nie pozwoli nam zupełnie pozbyć się ryzyka, ale wpływa ono na ok. 30% przypadków zachorowań. Mówiąc najprościej, powinniśmy się trzymać zasad zdrowej diety, zbliżonej do śródziemnomorskiej. Międzynarodowe organizacje walki z rakiem podają ogólne zasady: dużo warzyw, jak najmniej wysokoprzetworzonej żywności, unikanie czerwonego mięsa, a do tego aktywność fizyczna i całkowita rezygnacja z papierosów. Kwestia alkoholu jest dyskusyjna – nadużywanie zdecydowanie sprzyja nowotworom, ale z drugiej strony jego niewielkie ilości prawdopodobnie zmniejszają ryzyko chorób układu krążenia, które corocznie pochłaniają jeszcze więcej ofiar. Skoro to takie proste, może porady dietetyczne nie są niezbędne? – Wielu osobom nie wystarczy tak ogólna wiedza. Chcą wiedzieć więcej w celu lepszej profilaktyki, szczególnie jeśli np. w bliskiej rodzinie występowały przypadki zachorowań. Ważne, aby mieć możliwość przeanalizowania zwyczajów żywieniowych z fachowcem. Podobne zasady dotyczą osób wyleczonych: co jeść, żeby zmniejszyć ryzyko nawrotów? Jak utrzymywać organizm w dobrej formie? Jak zrzucić kilogramy? Otyłość jest czynnikiem ryzyka przynajmniej w kilku nowotworach, jednak dążenie do ograniczenia kalorii za wszelką cenę osłabi organizm, zamiast go wzmocnić. Walka nad talerzem To, co jemy, ma także wpływ na sam proces leczenia. – Owszem. Leczenie przeciwnowotworowe często nie pozwala pacjentowi dobrze się odżywiać. Nieraz niezbędne jest wstrzymanie się od jedzenia, np. przed operacją czy niektórymi badaniami. To zwykle tylko kilkugodzinne głodówki, ale zdarza się, że trzeba je regularnie powtarzać, co w sumie daje długie okresy głodzenia. Działania uboczne chemio- i radioterapii oraz chirurgii mogą wywoływać zmiany w przewodzie pokarmowym i wtedy np. pożywienie nie wchłania się odpowiednio, występują wymioty, biegunki lub zaparcia. Istotny bywa tu smak, zapach potraw, a nawet temperatura ich podania. Sam chory często nie wie, co może jeść, a co mu szkodzi. Nie pomaga w tym rodzina, która w dobrej wierze może podawać niewłaściwe posiłki. – Zdarza się, że hospitalizowani pacjenci chorują po wizycie członka rodziny, który przyniósł im własnoręcznie przygotowane danie. Dlatego dietetyk powinien współpracować także z bliskimi chorego. Jadłowstręt, który pojawia się w chorobie, jest przyczyną stresów. Często mamy do czynienia z walką nad talerzem – chory czuje się winny, że bliscy tyle dla niego robią, a on nie jest w stanie jeść, choć wie, że powinien. Miewa zachcianki żywieniowe, ale szybko znów traci apetyt. Jeśli o tym wiemy, możemy uniknąć frustracji. Najciężej chorzy często całkiem tracą apetyt. – W onkologii, choć nie tylko, specyficznym problemem jest wyniszczenie. W organizmie chorego wciąż toczy się proces zapalny. Metabolizm jest zmieniony jak przy dużym wysiłku. Można to porównać do grypy: chory nie ma apetytu, organizm koncentruje się na produkcji białek niezbędnych do zwalczania choroby i zużywa własne zapasy energii. Ale grypa przechodzi i szybko odbudowujemy te zapasy. W chorobie nowotworowej organizm nie ma szans ich odbudować, bo cały czas walczy. Tu żywienie musi współdziałać z lekami. Trzeba jednocześnie powstrzymywać odczyn zapalny i pobudzać apetyt, ważne jednak, żeby zadziałać odpowiednio wcześnie, na początku procesu wyniszczającego. Czasem pomagają tzw. diety przemysłowe, odżywki z apteki, pite między posiłkami. Dzięki pomocy dietetyka można uniknąć zmuszania do jedzenia i doprowadzić do tego, żeby chory traktował jedzenie jak odpowiednio dawkowane lekarstwo, bez walki i presji. Skroić jadłospis na miarę, dopasować nie tylko do stanu zdrowia, ale też do smaków i przyzwyczajeń. Co z chorymi, którzy nie mogą już samodzielnie przyjmować posiłków? – Jeśli występują np. przeszkody w połykaniu, zwykle stosuje się żywienie dojelitowe. To najlepszy sposób, bezpieczny i wykorzystujący naturalną drogę przewodu pokarmowego. Omija się przeszkody i transportuje pożywienie bezpośrednio do jelit, które wykonują swoją zwykłą pracę. Jeżeli to niemożliwe, konieczne jest