Katar w Gdyni i Szczecinie?

Katar w Gdyni i Szczecinie?

Inwestorzy znad Zatoki Perskiej będą musieli włożyć w nasze stocznie niemałe pieniądze

Wiemy, kto kupił polskie stocznie. Fundusz inwestycyjny QInvest z siedzibą w Ad-Dauha, stolicy Kataru. To poważna instytucja, której udziałowcami są m.in. założony w 1982 r. Qatar Islamic Bank (QIB) – pierwszy islamski bank w tym państwie – oraz Gulf Finance House założony w 1999 r. w Królestwie Bahrajnu.
Na stronach internetowych podkreślają one, że w swych działaniach kierują się prawem koranicznym, które m.in. zabrania lichwy, a więc oprocentowanie kredytów i lokat traktuje jako grzech.
W funduszu inwestycyjnym QInvest nad przestrzeganiem tych zasad czuwa specjalna trzyosobowa rada złożona z autorytetów duchownych. Przewodniczy jej Szejk Walid bin Hadi – postać znana w krajach Zatoki Perskiej.
Zaplecze finansowe QInvest wygląda solidnie. Transakcję zakupu stoczni w Gdyni i Szczecinie gwarantował dysponujący ogromnymi aktywami Qatar Islamic Bank. Należy zaznaczyć, że banki islamskie z krajów Zatoki Perskiej

nie zostały dotknięte

światowym kryzysem finansowym ze względu na swój konserwatywny charakter i surowo przestrzegany zakaz prowadzenia skomplikowanych operacji finansowych, traktowanych jako uprawianie lichwy.
Od strony operacyjnej właścicielem stoczni została nowo powołana spółka Polskie Stocznie, której jedynym udziałowcem jest fundacja Stichting Particulier Fonds Greenrights. Prezesem Polskich Stoczni został Holender Jan Ruurd de Jonge. Współpracować z nim będą byli wiceprezesi stoczni – Bogusław Adamski jako dyrektor Polskich Stoczni Szczecin i Piotr Paszkowski jako dyrektor Polskich Stoczni Gdynia.
Operacja od strony technicznej wyglądała tak: w maju br. fundacja Stichting Particulier Fonds Greenrights zakupiła kluczowe aktywa stoczni w Gdyni i Szczecinie. 17 czerwca otrzymała gwarancje Qatar Islamic Bank. Za majątek Stoczni Gdynia zapłacono 287 mln zł, a za majątek w Szczecinie – 94 mln. Pod koniec czerwca br. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało zgodę na sprzedaż tych aktywów, wymaganą wobec spółek spoza Unii.
Spółka Polskie Stocznie planuje zatrudnić ok. 2 tys. pracowników w zakładzie w Szczecinie i 3 tys. w Gdyni. Gdyńska stocznia budować ma jednostki do przewozu skroplonego gazu ziemnego LNG, w Szczecinie zaś, jak się wydaje, powstawać będą nowoczesne statki typu con-ro budowane dotychczas dla holenderskiego armatora Spliethoff.
Takie są plany, które ujawnił Jan Ruurd de Jonge. Informacja o zamiarach budowy statków do przewozu skroplonego gazu ziemnego zbiegła się z wieścią o podpisaniu przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo i QatarGas umowy o dostawach skroplonego gazu LNG do Polski. Została ona podpisana 29 czerwca br. w obecności ministra skarbu państwa Aleksandra Grada oraz wicepremiera i ministra ds. energii i przemysłu Kataru Abdullaha bin Hamada Al-Attiyaha.
Budowane w Polsce statki będą przewozić

z Kataru skroplony gaz

do gazoportu, który dopiero powstanie. Tak wyglądają plany. Czy zostaną zrealizowane? Tego nie wiemy. Polska ma słabe doświadczenie w kontaktach z inwestorami z Zatoki Perskiej. W przeszłości nasze firmy były bardzo aktywne w takich państwach jak Libia i Irak, lecz w ciągu ostatnich 20 lat petrodolary płynęły nad Wisłę bardzo cienkim strumieniem.
Jest oczywiste, że jeśli inwestorzy z Kataru chcą rozkręcić u nas budowę statków, będą musieli włożyć w to niemałe pieniądze. Jednostki do przewozu skroplonego gazu to skomplikowane i trudne w budowie statki. Pytanie, czy nasi inżynierowie i robotnicy sprostają temu wyzwaniu, pozostaje otwarte.
Krytycy zwracają uwagę na fakt, że fundusz inwestycyjny QInvest

nie jest inwestorem branżowym

i brak mu doświadczeń w przemyśle stoczniowym. To, moim zdaniem, nie jest problemem, od tej strony bowiem wszystkim zajmie się spółka Polskie Stocznie. Teraz pozostaje nam czekać na ponowne otwarcie zakładów i uruchomienie produkcji.
Ciekawa będzie obserwacja, jak wywodzący się z Kataru właściciele odnajdą się w naszej rzeczywistości. O islamskich bankach i funduszach inwestycyjnych kierujących się zasadami szarijatu wiemy bardzo mało. Polska należy do krajów, w których praktykowany jest „jaskiniowy liberalizm”, tymczasem w bogatych emiratach znad Zatoki Perskiej obowiązują inne, bardziej społeczne zasady. Byłoby ciekawe, gdyby za funduszem QInvest zjawił się w Polsce choć jeden bank islamski i zaproponował nam swoje produkty. Właściciele chlewni i zakładów mięsnych przerabiających wieprzowinę nie mogliby liczyć na pożyczki, ale islamski model bankowości mógłby dla wielu okazać się wyjątkowo atrakcyjny.

Kiedy wydawało się, że wyjaśniła się sprawa kupca stoczni, „Rzeczpospolita” poinformowała, że w dalszym ciągu nie wiadomo, kto jest inwestorem, QInvest bowiem twierdzi, że jest jedynie doradcą. Wydał nawet oświadczenie: „QInvest jest bankiem świadczącym pełen zakres usług inwestycyjnych, a nie funduszem inwestycyjnym. Występujemy jako doradca dla klientów, którzy są w trakcie zakupu tych aktywów”.
Kto zatem stoi za tą transakcją? Czy nadal QInvest, czy też kupiec, który przed sprzedażą nie chciał się ujawnić? Min. Aleksander Grad ma więc kolejny twardy orzech do zgryzienia. A może od początku wiedział, tylko zatajał prawdę? Tego dowiemy się niebawem.

Autor jest dziennikarzem magazynu „E-Play”

Wydanie: 2009, 27/2009

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy