Kiełbasa na wózku

Kiełbasa na wózku

Żeby wykazać się troską o osoby z niepełnosprawnościami, rząd chce wypłacać zasiłek wyższy od średniej pensji krajowej

W lipcu ub.r., w czasie, kiedy Polska rosła w siłę pod batutą Jarosława Kaczyńskiego, uchwalono ustawę o świadczeniu wspierającym. Zamiar był oczywisty: PiS chciało przed wyborami ocieplić relacje ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Celu raczej nie osiągnęło, bo rządowy projekt od początku budził kontrowersje, a niektórzy wprost twierdzili, że to bubel prawny. Niestety, mieli rację.

Sęk w tym, że przepisy weszły w życie w tym roku. I piwo nawarzone przez Kaczyńskiego wypije Tusk. Czkawka murowana.

Na wodzy

Już 2 stycznia Polacy zasypali Zakład Ubezpieczeń Społecznych wnioskami o przyznanie świadczenia wspierającego. Wszystkie pozostawiono bez rozpatrzenia. „Wnioski były niekompletne. Przypominamy, że ZUS jest na ostatnim etapie ubiegania się o świadczenie. Najpierw należy złożyć do Wojewódzkiego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności (WZON) wniosek o wydanie decyzji w sprawie poziomu potrzeby wsparcia. Dopiero gdy decyzja WZON stanie się ostateczna, należy złożyć wniosek do ZUS o przyznanie świadczenia wspierającego”, czytamy w komunikacie wydanym przez ZUS. Odtąd do ubezpieczalni przestały napływać niekompletne wnioski w ilościach hurtowych, ale liczba aplikujących do Wojewódzkich Zespołów ds. Orzekania o Niepełnosprawności przekroczyła rachuby ministerstwa rodziny – resort planował, że przez cały rok 2024 o ustalenie poziomu wsparcia wystąpi 50 tys. osób, a według danych na koniec lutego już wystąpiło 150 tys. Efekt: zespoły orzecznicze są zawalone robotą, choć by sprawnie obsłużyć interesantów, zatrudniono dodatkowych 200 osób z miesięczną pensją od 7,5 do 12 tys. zł. I dotąd nie uprawomocniła się żadna decyzja w sprawie ustalenia poziomu potrzeby wsparcia.

Na razie z dobrodziejstwa zasiłku wspomagającego nie skorzystała więc nawet jedna osoba. A czas płynie – zgodnie z przepisami wniosek powinien być rozpatrzony do trzech miesięcy od dnia złożenia. Niezgodne z prawem opóźnienia, mimo grubych milionów wydanych na zatrudnienie kilkuset specjalistów, stały się więc faktem już na starcie.

Należy więc uzbroić się w cierpliwość, ale też ograniczyć oczekiwania, bo wtedy rozczarowanie mniej boli. A że dojdzie do masowego zawodu, to pewnik.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 10/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. Shutterstock

 

Wydanie: 10/2024, 2024

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy