Kim pan jest, panie Barcikowski?

Kim pan jest, panie Barcikowski?

Zafascynowany Piłsudskim, pracownik KC, doradca premierów, prawa ręka szefów banków. Kim jest nowy szef UOP? Takich zdjęć-symboli jest więcej. Ale skupmy się na tym jednym. Trzej doktoranci – w tradycyjnych strojach, z biretami na głowach – odbierają doktoraty. Pierwszy już trzyma swój dyplom w ręku. To Grzegorz Rydlewski, późniejszy szef Kancelarii Premiera Cimoszewicza, dziś szef zespołu doradców premiera Millera. Niewiele się zmienił, może trochę nabrał ciała. Stojącego obok rozpoznamy dopiero po dłuższej chwili. Na zdjęciu ma kruczoczarną brodę, która teraz jest szpakowata. Ale pomoże charakterystyczna poza – mężczyzna patrzy w górę, skupionym wzrokiem. To Andrzej Barcikowski, późniejszy szef doradców premiera Cimoszewicza, dziś szef Urzędu Ochrony Państwa. Trzeciego z doktorantów zna mniejsze grono – to Dariusz Popławski, później m.in. konsul w Niemczech. Wszyscy trzej są doktorantami Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych, politologami. Gdy odbierali doktoraty, znali się i przyjaźnili od niemal dziesięciu lat. Teraz spotykają się równie często jak wówczas. „Gdy byłem studentem pierwszego roku nauk politycznych, rok wyżej studiowali m.in. Bogdan Kaczmarek (obecnie przewodniczący Rady Nadzorczej KGHM) i Piotr Gadzinowski – opowiada Zbigniew Siemiątkowski. – Na trzecim roku byli Grzegorz Rydlewski i Darek Popławski. Na czwartym Andrzej Barcikowski. Andrzej Anklewicz? On już się obronił i był asystentem”. Każdy z nich był jakąś indywidualnością. A jaką był Barcikowski? „Pierwsza Brygada” Gdy Włodzimierz Cimoszewicz powoływał go na stanowisko szefa swoich doradców, Grzegorz Rydlewski określił go krótko mianem mózgu na dwóch nogach. Taką opinią cieszył się już jako student. Ziutek – tak nazywali go koledzy – to była głowa. Do tego dokłada się jego wręcz legendarna pamięć. „Jak go pamiętam z czasów studiów? – zastanawia się Andrzej Anklewicz. – Rzucała się w oczy jego refleksyjność. Unikał zaangażowania w sprawach jawnopolitycznych. Koło naukowe? Proszę bardzo, tu był aktywny. Komisja propagandy? Tu mówił dziękuję. Byłby znakomitym oficerem dochodzeniowo-śledczym. Ponieważ jest człowiekiem niewiarygodnie dociekliwym. Posiada niezwykłą zdolność wynajdywania słabych punktów w każdej sprawie. Co więcej – jego wątpliwości w zasadzie zawsze są uzasadnione. Ta dociekliwość przyda mu się na obecnym stanowisku. Bo bycie szefem UOP wygląda mniej więcej tak: człowiek jest otoczony przez ludzi, którzy przynoszą tony papierów. I trzeba umieć je ocenić – czy są coś warte, czy to kolejna gra wobec szefa. Jestem pewien, że Barcikowski wprowadzi tych, którzy będą przynosić mu różne materiały, w pewne zakłopotanie. Właśnie ze względu na swoją refleksyjność i dociekliwość. Nocnego prucia sejfów w UOP nie będzie. Ani pochopnych decyzji. Za to będzie wielowątkowa analiza sytuacji”. Czy nie okaże się to dzieleniem włosa na czworo? Anklewicz odpowiada: „Jestem człowiekiem, który dość szybko wyrabia sobie opinię o jakiejś sprawie, szybko podejmuje decyzje. Barcikowski inaczej. Mnoży pytania i wątpliwości. Andrzej – wołałem wtedy – skończmy z tym, trzeba coś zadecydować!”. Podobnie ocenia go inny kolega z wydziału – Bogusław Zaleski, wybrany przez studentów na prodziekana ds. studenckich, szef gabinetu premiera Cimoszewicza, dziś dyrektor w Urzędzie Regulacji Energetyki: „To mózgowiec. Ma rzadką w Polsce umiejętność słuchania. Jest otwarty na argumenty. Ale gdy zaczyna mówić, jest to przemyślane i ważne”. Czy znaczy to, że mamy do czynienia z człowiekiem-komputerem? Koledzy za studiów natychmiast prostują. Barcikowski był i pozostał duszą towarzystwa, potrafi też ludzi integrować. Tak jak wtedy, gdy pojechał z kolegami ze studiów na Zachód, zobaczyć świat, trochę zarobić. „To były czasy gierkowskie, złote lata dla studentów – opowiada jeden z jego rówieśników. – Podczas jednych wakacji chłopaki pojechali do Holandii, pracować przy tulipanach. Ziutek pojechał z nimi. Ale z tymi tulipanami nic nie wychodziło. Po paru dniach dowiedzieli się, że w okolicy kręcą film i potrzebują statystów. Więc się zgłosili. To był „O jeden most za daleko”. Barcikowski gra w nim niemieckiego żołnierza”. Poza tym ma swoją wielką słabość – do Józefa Piłsudskiego. Pisał pracę magisterską na jego temat. Praca doktorska – o polskim patriotyzmie od czasów Rzeczypospolitej Szlacheckiej po lata 70. XX w. – także była kontynuacją tych fascynacji.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2002, 2002

Kategorie: Sylwetki