Klincz

Kuchnia polska

Gdy telewizja publiczna nadała film Jerzego Morawskiego „Imperium ojca Rydzyka”, dyrektor Radia Maryja, ojciec Tadeusz Rydzyk, zatelegrafował z Argentyny, gdzie się wówczas znajdował, iż ufa, że ci, którzy go teraz atakują, także znajdą drogę do Jezusa.
Był to, mówiąc językiem pięściarskim, klincz. Pięściarz chwycony przez swego przeciwnika w klincz nie ma praktycznie żadnego ruchu, nie może zadać żadnego ciosu, musi czekać, aż sędzia ringowy rozdzieli walczących i cała walka zacznie się od początku. Autor filmu, a także autor obszernego artykułu w „Gazecie Wyborczej” (26.11.br.), Mikołaj Lizut, i wszyscy inni piszący o tej kwestii, nie mają ruchu. Powiedzieć, że wcale nie chcą iść do Jezusa – nie wypada; powiedzieć, że już doszli, a ojciec dyrektor rozminął się z tym celem – głupio.
Klinczowanie nie jest najpiękniejszym stylem walki, klinczując, nie można wygrać, ale też nie można zostać znokautowanym. Ojciec Rydzyk jednak wcale nie musi wygrywać, ponieważ wygrał już – jako właściciel Radia Maryja, „Naszego Dziennika” i wielu instytucji zarówno komercyjnych, jak i naukowych związanych z tym radiem, a także faktyczny właściciel partii politycznej – wystarczająco dużo. Pod jego wpływem, jak twierdzą komentatorzy, znajduje się około 5 mln ludzi w Polsce. Jest to wystarczająco potężny wpływ, aby zaklinczować wszystkie instytucje działające nie po jego myśli.
Pierwszą z nich jest oczywiście państwo i jego służby skarbowe, od których zaczęła się cała sprawa ojca Rydzyka, który prowadząc rozległe interesy komercyjne, nie płaci podatków, a zbierając pieniądze na akcje charytatywne – na przykład ratowanie Stoczni Gdańskiej – przed nikim nie rozlicza się z pobranych milionowych sum, które znikają, nie wiadomo gdzie.
Tu klincz ma charakter zarówno prawny, jak i moralny. Prawny, ponieważ, jak się okazało, Radio Maryja w sensie podatkowym nie ma osobowości prawnej, ma ją zakon redemptorystów, ale zakon z kolei nie ma Radia Maryja, które ma ojciec Rydzyk. A więc nie wiadomo, kto ma płacić podatki i nikt taki nie figuruje w wykazach skarbowych.
Klincz moralny jest bardziej złożony, ponieważ okazało się, że skarb kilkakrotnie podejmował już kroki prawne wobec ojca Rydzyka, ale wszystkie rozpływały się w sądach, zbyt lękliwych, aby zdobyć się na jakieś decyzje w sprawie jego imperium. Ujawnienie do końca tych faktów samo przez się byłoby dość kompromitujące dla naszego obiektywnego i bezstronnego wymiaru sprawiedliwości, ale wymiar ten działa również zgodnie z przepisami obowiązującymi w państwie. Przepisy te natomiast, jak się po trochu okazuje, zwalniają instytucje kościelne z tylu ciężarów fiskalnych, że pokazanie tego w całej rozciągłości nękanemu przez coraz to nowe podatki społeczeństwu musiałoby wywołać co najmniej powszechne zgrzytanie zębów, czego państwo nie chce.
Klincz.
Drugą instytucją, którą udało się zaklinczować ojcu Rydzykowi jest polski Kościół katolicki i jego Episkopat. Episkopat, jak wiadomo, już jakiś czas temu miał grube zastrzeżenia do działalności Radia Maryja i aby neutralizować to radio, założył nawet, bez szczególnego powodzenia, konkurencyjne Radio Święty Józef. Nakazał też biurom Radia Maryja rejestrować się przy parafiach, co było o tyle mało fortunne, że jak się okazało, takich biur formalnie nie ma. Episkopat też pisał w tej sprawie do redemptorystów, na co zakon odpowiedział dość arogancko i na tym sprawa stanęła. Niewygoda, jaką stanowi dla Episkopatu Radio Maryja i ojciec Rydzyk, polega na tym, że jest to instytucja występująca na zewnątrz w imieniu Kościoła i powołująca się na jego nauki, na którą instytucjonalny Kościół nie ma jednak żadnego wpływu. Ta kuriozalna sytuacja podważa dotychczasowe wyobrażenie o Kościele katolickim jako instytucji hierarchicznej, kierowanej jedną ręką i jedną myślą, czemu ojciec Rydzyk ewidentnie przeczy. Ale tupnięcie w tej kwestii nogą i zaprowadzenie porządku w szeregach Kościoła jest praktycznie dla Episkopatu niemożliwe, ponieważ wszystko wskazuje na to, że ojciec Rydzyk z pozycji swego imperium i tak go nie posłucha, co uczyni pozycję hierarchii kościelnej jeszcze bardziej niezręczną.
Klincz.
Oczywiście, zdyscyplinować ojca Rydzyka w ramach hierarchii kościelnej mógłby papież, któremu trudno byłoby stawić czoła nawet ojcu dyrektorowi. Ale papież, jak wiemy, w samym środku tej całej awantury, przesłał Radiu Maryja z okna watykańskiego życzliwe wyrazy, co w ceremoniale kościelnym ma wielkie znaczenie. Zrobił to oczywiście, ponieważ wie, że Radio Maryja wpływa na 5 mln najbardziej dewocyjnych katolików w Polsce i jeśli papież chce mieć w trakcie swoich pielgrzymek milionowe tłumy na błoniach, to bez Radia Maryja, a tylko z samą telewizją publiczną, mieć ich nie będzie.
Klincz.
W trakcie całego sporu o Radio Maryja bardzo nieśmiało padają głosy, że to radio i jego dyrektor są nie tylko niesolidnymi, a nawet wręcz żadnymi płatnikami skarbu państwa, ale przede wszystkim głównymi rozsadnikami nietolerancji religijnej, ksenofobii, antysemityzmu, kłamstw i oszczerstw kierowanych przeciw ludziom nielubianym lub niewygodnym, a także przeciwko Unii Europejskiej, do której zamierzamy wstąpić. Jeśli przegramy referendum unijne, stanie się to głównie za sprawą tego radia. Ale wszelkie zarzuty stawiane Radiu Maryja tłumaczone są jako atak proeuropejskich zdrajców ojczyzny na ostatni bastion naszej niepodległości, co słyszałem z ust osoby należącej do tamtejszych kręgów decyzyjnych.
Z Radiem Maryja jako bastionem i wylęgarnią ciemnogrodu należałoby otwarcie walczyć, przeciwstawiając mu zbiór wartości postępowych, światłych, racjonalnych i europejskich i mogłaby to robić lewica. Ale lewica nie ma radia, gazet, klubów, instytucji społecznych ani naukowych, boi się posądzenia o ateizm i antykościelność, chce być aprobowana przez papieża, który aprobuje ojca Rydzyka, a także nie ma ochoty na żadne spory ideologiczne i światopoglądowe. To znaczy nie ma tego wszystkiego, co ma ojciec Rydzyk.
Klincz.

 

Wydanie: 2002, 49/2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy