Wiek XX jest gwałtowną reakcją przeciw całej epoce zakłamania, ukrywania, potępienia ludzkiej seksualnościest gwałtowną reakcją przeciw całej epoce zakłamania, ukrywania, potępienia ludzkiej seksualności Rozmowa z prof. Jerzym Adamskim – W pana ostatniej książce “Świat jako niespełnienie” znajduje się m. in. bardzo interesujący esej, poświęcony perwersji erotycznej. Stawia pan w nim oryginalną tezę, że perwersja, jako wyraz buntu przeciw społeczeństwu i przeciw światu, jako manifestacja ludzkiej wolności, jest wartością kultury. – Jeżeli mamy mówić o perwersji jako zjawisku, musimy zdać sobie sprawę z tego, że jest to zawsze zjawisko podwójne. Perwersja jest bowiem odwróceniem, wynaturzeniem czegoś innego – jakiejś normy. Zatem o perwersji tylko wtedy możemy mówić sensownie, kiedy wiemy, jakiej normie się ona sprzeciwia. Bo przecież ludzkie wartości, uznawane za normy, nie są czymś naturalnym, danym raz na zawsze, lecz zmieniały się z biegiem historii. Można powiedzieć, że perwersja jest dlatego interesująca, że pomaga odkryć naturę ludzkiej kondycji. – Dlaczego uważa pan, że perwersja erotyczna jest wartością kultury? – Kultura przydaje wartości ludzkiemu życiu płciowemu, które jest fundamentalnym zjawiskiem przyrody, czyniąc z niego źródło erotyzmu. Nie ma na świecie kultury, która nie odnosiłaby się do tego fundamentu. Oczywiście, to zjawisko zmieniało się z biegiem czasu, ma ono rozmaite formy i kształty na świecie. Także na kontynencie europejskim te przemiany są niesłychanie gwałtowne. Zmienia się stosunek do płci jako wartości, czyli do erotyzmu właśnie. W Polsce może mniej to widać, ale Polska jest w nieco innej sytuacji. Z tego powodu, że sposób wartościowania spraw płci, od renesansu począwszy, różnił naszą kulturę od kultury Zachodu. Tutaj nie przywiązywano do tego żadnej wagi jako do zjawiska, które może być źródłem wartości. Kochanowski, genialny poeta, mówi w sposób jednoznaczny: to są sprawy godne tylko grubego śmiechu, rubasznego żartu. – Jednak romantycy nie deprecjonowali ludzkiej seksualności. – No właśnie! Dopiero w XIX wieku romantycy docenili erotyzm jako wartość kulturową. Ale nie udało im się zaszczepić powszechnie tego przekonania. Ono w polskiej kulturze nie istniało i w dalszym ciągu nie istnieje. – Sądzi pan, że dzisiaj nadal nie istnieje? – Nie. Dzisiaj obserwujemy objawy swobody rozumianej anarchicznie, a nie ideologicznie. Anarchicznie to znaczy, że każdemu wolno robić, co mu się żywnie podoba i nie ma to żadnego większego znaczenia. Podczas gdy perwersja przeżywana jako wartość kulturowa zajmuje inne stanowisko – że to właśnie ma znaczenie, i to fundamentalne, dla tego, czym jest człowiek, czym może być człowiek, czym jest kondycja ludzka, stosunki społeczne, itd. Tego w naszej kulturze, wskutek jej całkowitego oderwania od tego erotyzmu, który stanowił cechę charakterystyczną zachodnioeuropejskiej kultury, nie ma. – Czy w takim razie perwersja jest wartością pozytywną? – W sensie, o którym mówię, tak. – A jak ona się ma do takich wartości jak monogamia, wierność małżeńska, “przyzwoitość”? – Jest zaprzeczeniem tych wartości. W naszej kulturze panuje nieuzasadnione, święte przekonanie, że istnieje coś, czego nie można kwestionować, ani traktować jako zjawisko historyczne – a to jest właśnie obyczajową normą życia seksualnego. I to nie tylko normą zewnętrzną, że o seksie się nie mówi, bo to nieprzyzwoite, że seks się uprawia w określony sposób, że to w ogóle rzecz wstydliwa. – Pisze pan: “Erotyzm nigdy nie może swoich wartości ani swoich norm ustanowić raz na zawsze. Wydaje się to oczywiste”. – A co, to nie jest oczywiste? Spójrzmy na rzecz historycznie. – W pierwszej chwili wydaje się to zaskakujące, ale jak się zastanowić, to ma pan rację. Wystarczy prześledzić przemiany w obyczajowości europejskiej od czasów starożytnych nazywanych często rozwiązłymi… – Rozwiązłymi? W stosunku do jakiej normy? Chyba że do naszej dzisiejszej, polskiej. Kultura antyczna wcale nie była rozwiązła, tylko inaczej traktowała seks. Kto tego nie rozumie, znaczy, że jest zamknięty w obrębie kultury polskiej, tak prowincjonalnej, jaką ona jest. – W starożytności kwitły konkubinaty, poeci sławili życie zdominowane przez kobiety, wino i śpiew, a miłość homoseksualna była równa heteroseksualnej. – Tak jest! No i co z tego? Ludzie żyli w inny sposób, mieli inne wartości. Nie było to ani ukrywane, ani potępiane.
Tagi:
Ewa Likowska








