Wśród najaktywniejszych żałobników jest Piotr Walentynowicz. 45-letni wnusio Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Kim on już nie był: operator żurawia, marynarz, budowlaniec i taksówkarz. Może i nie przywiązywał się do miejsc pracy, ale serduszko ma bardzo wrażliwe. Był radnym PiS w Gdańsku, lecz metoda „na wnuczka” przestała działać. Śmierć babci wycenił na 2 mln zł. Dodatkowo. Nie dali. Już wcześniej dostał przecież wysokie odszkodowanie. I etat w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Za 9,4 tys. zł. Miesięcznie. Co on tam mógł robić z tak skromnym wykształceniem? A może za surowo go oceniamy? Bo z żądaniami dodatkowej kasy za katastrofę wystąpiło ponad 100 osób. Rekordzistka, Beata Gosiewska, obliczyła, że jej rodzinie należy się ponad 5 mln zł. Może te odszkodowania zostaną wreszcie ujawnione? I skończą się plotki. Chyba że jak był zamach, to płacimy od nowa. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









