Program ONZ „Ropa za żywność” skończył się wielkim skandalem Miała to być największa operacja humanitarna w dziejach ONZ. Skończyła się jednak kompromitacją. Istnieją dowody, że wysocy dygnitarze Narodów Zjednoczonych, a także politycy i biznesmeni w 40 krajach świata, przyjmowali naftowe bakszysze od Saddama Husajna. Dzięki temu iracki reżim zagarnął w latach 1991–2003 ponad 21 mld dol. Lwia część łupu (17,3 mld) została zdobyta dzięki nadużyciom i aferom w ramach oenzetowskiego programu „Ropa za żywność”. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi bez zbytniego pośpiechu specjalna komisja Narodów Zjednoczonych, na której czele stoi Paul Volcker, były szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Śledztwo rozpoczęła prokuratura nowojorska. Charles Duelfer, stojący na czele Grupy Przeglądowej CIA w sprawie Iraku, opublikował 1200-stronicowy demaskatorski raport. Duelfer twierdzi, że najwięcej pieniędzy Bagdad przekazywał politykom w Rosji, Francji i w Chinach, w nadziei, że państwa te pomogą znieść sankcje nałożone na Irak. Podobno Saddam osobiście sprawdzał listę skorumpowanych i decydował, kto wykazał się „dla dobra Iraku”, a kogo należy skreślić. Skandalem zajmuje się również podkomisja dochodzeniowa Kongresu Stanów Zjednoczonych, której członkowie gromko oskarżają sekretarza generalnego ONZ o sabotowanie dochodzenia. „Program humanitarny został sprowadzony na manowce i wykorzystany w najstraszniejszym i najagresywniejszym celu, jakim było zbieranie środków na armię Saddama”, oburza się demokratyczny senator Joseph Lieberman. Członkowie podkomisji ostrzegają, że jeśli Kofi Annan będzie nadal „odmawiał współpracy”, rząd USA może zaprzestać płacenia miliardowych składek do kasy ONZ. Oskarżani o korupcję funkcjonariusze Narodów Zjednoczonych oraz politycy zapewniają, że są niewinni. Twierdzą, że zarzuty zostały sfabrykowane przez prawicowe kręgi w Waszyngtonie. Amerykańscy neokonserwatyści nie żywią przecież wobec ONZ zbyt ciepłych uczuć. Charles Duelfer został wysłany do Bagdadu przez prezydenta Busha, aby znaleźć dowody istnienia domniemanej broni masowego rażenia. Mimo najlepszych chęci nie potrafił tej broni wytropić. W zamian za to przywiózł nieprawdziwą historię o korupcyjnym skandalu – argumentują oskarżeni. Podobnie uważa wielu przeciwników irackiej polityki George’a Busha. Afera wciąż znana jest tylko w ogólnych zarysach. W 1990 r., kiedy Saddam Husajn napadł na Kuwejt, ONZ nałożyła sankcje na Irak. Mijały lata, lecz sankcje były utrzymywane, głównie na skutek nacisków USA i Wielkiej Brytanii. W końcu stało się jasne, że trzeba pomóc żyjącej w nędzy 24-milionowej ludności Iraku. W 1996 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła zgodę na rozpoczęcie programu „Ropa za żywność”, największej akcji humanitarnej w historii Narodów Zjednoczonych. Wzięło w niej udział 10 różnych agencji ONZ i ponad tysiąc urzędników. Idea była genialnie prosta – zezwolono reżimowi Saddama na sprzedaż określonego kontyngentu ropy naftowej (początkowo 500 tys. baryłek dziennie). Uzyskane w ten sposób pieniądze trafiały na konta powiernicze Narodów Zjednoczonych – do początku 2003 r. wpłacono na nie ponad 64 mld dol. Reżim mógł kupić za te środki lekarstwa i żywność. Na wszystkie transakcje musiała wyrazić zgodę Komisja Sankcji ONZ, pilnująca, aby dyktator nie sprowadzał sprzętu wojskowego ani komponentów do produkcji broni masowego rażenia. Władze Iraku miały jednak prawo wybierać firmy, z którymi podpisywały kontrakty. Saddam przebiegle wykorzystał program humanitarny do korupcji i nadużyć. Pod płaszczykiem legalnego eksportu ropy rozpoczęto przemyt na ogromną skalę. Według oceny Senatu USA, władze w Bagdadzie zarobiły na tym gigantycznym szmuglu 9,7 mld. Przedsiębiorstwo, które chciało handlować z Irakiem, musiało potajemnie przekazywać 10% wartości sprzedawanego towaru do kasy reżimu. Często sprzedawano żywność zepsutą lub przeterminowane, niewiele warte leki. Bagdad płacił dostawcy jak za towary najlepszej jakości, jednak firma biorąca udział w takiej machinacji musiała dawać reżimowi znacznie większy „udział”. Bagdad wystawiał też, niekiedy całkiem legalnie, vouchery albo „bony” na ropę. Posiadacz takiej „naftowej kartki” miał prawo do nabycia irackiej ropy po niskiej cenie. Potem oczywiście istniała możliwość odsprzedania jej na wolnym rynku ze znacznym zyskiem. Podobno Saddam obdarowywał voucherami polityków i biznesmenów, których względy pragnął sobie zaskarbić. Listę przekupionych opublikowała już w styczniu 2004 r. iracka
Tagi:
Krzysztof Kęciek









