Kolęda jak trzynastka? – rozmowa z prof. Małgorzatą Winiarczyk-Kossakowską

Kolęda jak trzynastka? – rozmowa z prof. Małgorzatą Winiarczyk-Kossakowską

Biskupi obawiają się ujawnienia swoich finansów, a jeżeli to robią, ujawniają finanse samej kurii, ale nie diecezji Czy to, co ostatnio obserwujemy w sferze finansów Kościoła katolickiego, łącznie z wypowiedziami jego hierarchów, oznacza, że oni sami zaczęli rozumieć, że dłużej nie da się ich trzymać w tajemnicy? – Rozumiem, że pyta pan o Kościół w Polsce. Bo na świecie bywa z tym różnie, choć rzeczywiście Kościół katolicki jak mało który unika wprowadzenia przejrzystości własnych finansów. W Polsce unika i zawsze unikał. Tzw. świętopietrze, czyli kwoty przekazywane przez Kościoły lokalne do Watykanu, zawsze otoczone było tajemnicą. W Polsce Ludowej do 1989 r. też je płacono, choć tych pieniędzy nie przekazywano do Watykanu. Nie robiono tego nie tylko z powodu niewymienialności ówczesnego złotego. Ale przecież finanse Kościoła to nie tylko te kwoty. Obecna chęć rozmowy o pieniądzach Kościoła spowodowana jest zapewne tym, że w jakimś stopniu polscy biskupi katoliccy doszli do wniosku, że przychodzi moment, kiedy trzeba będzie ujawniać kościelny majątek, dostosowując się tym samym do norm znanych w świecie i stosowanych w innych niż katolicki Kościołach. A w porównaniu do zasad, którymi w kwestii finansów kieruje się Kościół katolicki w Polsce, różnica jest kolosalna. Tam wiadomo wszystko albo prawie wszystko, tutaj nie wiadomo niczego albo prawie niczego. A między nami mówiąc – nie wierzę, by finanse Kościoła zostały do końca ujawnione. Dlaczego? – Bo wiele wskazuje na to, że Kościół katolicki w Polsce nie ma wspólnego budżetu, gdyż każda parafia, a jest ich ok. 10,5 tys., oraz każda z 41 diecezji gospodaruje swoimi pieniędzmi osobno. Tak naprawdę to od biskupa diecezjalnego zależy, czy w jego diecezji parafie sporządzają roczny bilans i czy mają obowiązek składania sprawozdania w kurii diecezjalnej. Hierarchowie obawiają się ujawnienia swoich finansów, a jeżeli to robią, ujawniają finanse samej kurii, ale nie diecezji. Tak np. zrobiła kuria lubelska. Jeżeli dojdzie ostatecznie do zlikwidowania dotacji z Funduszu Kościelnego i Kościół uzyska prawa do odpisu od PIT – 0,5% lub 0,6% – to moim zdaniem będzie musiał uporządkować swoje finanse i podobnie jak Kościół we Włoszech reklamą zabiegać o pieniądze wiernych. I dlatego biskupi przez lata nie podnosili sprawy Komisji Finansowej? – Oczywiście. Art. 22 konkordatu przewidywał powołanie parytetowej Komisji Finansowej. Ale nigdy jej nie powołano. Powołano natomiast dwie tzw. komisje konkordatowe – kościelną i rządową. Brak tej komisji jest na rękę Kościołowi, bo gdyby istniała, musiałby respektować „Deklarację wyjaśniającą Rządu RP” do konkordatu, przyjętą przez rząd Włodzimierza Cimoszewicza w kwietniu 1997 r. Komisja miała opisać sytuację finansową i majątkową Kościoła. W „Deklaracji…” znalazł się zapis stanowiący, że strona państwowa w kwestiach finansów ma prymat w stanowieniu i rozstrzyganiu prawa i że jest stroną niejako dyktującą warunki. Trudno ów dyktat dostrzec i może dlatego finansowanie Kościoła jest tak mało przejrzyste. – Te problemy z finansami Kościoła mają również genezę w ustawie z marca 1950 r. o dobrach martwej ręki, o poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego. Popełniono wtedy poważny błąd, nie dokonując wpisu przejętych nieruchomości kościelnych do ewidencji gruntów i budynków oraz do ksiąg hipotecznych. Nigdzie w archiwach – a kiedyś badałam ten problem – nie znalazłam dokumentów stwierdzających, jakiej wielkości majątek został upaństwowiony. Kościół podaje, że zabrano mu ponad 400 tys. ha, w mediach pojawiają się informacje, że to było 170 tys. ha, funkcjonuje też liczba 130 tys. ha. Za każdym razem są to inne wielkości, trudne do zweryfikowania. Fundusz funkcjonuje do dziś i powstaje z części budżetu centralnego. W 2012 r. przeznaczono na ten cel ponad 90 mln zł. Dziś w Polsce duchowni są jedyną uprzywilejowaną grupą społeczno-zawodową, która otrzymuje od państwa swoistego rodzaju prezent w postaci ubezpieczeń emerytalno-rentowych. Samorządy są nie mniej hojne. – Samorządy przekazują znaczne środki jednostkom organizacyjnym Kościoła katolickiego za pośrednictwem organizacji pożytku publicznego. Kościół szeroko i skutecznie korzysta z tej możliwości za pośrednictwem mediów, billboardów, prasy kościelnej, parafialnej, diecezjalnej i ambony. Jest to obecnie ważny środek komunikacji z wiernymi, który przysparza Kościołowi znacznych środków finansowych bez skutecznej kontroli. Czyli to, co deklarował kard. Nycz – że ze środków publicznych Kościół otrzymuje 2 mld zł, jest pokazaniem jedynie wierzchołka góry

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2013, 2013

Kategorie: Wywiady