Władze Grecji przystąpiły wreszcie do walki z powszechną korupcją Od stycznia Grecja sprawuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Krajem nadal wstrząsają skandale korupcyjne z przeszłości, a bezrobocie bije rekordy. Korupcja w Grecji kwitła od dziesięcioleci. Łapówki dawali zarówno biznesmeni, jak i zwykli obywatele w dowód wdzięczności za załatwienie sprawy w urzędzie czy miejsca w szpitalu. Takie praktyki, teoretycznie karalne, stały się częścią systemu. Według badań walczącej z korupcją organizacji Transparency International (TI), sześciu na dziesięciu Greków przyznaje, że przynajmniej raz w życiu wręczyło lub zainkasowało łapówkę. W ocenie TI, Grecja jest najbardziej skorumpowanym krajem Unii. Ta osobliwa kultura polityczna i społeczna określana jest jako fakelaki, co oznacza niewielką kopertę, w której zazwyczaj przekazywane są banknoty. Do rozkwitu korupcji przyczyniły się wieloletnie zawłaszczenie kraju przez dwa ugrupowania polityczne – konserwatystów oraz socjalistów z partii PASOK, uprawiany przez nie klientelizm, nieudolna biurokracja i niejasne ustawodawstwo, pozwalające na różne interpretacje. Ale sytuacja zaczęła się zmieniać. Przed sześcioma laty Grecja pogrążyła się w kryzysie i tylko ogromna międzynarodowa pomoc w wysokości 240 mld euro, łącznie z przyrzeczeniami i gwarancjami kredytowymi, uratowała niespełna 11-milionowy kraj przed bankructwem. Ale w zamian za wsparcie Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy domagają się reform. Zresztą społeczeństwo greckie nie akceptuje już sytuacji, w której wielkie partie traktują państwo jak własny folwark. 30 dzielnych prokuratorów Władze powołały 30 prokuratorów do walki z korupcją, przeważnie młodych, zdolnych prawników, którzy działają w Atenach i Salonikach. Niekiedy muszą pracować w domu, na własnych komputerach, ponieważ nie ma dla nich miejsca w budynkach publicznych. 30 tropicieli korupcji to niewiele, ale niestrudzeni prokuratorzy wykonują swoje obowiązki nadzwyczaj energicznie. Nie obawiają się nawet demaskować finansowych machinacji byłych dygnitarzy, odgrywających wcześniej kluczowe role na scenie politycznej. Na skutek wysiłków niezłomnych prawników w październiku 2013 r. na 20 lat więzienia skazany został były minister obrony w socjalistycznych rządach, 73-letni Akis Tsochatzopulos. Sąd uznał go za winnego korupcji w związku z zakupem przez greckie siły zbrojne rosyjskich rakiet Tor-M1 oraz niemieckich okrętów podwodnych. Dziesięć lat wcześniej komisja śledcza parlamentu w Atenach doszła do wniosku, że nie ma dowodów, aby byłemu ministrowi postawić zarzuty w tej sprawie. Grecja, tradycyjnie prowadząca wyścig zbrojeń z Turcją, utrzymuje liczną jak na wielkość kraju armię oraz flotę. W 2000 r. Ateny kupiły w Niemczech cztery U-booty typu 214 za 2,85 mld euro. Śledztwo przeprowadzone przez prokuraturę RFN wykazało, że w zamian za ten kontrakt firma Ferrostaal zapłaciła greckim prominentom wysokie „prowizje”. W 2011 r. Ferrostaal został w Niemczech ukarany grzywną w wysokości 149 mln euro. Tsochatzopulos nie potrafił przed sądem wytłumaczyć, skąd wziął pieniądze na kupno luksusowego domu w stolicy i innych nieruchomości. Upadek dygnitarza mającego opinię nietykalnego wstrząsnął krajem. Wielu łapówkarzy wpadło w popłoch i przyznaje się do swoich machinacji. Mają nadzieję, że w ten sposób unikną kary. Taką możliwość przewiduje przyjęta przed dwoma laty ustawa antykorupcyjna. Świadek koronny zeznaje Świadkiem koronnym został Antonis Kantas, w latach 1997-2002 dyrektor ds. sprzętu i uzbrojenia w Ministerstwie Obrony. „Przyjąłem tyle łapówek (od koncernów zbrojeniowych), że już ich nie pamiętam”, powiedział otwarcie 72-letni Kantas. Skruszony zwrócił państwu ponad 9 mln euro, które zarobił na kopertowym procederze. W obszernych zeznaniach opowiedział o skandalach i wymienił nazwiska uczestniczących w nich wojskowych, polityków i biznesmenów. Wśród osób obciążonych przez świadka koronnego znalazł się były wysoki rangą oficer marynarki wojennej, 83-letni Papagiotis Efstathiu. Prokurator Gavriil Mallis przez 12 godzin przesłuchiwał sędziwego podejrzanego w ateńskim sądzie. W pewnej chwili krzyknął tak głośno, że słychać było aż na korytarzach: „Chcę zobaczyć listę wszystkich, którzy wzięli pieniądze. Kompletną listę od góry do dołu! Te pieniądze należą do narodu greckiego!”. Efstathiu nie rozumiał, co złego uczynił. Zanim zemdlał w sali sądowej, potwierdził zeznania Kantasa i opowiedział o innych aferach. Pozostał na wolności tylko dzięki wpłaceniu 500 tys. euro kaucji. Według doniesień prasy greckiej, Efstathiu przyznał, że na zlecenie niemieckich firm Atlas Elektronik GmbH i Rheinmetall Defence Electronics przekupił czołowych dygnitarzy swojego kraju kwotą 3 mln euro. Pieniądze
Tagi:
Jan Piaseczny









