USA i Europa zaczynają poważnie rozmawiać o wspólnym podatku od wielkich korporacji Ile to jest 49 mld zł rocznie? Dwa razy więcej, niż kosztował program Rodzina 500+ w momencie jego startu, i tyle co wybudowanie ponad 500 przedszkoli w polskich miastach i miasteczkach. Albo modernizacja i remont 6 tys. km naszych linii kolejowych, a przy okazji peronów, przejść podziemnych czy parkingów. Tyle także kosztowałaby budżet likwidacja podatku dochodowego i składki na NFZ dla jednej trzeciej najmniej zarabiających Polaków. I tyle właśnie, zdaniem Obserwatorium Podatkowego powołanego do życia 1 czerwca przez Komisję Europejską, mogłaby otrzymać Polska z nowych i ujednoliconych stawek podatku korporacyjnego na świecie. A mówiąc prościej, gdyby firmy zaczęły od zysków płacić podatki, zamiast wyprowadzać je do rajów. Kierowane przez francuskiego ekonomistę Gabriela Zucmana Obserwatorium za optymalną uznaje stawkę 25% CIT, która w przypadku Polski oznacza 11 mld euro więcej w budżecie. Skromniejsze propozycje – 15% i 21% podatku – miałyby przynieść od 4 do 8 mld euro. Skąd te dodatkowe pieniądze, skoro stawka CIT w Polsce wynosi już 19%? Stąd, że ponadnarodowe korporacje, banki, platformy cyfrowe czy towarzystwa ubezpieczeniowe rozliczają u nas faktycznie tylko część zysku, jaki generują tu konsumenci. Chętniej zaś wyprowadzają go do Irlandii czy Luksemburga, gdzie mogą zapłacić mniej, albo wprost do rajów podatkowych. Liczby i szacunki zawarte w podobnych raportach łatwo było dotychczas ignorować. Przecież to wszystko zyski potencjalne, życzeniowe myślenie ekonomistów, kiełbasa wyborcza dla naiwnych – komentują cynicy. To prawda o tyle, że projekcje wpływów podatkowych, które wychodzą spod ręki ekonomistów, często znacznie przewyższają kwoty, jakie udaje się realnie pozyskać. A światowi liderzy rzadko pochylali się nad problemem unikania opodatkowania, zostawiając tę tematykę swoim podwładnym, think tankom albo organizacjom walczącym z ubóstwem. Czyli w rzeczywistości odkładając ją „na święty nigdy”. Coś jednak zaczyna się zmieniać. Warunki doskonałe Amerykanie mają określenie perfect storm – burza idealna, które oznacza rzadki a potrzebny zbieg różnych okoliczności. Nic wielkiego – jak burza – nie wydarza się, o ile wszystkie czynniki gdzieś wysoko, ponad naszymi głowami, nie stworzą burzowej mieszanki, prawda? Trochę tak jest dziś z rozmową o unikaniu opodatkowania i walką z rajami podatkowymi. Poprzedni prezydent USA obniżał podatki swoim korporacyjnym sojusznikom, więc nowa administracja ma pretekst, by je podnosić. Pandemia wręcz wymusiła na wszystkich rozmowę o nowych i niekonwencjonalnych sposobach łatania budżetów i szukania pieniędzy na odbudowę gospodarek. Wielkie cyfrowe platformy straciły parasol ochronny, którym cieszyły się jeszcze kilka lat temu, a strach przed konfrontacją z gigantami internetu zmalał. Europa porzuciła zaś kult zrównoważonego budżetu i politykę zaciskania pasa w kryzysie. Dlatego nie jest przypadkiem, że wiosną 2021 r. po raz pierwszy od lat liderzy świata zachodniego tak stanowczo postawili sprawę. Musimy wspólnie opodatkować wielkie korporacje, bo ani czekanie na rezultaty walki z rajami podatkowymi, ani rozwiązania na poziomie państw nie przyniosły rezultatu – zgodnie mówią prezydenci i szefowie rządów, urzędniczki na najwyższych szczeblach globalnych instytucji finansowych, naukowcy i badaczki. Równolegle wystartowały więc różne inicjatywy. Amerykańska administracja zapowiedziała walkę o wspólny korporacyjny podatek na światowym szczeblu, a wkrótce to samo ustaliła grupa G7. Komisja Europejska pracuje także nad podatkami i regulacjami, które obejmą szczególnie dotychczas trudny sektor cyfrowy. Wystartowało wspomniane już unijne Obserwatorium Podatkowe. Europejski komisarz ds. gospodarki Paolo Gentiloni przekonywał przy tej okazji, że „nigdy walka z nadużyciami podatkowymi nie była bardziej konieczna niż teraz. Musimy chronić publiczne pieniądze konieczne do odbudowy gospodarek i realizacji olbrzymich inwestycji w zieloną i cyfrową transformację”. Szef nowego Obserwatorium, prof. Zucman, dodawał zaś, że unikanie opodatkowania czy optymalizacja, do jakiej uciekają się korporacje, to nie są jakieś „katastrofy naturalne”, ale zjawiska, z którymi europejskie państwa powinny i są zdolne walczyć. Dlaczego akurat Europa jest szczególnie zainteresowana walką z unikaniem opodatkowania i wspólnymi regułami dla wszystkich? Bo to ona wciąż stanowi najbogatszy i najbardziej atrakcyjny rynek – zasobność jej kilkuset milionów obywateli tworzy olbrzymi popyt, czy to na chińską elektronikę, czy na filmy z Netfliksa










