Koniec serdecznych powitań

Koniec serdecznych powitań

Emocje Niemców, którzy nie chcą ani mieszkań, ani nowych ośrodków dla uchodźców, znajdują ujście choćby za pośrednictwem Pegidy. To ruch antyislamski, który powstał w Dreźnie. Politycznie na rosnącej niechęci do uchodźców zyskuje populistyczna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD). Ugrupowanie powstało prawie trzy lata temu, a głównym motywem był wówczas sprzeciw wobec polityki fiskalnej UE i transferów dla Grecji. Jednak w zeszłym roku założyciel partii Bernd Lucke przegrał wewnątrzpartyjną walkę ze skrzydłem stawiającym na retorykę antyimigrancką – bo na niej da się dziś zbić znacznie większy kapitał.

Kontenery idą jak woda

Demonstrantów z Pegidy i zwolenników AfD nie interesuje fakt coraz częściej ostatnio podkreślany przez zwolenników przyjęcia uchodźców – że gospodarka niemiecka zyskuje dzięki przybyszom. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił w zeszłym tygodniu analizę, według której duża liczba uchodźców da europejskiej gospodarce „prawdopodobnie umiarkowany wzrost” i może wywołać pozytywne efekty zwłaszcza w głównych krajach przyjmujących – takich jak Niemcy. Niemiecki PKB do 2017 r. może wrosnąć o dodatkowe 0,3%. Długofalowo zależy to, zdaniem MFW, od udanej integracji uchodźców na rynku pracy.

Niektóre branże już dziś zyskują – choćby producenci kontenerów, uzbrojeń technicznych dla ośrodków, łóżek czy innych mebli. I nie tylko firmy niemieckie, ale także polskie. – W grudniu 2015 r. wyprodukowaliśmy ok. 220 kontenerów sanitarnych i mieszkalnych na zamówienie niemieckich podmiotów – mówi Kazimierz Mikrut, szef firmy Weldon spod Dębicy. – W styczniu i lutym produkcja będzie wynosić już 400 sztuk miesięcznie, a zapotrzebowanie na kwiecień to dla naszej firmy 600 kontenerów.

Weldon zatrudnia nowych ludzi i niedługo rozpocznie produkcję w kolejnym zakładzie. Dla firm uchodźcy to zatem wzrosty, a niemieckie gminy zamawiające kontenery już narzekają na horrendalne ceny, bo pośrednicy bez skrupułów wykorzystują zapotrzebowanie i ostro windują ceny ich najmu.

Wielu Niemców nie obchodzą jednak koszty ani efekty gospodarcze. Dlatego kanclerka Merkel jest w defensywie i już deklaruje, że chce ograniczyć liczbę uchodźców. Rząd natomiast wciąż sprzeciwia się wprowadzeniu limitów, które według niektórych ekspertów byłyby niezgodne z konstytucją, mówiącą o indywidualnym prawie do azylu. Swoistym testem dla rządzącej w Berlinie koalicji CDU/CSU i SPD będzie niedziela 13 marca. Wówczas odbędą się wybory w trzech krajach związkowych: Nadrenii-Palatynacie, Badenii-Wirtembergii oraz Saksonii-Anhalt. Według sondaży populistyczna i antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) z wynikiem ok. 12% wejdzie do wszystkich trzech parlamentów, w Badenii-Wirtembergii depcze po piętach socjaldemokratom. Jeśli także chadecja poniesie poważne straty, odbije się to na polityce wobec uchodźców, a być może także na pozycji samej Angeli Merkel, bo jeszcze nigdy tak głośno nie dyskutowano o jej możliwej dymisji.

Foto: AP Photo/Markus Schreiber

Strony: 1 2 3

Wydanie: 04/2016, 2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy