Kościół nie boi się Unii

Kościół nie boi się Unii

Obraz Kościoła ukazywany językiem agresji przez Radio Maryja nie jest do zaakceptowania Rozmowa z księdzem Tomaszem Dostatnim (OP) – Jak ksiądz jako przedstawiciel pokolenia 40-latków, które wkrótce będzie musiało przejąć odpowiedzialność za Kościół w Polsce, ocenia jego gotowość do integracji z Europą Zachodnią? – Poza osobami wychowanymi w jakimś skrajnym nacjonalizmie młodsze pokolenie nie ma obaw przed Europą. Sobór Watykański II, który otworzył Kościół na bardzo różne zjawiska, to znaczy przede wszystkim na spotkanie ze światem współczesnym, z demokracją, z innymi religiami i wyznaniami, zakończył erę wszelkich „izmów”, a zatem i katolicyzmu. Pokazał, że rozpoczyna się coś, co można nazwać katolickością. Katolicyzm był wymiarem pewnej ideologii, światopoglądu, podczas gdy katolickość to postawa chrześcijańskiej uniwersalności, ale przede wszystkim przesunięcie tego paradygmatu z wymiaru trochę politycznego, światopoglądowego na religijny. – Oznacza to również odejście od patriotycznego schematu Polak-katolik? – Oczywiście. I myślę, że refleksja dotycząca spuścizny Soboru Watykańskiego pozostaje w Polsce wciąż żywa. Proszę zobaczyć, jak jest podejmowana w ostatnim roku w związku z 40. rocznicą soboru. Moje pokolenie jest już wychowane w Kościele posoborowym. Jesteśmy dziećmi soboru i chcemy głębiej zrozumieć, jaki ten Kościół jest. I wydaje mi się, że kiedy rozmawia się z ludźmi mającymi koło 40 lat, zaangażowanymi i traktującymi ten Kościół bardzo osobiście, to nie widzi się wśród nich lęków, obaw o to, że ich własna „integralność” religijna z chwilą wejścia do Unii Europejskiej zostanie narażona na szwank. – Czy postawa waszego pokolenia w Kościele nie budzi jakiegoś oporu wśród starszej generacji księży? – Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że to pokolenie jest w jakiś sposób nihilistyczne. Ale takie mówienie jest nieuzasadnione. Starsi zawsze mają tendencję do cenzurowania młodszych. – Rzeczywistość konfesyjna większości krajów UE jest bardzo odmienna od polskiej, nawet gdy mowa o najstarszej córze Kościoła w Europie – Francji, gdzie w życiu religijnym uczestniczy nieporównanie mniejszy odsetek społeczeństwa. Może lęk dotyczy perspektywy bezpośredniej konfrontacji Polaków z tymi realiami? – Wejście do UE jako wydarzenie, które staje przed Kościołem, da się porównać do upadku komunizmu i do przechodzenia z ustroju totalitarnego do demokracji i wolnego rynku. Może wyobrażaliśmy sobie, czym jest wolny rynek, czym jest demokracja i konkurencja, ale wszystkich nas to zaskoczyło. Zaskoczyło to nas jako społeczeństwo i jako Kościół. Zupełnie inaczej funkcjonuje się w kraju, w którym nie ma wolności zewnętrznej, a zupełnie inaczej w kraju demokratycznym i wolnym. Kościół uczył się i uczy się do tej pory funkcjonowania i pracy w wolnym społeczeństwie. Myślę, że można stworzyć pewną analogię: również dziś jest bardzo dużo lęków – zarówno w całym społeczeństwie, jak i wśród ludzi wierzących – przed tym, co będzie w UE. Jest bardzo dużo informacji, ale i dezinformacji, wiele szumu medialnego. – Ksiądz prymas Glemp podczas spotkania z premierem wyraził rządowi uznanie za „bardzo kompetentne i wytrwałe” rokowania z Brukselą. Ale wielu biskupów woli nie wypowiadać się na ten temat. – W Kościele jest całe pokolenie ludzi, którzy nie patrzą z lękiem, ale patrzą mądrze na integrację z UE. To dotyczy również wielu biskupów w średnim czy starszym wieku. Można by wymieniać wielu. Występuje jednak obawa ze strony części polskiego społeczeństwa i Kościoła, że my wchodzimy w momencie, gdy w Polsce sprawuje władzę lewica. To jest podszyte pewną nieufnością, wynikającą stąd, że lewica sprawująca władzę jest jakby na przedłużeniu partii, które sprawowały władzę w PRL. Mówiąc skrótowo, chodzi mi o pewne obawy przed instrumentalizowaniem poparcia Kościoła dla różnych decyzji rządu. – Bogiem a prawdą, to nie politycy lewicy przodowali i przodują w zabieganiu o to, aby móc powołać się na poparcie Kościoła. – A wizyta premiera Millera u księdza Jankowskiego? – Można to interpretować bardzo różnie. – Ale nie zaprzeczy pan, że tu jest jakiś pragmatyzm ze strony rządu. Nieufność wywołują również takie rzeczy jak przekazana przez polskie media wypowiedź jakby jednej strony SLD o tym, że po referendum w sprawie UE należy wrócić do dyskusji na temat aborcji. Tak sformułowana teza wywołuje uzasadniony lęk, czy nie chodzi o pewien instrumentalizm. Dla mnie jako obserwatora życia politycznego jest to sygnał, że coś się na ten

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2003, 2003

Kategorie: Wywiady