Kremówka z Kołodki

Z gadziej perspektywy

O tym, że państwowe gigantyczne przedsiębiorstwa, zwane przemysłowymi, są gigantycznie zadłużone wobec skarbu państwa, wiedzą wszyscy. Zwłaszcza tak zwani politycy. O tym, że wiele z tych przedsiębiorstw nie jest w stanie spłacić owych długów, mówiło wielu tak zwanych polityków. Ale już po cichu, np. w parlamentarnych kuluarach. Kraje zwane kiedyś Trzecim Światem też mają gigantyczne długi, w których ściągnięcie żaden racjonalny globalny bankowiec nie wierzy. Może jedynie czekać na nadzwyczajnie świąteczne długów odpuszczenie. I wtedy od lat istniejącą stratę zaksięgować wreszcie jako stratę ostateczną. Zwłaszcza że klienci już za nią zapłacili.
O tym, że w naszym śmiało budującym kapitalizm kraju są fortuny nieopodatkowane, wiedzą tak zwani wszyscy. Dodatkowo wielu tak zwanych polityków i ludzi opinii uważa, iż w czasie twórczego budowania kapitalizmu ten przysłowiowy pierwszy milion należy świsnąć. Zapiracić, jak czynił sir Drake. A potem, z władz pomocą, się uszlachetnić.
Konfiskować te fortuny czy opodatkować je, obharaczyć? O tym też dyskutowano nieraz. Nie tylko za tego rządu Millera-Kołodki.
Skąd wziąć środki budżetowe, nie tylko prywatyzując czy wyprzedając srebra ostatnio rodowe? O tym też wielokrotnie rządy dyskutowały.
Parę tygodni temu odwiedził nasz kraj Jan Paweł II. Miał znakomitą oprawę medialną i polityczną. Liczni propapiescy dziennikarze, tak zwani politycy, a nawet ludzie uchodzący jeszcze za intelektualistów przysięgali przez dni parę, regularnie, przed i po lunchu, iż tym razem przeszłość się nie powtórzy. Teraz poważnie potraktują papieskie słowa.
Papież wiele mówił o miłosierdziu bliźniego. O niesprawiedliwym podziale dóbr, no i rzecz jasna o wybaczeniu. Jak każdy ktokolwiek wie – a o czym nasi sztandarowi polityczni prawicowi katolicy pamiętać nie chcą – chrześcijaństwo, a nawet polski katolicyzm oparte są na przemianie. Na wyznaniu win swoich, na szczerym za grzechy żalu, no i na wypełnieniu zadanej pokuty. Szaweł – wielki pierwszych chrześcijan prześladowca – w Pawła świętego, ojca kościoła przemienił się. Bo zamiłował bliźniego, bo winy swoje pojął, bo je odkupić postanowił.
Papież do Watykanu odleciał, a w mediach pozostały głowy gadające o nauczaniu Papieża-Polaka. I raptem pojawił się ten jeden, który nauki papieskie w czyn jął przekuwać. Wicepremier, minister finansów Grzegorz Kołodko. On to rzekł do zadłużonych państwowych przedsiębiorstw: Nie lękajcie się! Jeśli tylko żal za powszedni deficyt w sobie wzbudzicie, błędy swe zrozumiecie i pokutę sobie wyznaczycie, na odpuszczenie długów liczyć możecie. Zgodnie z naukami ojców Kościoła katolickiego.
Podobnie rzekł do biznesmenów indywidualnych z podatkami zalegających, świadomie lub nie ich nieregulujących. Niech będzie oddane cesarzowi, co cesarskie – przypomniał Kołodko awers ówczesnych monet. A wtedy rewers może być wam miłosiernie odpuszczony.
I teraz wielcy moraliści zakrzyknęli: Jakże to może być! Taka nierówność wobec prawa. To człowiek, który całe życie co do grosika podatek płacił, i przedsiębiorstwo, które krwią pluło, ale ZUS zadowalało, nic z tego nie mają, a grzesznikom ma być odpuszczone? Przecież to niesprawiedliwe! Przecież takich w pień wyciąć trzeba i solą posypać, ku przestrodze pokoleń.
No ale gdzież to miłosierdzie ludzkie i papieskie?! Przecież tak rozumiejąc, podły Szaweł nigdy nie przemieniłby się w świętego Pawła.
Posłanka Zyta Gilowska, wychowanka katolickiego uniwersytetu z Platformy Obywatelskiej, krytykując Kołodkę, rzekła, iż rezerw budżetowych należy szukać w obcięciu wydatków socjalnych. Czyli koniec z miłosierdziem dla najbiedniejszych.
To może jednak poprzeć Kołodkę i zamiast strzyc uczciwych, acz ubogich, zharaczować jednak bogatych, nawróconych grzeszników?

Wydanie: 2002, 35/2002

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy