Krótki przewodnik po aferze hazardowej

Krótki przewodnik po aferze hazardowej

Bomba CBA na początek kampanii prezydenckiej No to mamy kampanię prezydencką. Rozpoczęła się w pierwszym możliwym terminie, gdy studenci wrócili z wakacji. Pierwsze jej strzały oddała PiS-owska „Rzeczpospolita”. Gazeta opublikowała tajne stenogramy z podsłuchów, które Centralne Biuro Antykorupcyjne założyło dwóm dolnośląskim biznesmenom. Zbycho i Rycho Ci biznesmeni to Ryszard Sobiesiak (Casino Polonia i Golden Play) i Jan Kosek (PRU Filmotechnika, Casino Centrum ATT), właściciele firm zarabiających na hazardzie. To oni, według relacji „Rzeczpospolitej”, mieli lobbować u polityków Platformy Obywatelskiej na rzecz korzystnych dla nich przepisów. Chodziło o zmiany w ustawie o grach losowych i o to, by nie znalazły się w nich zapisy opodatkowujące maszyny o niskich wygranych. Według CBA, z tych nowych podatków budżet zyskałby 460 mln zł rocznie. Zdaniem właścicieli maszyn, nie zyskałby nic – gdyż obłożony podatkiem biznes przestałby być opłacalny. „Salony” tej wątpliwej rozrywki trzeba zatem byłoby zamknąć. Gra toczyła się więc w mniejszym stopniu o budżetowe pieniądze, bo nie sposób ich obliczyć, w większym zaś o pieniądze konkretnych biznesmenów. Czy będą zarabiać, czy nie. I biznesmeni ci, będący w znakomitej komitywie ze Zbigniewem Chlebowskim, naciskali, by ustawa była dla nich korzystna. O tym wiemy właśnie ze stenogramów nagranych rozmów (niektóre pochodzą sprzed ponad roku, z lipca 2008), które opublikowała „Rzeczpospolita”. Oto fragmenty: „Ryszard Sobiesiak: Cześć Zbyszek. Zbigniew Chlebowski: Cześć Rysiek. R.S.: Co tam? Jesteś na Dolnym Śląsku? Z.Ch.: Tak, prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek… R.S.: No coś tam słyszałem, z Mirkiem rozmawiałem, udało się coś, myślisz? Z.Ch.: W ogóle to wyprostowałem, wiesz, nie chcę mówić przez ten… (…) R.S.: No wiem, no k… no przecież, no ja chciałem się, chciałem właśnie zapytać, co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k… daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie? Z.Ch.: Z tobą na… na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem. (…) Z.Ch.: Ja ci powiem szczerze, Rysiu… ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim… jakby Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi… przecież wiesz, biegam z tym sam… blokuję tę sprawę dopłat od roku… to wyłącznie moja zasługa”. Lud to kupi Stenogramy to na razie właściwie jedyny „uzysk” CBA. Pokazują one Zbigniewa Chlebowskiego, który obiecuje biznesmenowi korzystne dla niego załatwienie sprawy. I tyle. To i dużo, i mało. Dla sądu – mało. CBA nie przedstawiło innych materiałów, z których wynikałoby, że lobbing Chlebowskiego był skuteczny, że to on blokował niekorzystne dla hazardowego biznesu zapisy. Nie wiemy też, zakładając, że Chlebowski zaangażowany był w sprawę, czy otrzymywał od biznesmena jakieś korzyści materialne, czy też czynił to z wewnętrznego przekonania. Nie wiemy też, na ile te rozmowy były szczere, a na ile było to oganianie się polityka od natrętnego przedsiębiorcy. Wiemy jedynie, że ustawa dotyczyła wielkich pieniędzy i że nie tylko wspomniani biznesmeni byli jej kształtem zainteresowani. No i wiemy, że zmiany, o które zabiegał właściciel Casino Polonia, nie zostały wprowadzone. Ale dla politycznej gry te stenogramy to aż nadto. Bo w polityce nie ma domniemania niewinności, jest za to domniemanie winy. Chlebowskiemu można więc postawić takie zarzuty, z których nie będzie mógł się przekonująco wytłumaczyć. Bo czegóż się dowiadujemy? Że nowelizacja ustawy przeciąga się w rządzie ponad rok. Że odpowiednie zapisy raz się tam pojawiają, a innym razem giną. Że między Ministerstwem Sportu a Ministerstwem Finansów mamy jakąś dziwną grę. Że sprawą interesuje się poseł. Fakt, że wpływowy, bo szef klubu PO i szef Komisji Finansów Publicznych. Że omawia jej kształt z biznesmenem, z osobą żywotnie zainteresowaną. Chwali się temu biznesmenowi, że blokuje niekorzystne dla niego zapisy. Innymi słowy – można mniemać, że interesuje go nie dobro publiczne, tylko dobro biznesmena. Nieciekawy, delikatnie mówiąc, jest też sam język rozmowy. Każdy to widzi – Chlebowski jest umoczony w ustawę po uszy. A być może i inni politycy PO, z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim na czele? Widzimy też nieakceptowany społecznie zwyczaj – że oto ktoś bogaty zakulisowo zmienia ustawę, żeby zarabiać jeszcze więcej. I że wspólnikiem tego bogatego jest ważny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 40/2009

Kategorie: Kraj