Puchary dla najlepszych

Puchary dla najlepszych

Ranking pokazał dobitnie, że najbardziej efektywne ekonomicznie gospodarstwa to takie, które mają kilkaset hektarów O randze imprezy niech świadczy to, że sam marszałek Sejmu, Maciej Płażyński, wręczał w warszawskim Domu Chłopa puchary najlepszym polskim gospodarstwom rolnym. Niestety, nie wszyscy laureaci mogli dojechać na uroczystość. Wielu utknęło we mgle. Nie wszyscy najlepsi zresztą chcieli, aby “namiary” ich gospodarstw zostały podane do publicznej wiadomości. Na liście rankingowej 300 najlepszych przedsiębiorstw rolnych, według rentowności, często zamiast nazwy przedsiębiorstwa pojawia się zapis “brak zgody”. Może dziwić, iż ich gospodarze zadali sobie trud wypełnienia rozlicznych rubryk w ankiecie, która służyła do sporządzenia rankingu, nie licząc w zamian na żadne uznanie. Jak mi powiedział jeden z tych utajnionych liderów produkcji rolnej, kierowała nim intencja dania świadectwa sytuacji producentów rolnych. To już szósty ranking, który przeprowadził Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przy udziale Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ankiety rozesłano do wszystkich gospodarstw, które zostały utworzone na przekształconym majątku skarbu państwa. Niezależnie od tego, jaka jest ich aktualna struktura organizacyjna. Na liście adresatów znalazły się więc gospodarstwa prywatne, jak też dzierżawione, administrowane i spółki z udziałem skarbu państwa. Obojętny był też rodzaj produkcji, jaki uprawiają. Jedyna cecha wspólna to wielkość gospodarstwa – co najmniej kilkaset hektarów. To właśnie takie gospodarstwa, wielkotowarowe, mają szanse utrzymać się na wolnym rynku, w czasach wejścia do UE. Pozostałe będą skazane na uprawy przydomowe. Ranking nie jest pełnym obrazem stanu naszego medalowego rolnictwa. Z tego głównie powodu, że odpowiedziała na ankietę tylko kilkunastoprocentowa liczba adresatów. Pozostałe albo uznały, że nie warto zadawać sobie trudu, albo też ich sytuacja ekonomiczna jest taka, że nie mają się czym chwalić. Bardzo prawdopodobne, że w grę wchodzi ten drugi powód. Okazało się bowiem, że z tych ponad 370 gospodarstw, które nadesłały odpowiedzi, co trzecie ma ujemny wynik finansowy. Znawcy przedmiotu twierdzą jednak, że wyniki gospodarstw rolnych, wykupionych i dzierżawionych, są tak zróżnicowane, iż istnieje nadzieja, że dobrzy gospodarze mogą przezwyciężyć ogólne trudności gospodarcze, w jakich znalazło się polskie rolnictwo. A ogólne trudności niewątpliwie biorą się stąd, iż – jak mówił w czasie uroczystości wręczania pucharów minister rolnictwa, Artur Balazs – import produktów rolnych z UE wzrósł w ostatnich 9 latach o 300%, zaś eksport 10-krotnie mniej. Adam Tański, prezes Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, ocenia, że ostatnie 2-3 lata charakteryzuje dość trudna sytuacja ekonomiczna dużej liczby producentów rolnych, wśród nich także tych, którzy gospodarują na dawnych gruntach PGR. Wielu producentów – mówi prezes – zadaje sobie pytanie: co dalej? Agencja robi, co może, by im pomóc. Odkłada terminy płatności czynszów, zawiera umowy o restrukturyzacji długów, a i tak musi zrywać niektóre umowy z dzierżawcami. Na szczęście, nawet trudne sytuacje mogą zmienić się na lepsze. Adam Tański zwraca też uwagę na coroczne zmiany na listach rankingowych. Wielu producentów wprawdzie utrzymuje swoją przodującą pozycję, ale też wielu innych musi zadowolić się dalszymi pozycjami na liście. Na ich miejscu pojawiają się nowi liderzy. Dla prezesa to znak, iż na wolnym rynku, zwłaszcza rolnym, nie ma danego raz na zawsze podziału na wygranych i przegranych. Każdy musi liczyć się z niepowodzeniem, ale może też mieć nadzieję na sukces. I to jest optymistyczne. Zwycięzcy AD 1999 Ubiegły rok był tryumfem gospodarstw rybackich. Wśród 10 najlepszych przedsiębiorstw aż połowa zajmuje się hodowlą ryb. Z tego trzy mają taką formę zagospodarowania mienia, która nazywa się administrowaniem, czyli nie znalazły nabywców ani dzierżawców i trzeba im było ustanowić inną formę gospodarowania mieniem na gruntach skarbowych. Zwycięzcą listy rankingowej jest takie właśnie gospodarstwo z Budy Stalowskiej na Podkarpaciu. Jego administrator nie dojechał do Warszawy z powodu mgły. W imieniu rybaków wypowiadał się pan Marczewski. Prowadzi gospodarstwo od 23 lat. Wyjaśniał zebranym, dlaczego gospodarstwa rybackie mają się tak dobrze w stosunku do rolników innych specjalności. Państwowe gospodarstwa rybackie były marginesem w ustroju

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 50/2000

Kategorie: Kraj
Tagi: Maciej Wołk