Krwawa rewolucja w Kirgistanie

Krwawa rewolucja w Kirgistanie

Mała środkowoazjatycka republika stała się polem rywalizacji mocarstw W Kirgistanie doszło do krwawego powstania. Zryw opozycji usunął rządzącego twardą ręką prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. W walkach i zamieszkach zginęły co najmniej 75 osób, setki odniosły rany. Władzę przejął rząd tymczasowy, na którego czele stanęła była minister spraw zagranicznych Roza Otunbajewa. W środkowoazjatyckiej republice spłonęły budynki rządowe, szabrownicy rabowali centra handlowe i sklepy. Także pałac prezydencki oraz rezydencja Bakijewa zostały splądrowane. Przed bankami stanęły pojazdy opancerzone, ale nowe władze długo nie potrafiły opanować sytuacji. Zdaniem niektórych komentatorów, w rewolcie maczała palce Moskwa. Kirgistan, niewielka górska republika w Środkowej Azji, ma bowiem poważne znaczenie strategiczne. Rozwojem sytuacji w tym kraju zainteresowane są nie tylko Rosja, ale także Stany Zjednoczone i Chiny. Amerykanie utrzymują w pobliżu kirgiskiej stolicy Biszkeku lotniczą bazę wojskową Manas, z której wysyłają żołnierzy i sprzęt wojenny do Afganistanu. Moskwa uważa natomiast Kirgistan za swoją strefę wpływów. Należy jednak przyznać, że autokratyczny i skorumpowany reżim Bakijewa utracił poparcie społeczne. Jego upadek był przede wszystkim wynikiem ludowego powstania i gospodarczej mizerii. Działania Moskwy, jeśli do nich doszło, odegrały niewielką rolę. Liczący zaledwie 5,5 mln mieszkańców Kirgistan należy do najuboższych krajów postradzieckich. Ma pewne zasoby ropy naftowej i gazu, a także kopalnie złota, jednak jest całkowicie zależny od dostaw rosyjskich surowców energetycznych. Miesięczne zarobki przeciętnego obywatela stanowią równowartość zaledwie 130 euro. Połowa mieszkańców nie przekroczyła 24. roku życia, młodzież jest sfrustrowana i skora do buntu. Bezrobocie oficjalnie wynosi 18%, w rzeczywistości jest trzy razy większe. Wielu Kirgizów pracuje za granicą, przede wszystkim w Rosji, i przesyła oszczędności do ojczyzny. Mimo to czterech na dziesięciu obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa. Po rozpadzie ZSRR władzę w Kirgistanie sprawował prezydent Askar Akajew. Za jego czasów mieszkańcy republiki korzystali ze swobód demokratycznych, prawa obywatelskie zaś przeważnie były przestrzegane. Oczywiście nie brakowało zarzutów o nepotyzm i korupcję oraz wyborcze manipulacje, lecz w porównaniu z innymi republikami Azji Środkowej, rządzonymi przez ogarniętych manią wielkości despotów, Kirgistan wydawał się bastionem demokracji. Mimo to w marcu 2005 r. Akajew został obalony w wyniku tzw. rewolucji tulipanów. Do przewrotu doszło po wyborach parlamentarnych, które opozycja uznała za sfałszowane. Wśród polityków domagających się ustąpienia szefa państwa, była Roza Otunbajewa. Akajew wykazał się roztropnością, nie wydał siłom bezpieczeństwa rozkazu strzelania do demonstrantów. Nowym prezydentem został pochodzący z południa kraju Kurmanbek Bakijew, powitany przez Zachód jako szeremierz demokracji. Niestety, Bakijew okazał się znacznie gorszy od poprzednika. Wprowadzał autokratyczne rządy, tłumił wolność prasy, bezlitośnie tłamsił opozycję. Do masowych protestów doszło już w maju 2006 r., mimo to w październiku 2007 r. Bakijew doprowadził do zmian w konstytucji, wzmacniających władzę prezydenta. Tłumaczył je koniecznością walki z ekstremizmem islamskim. Wywodził, że demokracja nie jest najważniejsza, parlament zaś i inne gremia pochodzące z wyborów powinny pełnić tylko funkcje doradcze. Wybory parlamentarne w grudniu 2007 r. zostały zmanipulowane w ten sposób, że opozycja nie zdoby-ła ani jednego mandatu. Rozczarowana Roza Otunbajewa przeszła w szeregi opozycji. W styczniu 2010 r. jeden z opozycyjnych liderów, były minister obrony gen. Ismaił Isakow, skazany został na osiem lat więzienia. Uznano go za winnego korupcji, oskarżenie opierało się jednak na bardzo kruchych podstawach. Prezydent obsadzał kluczowe stanowiska najbliższymi członkami rodziny. Brat Bakijewa, Żanysz, stał na czele wojska, policji oraz służb specjalnych. Syn szefa państwa, 32-letni Maksym Bakijew, jako dyrektor Centralnej Agencji Rozwoju, Inwestycji i Innowacji sprawował kontrolę nad całą gospodarką. Zbił majątek, sprzedając tanią rosyjską ropę Amerykanom z bazy wojskowej Manas. Ojciec, który zgodnie z konstytucją nie mógł kandydować na trzecią kadencję, zamierzał uczynić Maksyma swoim następcą. W polityce zagranicznej Bakijew miał poważne problemy. Relacje z sąsiednim, potężniejszym Uzbekistanem pozostają napięte. 15% populacji Kirgistanu stanowią Uzbekowie, którzy nie zawsze żyją z Kirgizami w zgodzie. W 2005 r. w Kir-gistanie schroniło się wielu uchodźców z Uzbekistanu, co jeszcze bardziej zaostrzyło sytuację. Bakijew

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2010, 2010

Kategorie: Świat