Ks. Jankowski dzieli Kościół

Ks. Jankowski dzieli Kościół

Osoba prałata stała się dla wiernych ważniejsza niż sama instytucja, którą reprezentuje „Prałata kochamy i go nie oddamy. Młodzież nie zmolestowana”, kartka tej treści wisiała w dniu dostarczenia ks. Henrykowi Jankowskiemu dekretu arcybiskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego, odwołującego księdza z funkcji proboszcza parafii św. Brygidy. Streszcza ona całą istotę problemu, jaki ma Kościół w Gdańsku. Po pierwsze, osoba księdza stała się dla wiernych ważniejsza niż sama instytucja, którą reprezentuje, po drugie, ksiądz ten nie jest postacią jednoznaczną, a pojawiające się podejrzenia o molestowanie seksualne i złe obyczaje panujące na plebanii nijak nie pasują do autorytetu moralnego, jakim ma być kapłan. – Nie można powstrzymać reakcji ludzi, którzy chcą wpływać na losy Kościoła – mówił arcybiskup pytany o zachowanie parafian ks. Jankowskiego. – Myślę, że jest to od wieków znane. Był też taki pewien proces, który się nazywał „uwolnić Barabasza”. To chyba najostrzejsza wypowiedź abp. Gocłowskiego w sprawie konfliktu w parafii św. Brygidy. Arcybiskup jednocześnie porównuje księdza do przestępcy, który został ocalony przez tłum skazujący Jezusa, a parafian do tego właśnie tłumu. To nie przypadek, że mówiąc o parafianach, a nie o księdzu, biskup użył najmocniejszego sformułowania, ponieważ dla hierarchii kościelnej w tej chwili najpoważniejszym problemem jest utrata autorytetu u wiernych. Przeciw władzy Ks. Henryk Jankowski urodził się w Starogardzie Gdańskim w 1936 r. Początkowo chciał zostać oficerem, jednak nie przyjęto go do szkoły. Został urzędnikiem, a w 1958 r. wstąpił do seminarium duchownego w Gdańsku-Oliwie. Święcenia otrzymał sześć lat później i został wikariuszem w kościele Mariackim w Gdańsku. Po Grudniu 1970 ksiądz Jankowski otrzymał zgodę władz na objęcie parafii św. Brygidy. Kościół był w ruinie, jednak nowy proboszcz z pomocą katolików niemieckich odbudował go. 17 sierpnia 1980 r. podczas strajku w Stoczni Gdańskiej odprawił mszę świętą dla stoczniowców. Od tego momentu na stałe związał się z „Solidarnością”. W stanie wojennym pomagał internowanym oraz ich rodzinom i czynił to tak aktywnie, że według jednego z niemieckich autorów, dostał „swoją teczkę” w archiwach niemieckiej policji politycznej Stasi. Od tego czasu datuje się jego przyjaźń z Lechem Wałęsą. Przeciw Żydom W nowej Polsce ksiądz prałat zasłynął z bardzo różnych rzeczy. Przekazywał zagraniczne dary szpitalom. Fundował sztandary szkołom m.in. w 1994 r. szkole imienia gen. Maczka. Ale też kilkakrotnie bulwersował opinię publiczną wystrojem grobu Pańskiego. Również jego kazania powodowały niekiedy konsternację. W 1995 r. powiedział w trakcie kazania, że „symbol gwiazdy Dawida jest wpisany w symbol swastyki i sierpa i młota”. W jednej z ostatnich wypowiedzi proboszcz tłumaczył, że to był tylko cytat. W końcu jednak ks. Jankowski został przez arcybiskupa na jakiś czas zawieszony w głoszeniu kazań i przestał wypowiadać się publicznie. W przedmowie do jednej z książek o prałacie można znaleźć stwierdzenie, że „mówi i pisze wyłącznie to, czego chce i w co wierzy”, „niezwykle dynamiczny duchowny i obywatel, bez reszty zakochany w polskości”. Proboszcz św. Brygidy znany był także z zamiłowania do dobrych aut, nadzwyczaj strojnych ubrań i wykwintnych posiłków dla swoich gości. Owo upodobanie do zbytku dotyczy także wystroju świątyni, w której postanowił zbudować ołtarz z bursztynu. Tak się zaangażował w ten projekt, że udało mu się przekonać rząd Leszka Millera, aby przyznał mu koncesję na wydobywanie bursztynu. Oskarżenia ministranta Mimo że Kościół musiał się tłumaczyć z opinii wypowiadanych przez księdza prałata i często pojawiających się pytań, czy człowiek tak mało tolerancyjny powinien nauczać wiernych, arcybiskup pozwalał mu pełnić swoją funkcję. Dopiero pojawienie się podejrzeń o molestowanie nieletnich chłopców skłoniło metropolitę Gocłowskiego do zmiany stanowiska wobec ks. Jankowskiego. Cała sprawa zaczęła się w sądzie rodzinnym, gdzie matka byłego ministranta zeznała, że jej syn był molestowany na terenie parafii św. Brygidy w Gdańsku. Sam 16-letni dziś ministrant parafii ks. Jankowskiego zeznał, że otrzymywał od proboszcza duże sumy pieniędzy, które wydawał na alkohol i narkotyki. Miał być też całowany przez księdza w usta na pożegnanie, ale nie był molestowany. Pod koniec lipca br. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła postępowanie w kierunku art. 200 kodeksu karnego: „Kto doprowadza małoletniego poniżej 15 lat do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 48/2004

Kategorie: Kraj