Książka chciana… i niechciana

Książka chciana… i niechciana

Tłumy na targach, pustki w bibliotekach. Co drugi Polak od kilku lat nie miał ani jednej książki w ręku Majowe targi książki jak co roku przyciągnęły tłumy czytelników. Jednak połowa Polaków czyta tylko to, co jest potrzebne w szkole lub w pracy. Rodzina Komorowskich, młode małżeństwo z Poznania, stanowi wyjątek potwierdzający regułę. Rafał, pracownik niemieckiej firmy Grube, czyta codziennie. Interesuje go historia państwowości, polityki, wojen, a ostatnio także pierwsze krucjaty chrześcijańskie. Bajki Jana Brzechwy i „Rwetes w ogrodzie” oraz „Polowanie na lisa”, obie książki tego samego autora – Svena Nordquista, to ulubione książeczki jego trzyletniej córki, Zosi. Czytane wieczorem, przez co najmniej 30 minut. Matylda Strebejko-Komorowska, pracująca w Teatrze Nowym im. Łomnickiego, dzień kończy lekturą, ze względu na studia dotyczącą psychologii mediów, technologii informacyjnych oraz pedagogiki. Czytamy, gdy musimy Połowa z nas nie czyta książek. Żadnych. Potwierdzają to niezależnie robione badania Centrum Badania Opinii Społecznej i Biblioteki Narodowej. Wiedzę o świecie i życiu społeczno-politycznym kraju czerpiemy generalnie z telewizji, radia i sąsiedzkich pogaduszek. Wiele osób uważa, że – jak podaje Macieja Falkowska z CBOS, badająca znaczenie książki w życiu codziennym Polaków – oglądanie telewizji może zastąpić czytanie książek. Nic więc dziwnego, iż pojawiające się coraz to nowe ekranizacje „Dumy i uprzedzenia” gromadzą tłumy przed ekranem kinowym i telewizyjnym, a młodzież zamiast do biblioteki po szkolną lekturę idzie do wypożyczalni kaset. W tych samych badaniach co trzeci ankietowany przyznaje, że nie lubi czytać. Mówią o tym osoby najstarsze, najczęściej z wykształceniem podstawowym i mieszkające na wsi. Pod koniec ubiegłego roku Biblioteka Narodowa wspólnie z TNS OBOP przeprowadziła ogólnopolskie badania społecznego zasięgu książki. Potwierdziły one, że połowa Polaków przeczytała w ciągu roku (od listopada 2005 r. do listopada 2006) jedną książkę. Częściej czytały kobiety, mieszkańcy miast i osoby mające co najmniej średnie wykształcenie oraz ludzie młodzi do lat 30. Dr Aleksandrę Nowacką, od 30 lat bibliotekarkę, zastępcę dyrektora Biblioteki Miejskiej w Suwałkach, bardzo to martwi. – Był czas, gdy nie likwidowano we wsiach punktów bibliotecznych, istniały kluby książki i prasy, wówczas rolnik po książkę sięgał – przypomina. – Sama organizowałam takie popołudniowe spotkania, gdy czytaliśmy i rozmawialiśmy o literaturze. Powieści Kraszewskiego znali wszyscy. Dziś rzadko który rolnik ma czas, by pojechać do gminy i wypożyczyć książkę. W efekcie badacze nie pozostawiają złudzeń. Grażyna Straus i dr Katarzyna Wolff z Instytutu Książki i Czytelnictwa podsumowując sondaż, stwierdzają: „Większość mężczyzn (54%), mieszkańców wsi (60%), mających co najmniej 30 lat (58%) i najwyżej zasadnicze zawodowe wykształcenie (68%) nie przejawia żadnego zainteresowania książkami”. W Suwałkach czyta co czwarty mieszkaniec. Ale to przede wszystkim student studiów zaocznych, wieczorowych, dziennych i podyplomowych. Dlatego w czytelniach, na miejscu, są nowości akademickie. By wychować kolejne pokolenie, miłość do książek zaszczepia się… przedszkolakom. W tutejszych czytelniach można posłuchać bajek i wierszy, a także pobawić się, bo na równi kupowane są zabawki i kolorowe książeczki. Co roku odbywa się też happening pod nazwą „Suwalczanie czytają dzieciom”. Bo nie trzeba badań i potwierdza to każdy – dzieci przyzwyczajone od wczesnych lat do kontaktu z książką mają szansę stać się aktywnymi czytelnikami. Według bibliotekarzy oznacza to, że czytają co najmniej siedem książek w roku. I zdecydowanie częściej bywa tak w rodzinach wielkomiejskich oraz dobrze sytuowanych. – Córce czytamy codziennie i ona wręcz tego się domaga – mówi Emilia Krawczykowska, pracowniczka Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu. – Daria (trzy i pół roku) ma już duży własny księgozbiór. Kupujemy nie tylko książki wydane tradycyjnie, ale też słuchowiska, edukacyjne wyliczanki i klasykę muzyczną dla dzieci. Jak przyciągnąć młodych Książnica Podlaska w Białymstoku odnotowuje jednak tendencję ogólnopolską. Nie tylko wśród dorosłych spada czytelnictwo. Również wśród dzieci. – Przyczyny to m.in. ciągle niewystarczający dopływ nowości oraz wynikające z problemów finansowych ograniczone zastosowanie nowoczesnych technik komputerowych, co powoduje mniejsze zainteresowanie – wyjaśnia Jadwiga Juchniewicz, wicedyrektorka Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Białymstoku. Spadek czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży musi niepokoić. W minionym roku aż 25% młodych czytelników nie miało w rękach książki. A przecież

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 21/2007

Kategorie: Kultura