Kto pojedzie do Bagdadu?
Do Iraku wybierają się nie tylko firmy, ale także lekarze, menedżerowie i ochroniarze Aktywne uczestnictwo Polski w koalicji antyirackiej, a przede wszystkim poparcie USA podczas działań wojennych otworzyły przed rodzimymi firmami możliwość udziału w powojennej odbudowie Iraku. Już niebawem powinno się okazać, kiedy rozpocznie się pierwszy etap odbudowy. Czy z polskimi przedsiębiorstwami w roli głównej? – Politycy zrobili już, co do nich należało, decydując się na uczestniczenie w akcji militarnej. Teraz największe wyzwanie stoi przed samymi przedsiębiorcami – mówił kilka dni temu Dariusz Rosati, były szef MSZ. Emocje opadły i nagle wszyscy zdali sobie sprawę, iż biznes nie kieruje się sentymentami ani polityką. – Liczymy co prawda, że oferty polskich firm będą traktowane przychylniej niż oferty innych krajów, ważniejsze jednak od przychylności są kryteria biznesowe – podkreślał na konferencji prasowej Mirosław Zieliński, wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej. Według wstępnych szacunków, koszt odbudowy może sięgnąć nawet 100 mld dol. Główny w niej udział będą miały państwa, które stanęły po stronie koalicji antyirackiej. Jak wiadomo, pierwszy etap odbudowy będą nadzorować i finansować Amerykanie. Polskie przedsiębiorstwa mogą liczyć na kontrakty w charakterze podwykonawców. Lista lobbingowa W Krajowej Izbie Gospodarczej na liście przygotowywanej przez polską stronę rządową widnieje około 600 firm ubiegających się o kontrakt w Iraku. Od kilku dni KIG jako jedyna przyjmuje oferty. – Chodzi o to, żeby stworzyć jedną listę. Wcześniej chcieliśmy dać firmom możliwość wyboru. Wbrew niektórym zarzutom panujemy nad sytuacją – mówi Tamara Balińska z Departamentu Międzynarodowej Współpracy Dwustronnej Ministerstwa Gospodarki. Jej zdaniem, ze względu na powtórzenia jedno przedsiębiorstwo może widnieć na dwóch listach, lecz ogólną liczbę można szacować na około 500 wniosków. Cały czas wpływają też nowe zgłoszenia, bowiem nadal nie określono terminu końcowego. – Amerykanie nie obsadzili wszystkich dziewięciu branż strategicznych. Trudno więc powiedzieć, jak długo to jeszcze potrwa – wyjaśnia Balińska. KIG przekazała do resoru gospodarki pierwszą transzę z 232 firmami, które jako pierwsze zgłosiły się i wypełniły wszelkie niezbędne procedury. Część z tych ofert przekazano stronie amerykańskiej. – Nie było wprawdzie oficjalnego spotkania. W dyplomacji są jednak jeszcze inne kanały – mówi Tamara Balińska. Jej zdaniem, ważne, aby oferty znalazły się zarówno na liście polskiej strony rządowej, jak też na liście amerykańskiej, bezpośrednio w USAID. – Nie można tego bagatelizować. Jeśli firma chce wzmocnić swoje szanse, powinna widnieć zarówno na liście przygotowywanej w Polsce, jak i w USA. Ostatnio miałam telefon od przedstawiciela jednej z polskich firm, który powiedział mi, że zgłaszał się do strony amerykańskiej. Tam zapytano go, czy jego oferta jest już na polskiej liście lobbingowej – komentuje Balińska. Przekonać Amerykanów W Stanach Zjednoczonych polskie zakłady są praktycznie nieznane. Na liście amerykańskich partnerów handlowych Polska zajmuje miejsce powyżej 60. Jak przekonać amerykańskich kontrahentów? Największe szanse będą mieli krajowi potentaci, za którymi dodatkowo będzie przemawiała współpraca z przedsiębiorstwami amerykańskimi. Opolski Remak to jedna z tych firm, które mogą uczestniczyć w odbudowie elektrowni w Iraku. Od początku swojego istnienia specjalizuje się w remontach i montażach urządzeń energetycznych. Jest jednym z liderów tej branży w Polsce. Od kilku lat współpracuje też z amerykańskim potentatem – firmą Foster Wheeler Energia. W ramach współpracy z Amerykanami Remak był, bądź jest, kontrahentem m.in. w elektrowni Turów, Jaworzno II i Elcho w Chorzowie. – Od ponad 10 lat współpracujemy z amerykańskimi firmami. Ponad połowa naszego przerobu idzie na rzecz tych przedsiębiorstw. Mamy więc powody, aby wierzyć, że nasi pracownicy pojadą do Iraku – mówi Bogusław Mrzygłód, dyrektor ds. handlu i marketingu. Z 750-osobowej załogi wiele osób pracowało już na Bliskim Wschodzie, przede wszystkim w Maroku i Algierii. Firma nie wysyłała oferty bezpośrednio do USA. – Prace w energetyce nie są takie szybkie. Muszą najpierw pojechać specjaliści cywilni, oszacować straty, dopiero później odbędą się przetargi. Szacujemy, że w naszym przypadku działania zaczną się za rok.









