Kto powiedział Hitler?

Kto powiedział Hitler?

Warszawa 06.11.2019 r. Volker Weiss - badacz ruchow neonazistowskich. fot.Krzysztof Zuczkowski

Jeśli konserwatyści wejdą w koalicję z ekstremistami, może się powtórzyć sytuacja z lat 30. XX w. Volker Weiss – badacz skrajnej prawicy w Niemczech Czy niemiecka skrajna prawica to, krótko mówiąc, faszyści? – Zaznaczając, że jestem nie politologiem, tylko historykiem, zwrócę uwagę na to, że w Niemczech działają różne ruchy neofaszystowskie, które jednak w założeniach nie dążą do rewolucji faszystowskiej. Ich celem nie jest powrót do narodowego socjalizmu. Niemiecka prawica zmodernizowała się i dostrzegła, że odnosząc się wprost do Hitlera, nic nie uzyska. Stara się jednak reaktywować elementy teorii jeszcze sprzed powstania narodowego socjalizmu. Stawia na ultranacjonalizm, co przypomina czasy Republiki Weimarskiej, bo z historii wiemy, że na końcu tej długiej drogi pojawił się jednak narodowy socjalizm. W Republice Weimarskiej był to ostatni etap rozwoju ekstremistycznej prawicy. Niebezpieczna alternatywa A konkretnie, czy neofaszyzm to ruch jednorodny? – Nowa prawica prezentuje spektrum dosyć zróżnicowane. Do roku 2013 formowały się duże środowiska skupiające się pod hasłami prawicowego populizmu. Główną organizacją była Alternatywa dla Niemiec (Alternative für Deutschland – AfD), która rosła w siłę i dziś ma już reprezentacje w parlamentach krajowych i w Bundestagu. Ona stanowi silną prawicową opozycję. Ciekawe jest to, że AfD trafiła do polityki, zabierając krytyczny głos w sprawach polityki walutowej Unii Europejskiej. Dopiero w latach 2014-2015 przestawiła się na ogromną krytykę polityki imigracyjnej i niechęć do uchodźców – tu dostrzegam analogię do tego, co się dzieje w Polsce. To właśnie przyniosło AfD prawdziwe sukcesy. Przeciwnicy przyjmowania uchodźców nie muszą od razu stać się neofaszystami. – Dostęp do AfD uzyskały różne struktury nowej prawicy. Trafiają więc do tej partii rozmaite koncepcje polityczne, a ona czerpie swobodnie z zasobów intelektualnych prawicowego podglebia. Osoby o skrajnie radykalnych poglądach, typowi ekstremiści, stają się naraz ekspertami AfD. Można podać konkretne przykłady. Od 30 lat wychodziło w Niemczech czasopismo „Junge Freiheit” („Młoda Wolność”). Przez dziesięciolecia był to izolowany, mało znaczący element krajobrazu medialnego. Grupa ludzi skupionych w tym środowisku czekała jednak na swój czas i teraz on nadszedł. W Austrii dał o sobie znać w partii FPÖ, której liderem był Jörg Haider, a w Niemczech „Junge Freiheit” stała się nieoficjalnym organem prasowym AfD, jej sprzedaż z niecałych 10 tys. w latach 90. wzrosła do powyżej 30 tys. Jeden z ważnych autorów tego pisma, Götz Kubitschek, został spin doktorem partii. Czyli AfD się radykalizuje? – Patrząc na środowisko „Junge Freiheit”, można tak powiedzieć. Doszło tutaj do rozłamu. Odłączyła się grupa jeszcze bardziej radykalna, która popiera koncepcje dawno już zmarłego prawnika Republiki Weimarskiej i III Rzeszy Carla Schmitta, będącego m.in. prokuratorem i szefem nazistowskiego czasopisma dla prawników. Grupa ta utworzyła czasopismo „Sezession”, jeszcze bardziej skrajne w swoich enuncjacjach programowych – można powiedzieć typowo faszystowskie. To oczywiście nie prowadzi jeszcze do zbrodni, bo publikuje się różne rozważania czysto teoretyczne. To ruch umysłowy, intelektualny, a nie „maszerujący”. Główni autorzy jednak są często tak radykalni jak Björn Höcke, lokalny lider AfD o poglądach neofaszystowskich. Nowy typ zamachowca Ale chyba propagowanie ideologii faszystowskiej jest w Niemczech prawnie zakazane? – Tak. Ci ludzie nie są głupi. Wspominałem już, że ruchy neofaszystowskie – czy ogólnie nowa prawica – nie odnoszą się do narodowego socjalizmu ani do Hitlera. Zachowują się tak, jakby w ogóle go nie było. Odwoływanie się do autorów z czasów Republiki Weimarskiej nie jest nielegalne ani zakazane, to raczej zaproszenie do dialogu z teoriami Carla Schmitta i innych autorów z tego okresu. To środowisko dystansuje się od przemocy, od metod stosowanych w III Rzeszy, ale z drugiej strony obsesyjnie posługuje się terminem stan wyjątkowy i preferuje słowo czyn w opozycji do dyskusji. Dla niepoznaki chętnie kieruje nowe koncepcje w stronę kultury, a nie polityki. Dostrzega np. potrzebę prawicowej rewolucji kulturowej. Głosi się hasła antyobywatelskie i forsuje termin tabula rasa, przez co rozumie się cofnięcie zegarków do czasów sprzed liberalizmu. Nie postuluje się przemocy w działaniu, chyba że w formie nieagresywnej, np. blokad, czy w warstwie słownej. Wyśmiewa się założenia demokracji parlamentarnej i przywołuje znane w cywilizacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 47/2019

Kategorie: Wywiady