Sprawiedliwe podatki

Sprawiedliwe podatki

fot. Maciej Kosycarz

Celem polityki społecznej PiS jest nie zasypywanie nierówności, ale kupowanie poparcia, które ma ułatwić marsz w kierunku autorytaryzmu Jolanta Banach Kandyduje do Sejmu z 2. miejsca listy Komitetu Wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej w okręgu wyborczym nr 25. Ma pani za sobą już trzy kadencje na Wiejskiej. Nie czuje się pani spełniona jako posłanka? – Pyta mnie pani, dlaczego kandyduję? Przez lata mówiono, że zagrożeniem dla demokracji jest Sojusz Lewicy Demokratycznej. I co? To brak lewicy w Sejmie otworzył drogę do autorytaryzmu. Chcę wzmocnić projekt zjednoczonej lewicy, mam wieloletnie doświadczenie w pracy parlamentarnej – nie muszę uczyć się jej od początku. Jestem pewna, że nasz sukces wyborczy będzie kluczem do rzeczywistej zmiany. Czyli? – Takiej polityki społecznej, która wspiera pracę, dochody z pracy, i która troszczy się o sektor publiczny. Rządy PiS przybliżyły katastrofę sektora publicznego. Mamy chaos w szkołach, upadającą pod ciężarem długów i z braku personelu służbę zdrowia, klęskę programu mającego ułatwić dostęp do tanich mieszkań. A jak wygląda wsparcie dla osób niepełnosprawnych i seniorów wymagających stałej opieki? W Polsce pisowskiego dobrobytu więcej ludzi umiera, niż się rodzi, spada średnia długość życia. Mimo wysokiego wzrostu gospodarczego rośnie skrajne ubóstwo. Wiem coś o tym, bo od wielu lat zajmuję się problemami społecznymi. Zajmowałam się nimi w Sejmie, zajmuję się nimi poza parlamentem. Współtworzyłam Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk, jestem jego prezeską. Udało nam się uzyskać m.in. wprowadzenie bezpłatnych przejazdów dla dzieci i młodzieży oraz zmniejszenie odpłatności za usługi opiekuńcze. Z pomocą wybitnych prawniczek i prawników pracowałam nad projektem ustawy kładącej kres ukrywaniu pedofilii w Kościele. Politycy SLD skarżyli się po przegranych wyborach w 2015 r., że PiS ukradło lewicy postulaty. – Nie ukradło, choć rzeczywiście w państwie neoliberalnej teorii i praktyki pierwsze od lat hojne transfery socjalne oszołomiły wielu komentatorów i polityków, przesłaniając zapaść w usługach publicznych. Polityka społeczna PiS nie ma nic wspólnego z jej socjaldemokratycznym modelem. Jej celem jest nie zasypywanie nierówności, lecz kupowanie poparcia, które ma ułatwić partii rządzącej marsz w kierunku autorytaryzmu. Dlatego pieniądze płyną do kieszeni potencjalnych wyborców, a równocześnie powiększa się braki w finansowaniu oświaty czy służby zdrowia. PiS chwali się, że podniosło nakłady na opiekę zdrowotną. – To dlaczego mamy coraz dłuższe kolejki do specjalistów, do zabiegów, do badań? Wizytówką polityki PiS w służbie zdrowia jest katastrofa SOR-ów, zamykanie całych oddziałów szpitali, w tym onkologicznych. Lista leków refundowanych dla wielu oznaczała kilkaset procent podwyżki. W czasie rządów PiS po raz pierwszy od wielu lat pogorszyły się wskaźniki obrazujące postęp w jakości zdrowia publicznego. Rząd ogłosił sukces reformy oświaty. – Każdy widzi bałagan panujący w szkołach w wyniku tej „reformy”. Ale jej długofalowe skutki są dopiero przed nami. Ostatnie zmiany, ale i wcześniejsze „reformy” skutkują segregacją – dzieci z biednych rodzin i małych miejscowości będą miały coraz mniejsze szanse na naukę w dobrej szkole, studia na renomowanej uczelni. Nie lepiej jest w innych dziedzinach. Brakuje instytucjonalnego i środowiskowego wsparcia dla osób wymagających opieki z powodu wieku lub niepełnosprawności. Obowiązki opiekuńcze spadają na bliskich, głównie kobiety. Wiele z nich rezygnuje z pracy, pomniejszając nie tylko rodzinny budżet, ale także wysokość przyszłej emerytury, skazując się na biedną starość. PiS o tym nie myśli, bo liczy się bieżąca walka o poparcie wyborców: dajemy 500+, 13. emeryturę. To także swego rodzaju prywatyzacja odpowiedzialności – bierzcie i leczcie się sami, sami opłacajcie opiekę nad starzejącymi się rodzicami. Lewica kładzie nacisk na równy dostęp do usług publicznych wysokiej jakości ze sprawiedliwie rozłożonych podatków. Pieniądze, które trafiają wprost do kieszeni, bardziej przemawiają niż te, które trafiają na wsparcie sektora usług publicznych. – Z 13., a nawet z 14. emerytury nie da się sfinansować endoprotezoplastyki stawu kolanowego za 11-20 tys. zł. Tymczasem, aby chodzić, trzeba ją wykonać natychmiast, a nie czekać w kolejce w publicznym sektorze kilka lat. Z 500+ nie wystarczy na szkołę i studia poza miejscem zamieszkania. Bardzo wielu rodzin utrzymujących się z pracy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2019, 39/2019

Kategorie: Wywiady