Inwestować w relacje z dziećmi? – rozmowa z dr Magdaleną Rosochacką-Gmitrzak

Inwestować w relacje z dziećmi? – rozmowa z dr Magdaleną Rosochacką-Gmitrzak

Gdy syn krzyknie: „Renta, babka! Renta!”, seniorka pokaże mu figę Dr MAGDALENA ROSOCHACKA-GMITRZAK – socjolog, adiunkt w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego Rozmawia Krzysztof Pilawski Kilka lat temu w wywiadzie radiowym Waldemar Pawlak wymienił spore kwoty, które co miesiąc przekazuje synom (wicepremier nie mieszka z żoną), a teraz wyjawił, że inwestuje w relacje z dziećmi, bo bardziej niż w rozwiązania emerytalne regulowane przez państwo wierzy w pomoc potomstwa na starość. Czy rzeczywiście możemy liczyć na własne dzieci bardziej niż na ZUS i OFE? – Jeśli inwestujemy w relacje z dziećmi, to możemy oczekiwać wzajemności. Mówiąc o inwestycjach, nie mam na myśli pieniędzy, bo ważniejszy niż one jest czas, jaki poświęcamy na kontakty z dziećmi, zainteresowanie ich problemami, dyspozycyjność. Co z tego, że kosztem ciężkiej pracy zdobędę pieniądze na wykształcenie córki, skoro nie będę miała dla niej w ogóle czasu. Ona potem może nie zechcieć w ogóle ze mną rozmawiać. Jeśli oczekujemy zainteresowania ze strony dzieci, powinniśmy okazać im uwagę wtedy, gdy tego najbardziej potrzebują. Więź uczuciowa może się przekuć w przyszłości na pomoc ze strony dzieci – także materialną. Może, ale nie musi. Odnoszę wrażenie, że obecnie znacznie częściej to seniorzy pomagają dorosłym dzieciom niż one sędziwym rodzicom. – Ten kierunek przepływu (transferu) międzypokoleniowego od rodziców do dzieci potwierdzają badania naukowe i statystyczne. Chodzi zarówno o przepływ darów materialnych (pieniędzy, prezentów itd.), jak i niematerialnych – przede wszystkim czasu, w którym babcia ugotuje czy zaopiekuje się wnukami. Ten obraz nie jest jednak tak jednostronny. W badaniu CBOS „Sytuacja ludzi starszych w społeczeństwie – plany a rzeczywistość” z 2009 r. 12% osób otrzymujących świadczenia emerytalne wskazało na korzystanie z pomocy finansowej dzieci lub krewnych. To było drugie w kolejności, po emeryturze, wymieniane źródło utrzymania. Rzadziej wskazywano m.in. na własną pracę zarobkową, oszczędności, trzeci filar. Badania, w których uczestniczyłam, pokazują, że w momencie krytycznym dzieci uruchamiają zasoby finansowe, dokładają się do utrzymania seniora, finansują jego leczenie, opiekę. Większość osób starszych przyznaje, że w trudnych sytuacjach może liczyć na wsparcie materialne potomków. PODWÓJNE OBOWIĄZKI Jednak emeryci w Polsce nie są grupą najbardziej zagrożoną ubóstwem – gorzej wygląda sytuacja bezrobotnych, dzieci i młodzieży. W wielu polskich rodzinach emerytura to jedyne regularne źródło dochodu. – To zjawisko utrwalił okrzyk serialowego bohatera Ferdynanda Kiepskiego: „Renta, babka! Renta!”. Jednak sytuacja może się zmienić. Osoby, które znajdują się obecnie na przedpolu starości, czyli młodzi 50-latkowie, mogą okazać się w przyszłości zupełnie inną kategorią seniorów. Dla nich dzieci i wnuki nie muszą być już całym światem relacji społecznych, międzyludzkich. Coraz większego znaczenia nabiera grupa rówieśnicza, relacje z przyjaciółmi, sąsiadami, osobami o podobnych zainteresowaniach i pasjach. Struktura ich wydatków nie musi być zgodna z obecnym modelem. Gdy syn krzyknie: „Emerytura, babka!”, seniorka być może pokaże mu figę. To bardzo piękne, ale w badaniu CBOS, które pani przywołała, aż 25% osób w grupie przedemerytalnej, które skończyły 45 lat, na starość liczy na pomoc finansową dzieci. – Trudno się temu dziwić, skoro wielu 50-latków jest poza rynkiem pracy, emerytury sporej części z nich będą niskie. Nie będą skarbonkami dla swoich dzieci. Mówimy o wydłużeniu wieku emerytalnego, a prawie nic nie robimy dla przedłużenia okresu zawodowej aktywności niepracujących 50-latków. Wciąż słyszymy, że osoby starsze zabierają miejsca pracy młodszym. Nic podobnego! Analizy prowadzone od końca lat 90. pokazują, że stanowiska, które zajmują seniorzy, nie są atrakcyjne dla młodych. Obecnie państwo raczej zachęca 50-latki, by zamiast myśleć o własnej karierze i rozwoju, zajęły się wychowaniem wnuków, umożliwiając córce szybki powrót na rynek pracy. Liczenie na dzieci ze strony części osób powyżej 45. roku życia to wynik konfrontacji z realną sytuacją, o czym świadczy fakt, że w przywoływanym przez nas badaniu CBOS 34% osób 45+ zadeklarowało, że „na stare lata” będą utrzymywać się z pracy dorywczej. Wyraźnie widać wygaszanie optymizmu i inicjatywy. 36% osób w wieku od 18 do 30 lat badanych przez CBOS zamierza na stare lata

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2012, 2012

Kategorie: Wywiady