Kto się upomni o Sandrę

Kto się upomni o Sandrę

Odebrała sobie życie niedaleko miejsca, gdzie zakopany został jej pies

„No i **** baksi nie żyje. Wujek baksa zabił” – takiej treści SMS wysłała 18-letnia Sandra z Łapalic do brata w czwartek, 29 czerwca tego roku, o godz. 18.56.

– Byłem w szoku, gdy się dowiedziałem – mówi ojciec dziewczyny. – Z początku myślałem, że to nieporozumienie, ale córka zaprowadziła mnie do szopy, gdzie leżał pies z raną postrzałową. Mówiła, że wie, kto to zrobił, że to „wujek”. Wezwałem policję. Przyjechał patrol, a po chwili zjawił się też szwagier. Podszedł do policjantów. O czymś rozmawiali, nawet nie przyszli obejrzeć zwierzęcia. Usłyszałem tylko, że „pies uciekł”, i coś o potrąceniu. Gdy pytałem szwagra, który jest policjantem drogówki, dlaczego strzelał, powiedział, że „zrobił komuś przysługę”.

Krótko po zajściu, podczas ogólnego zamieszania, Sandra zniknęła. Rodzina szukała jej całą noc. Ojciec z jednym z synów objechał wszystkie miejsca, w których lubiła przebywać. Sprawdzili Kartuzy, łapalicki zamek, plaże nad jeziorem, a także szpital. Matka podkreśla, że jeszcze wieczorem kontakt z córką był.

– Około godz. 20 otrzymałam od niej SMS: „Mama zapamiętaj, że Baksa nie potrącili”. Godzinę później jej telefon był już głuchy – opowiada. – Wcześnie rano syn szedł na skróty przez naszą łąkę, tam jest niewielki lasek, na starej brzozie zauważył coś białego, to była Sandra. Jak dała radę wdrapać się na to drzewo, którego pień jest gładki, bez sęków, jak zdołała założyć sobie pętlę? Dużo osób było na podwórku, może ktoś ją źle potraktował, coś jej powiedział, musiało ją coś mocno zaboleć, że to zrobiła. My jej szukaliśmy daleko, a ona była tak blisko.

Sandra odebrała sobie życie niedaleko miejsca, gdzie zakopany został jej pies. Pierwszy o sprawie napisał Wojciech Drewka na portalu Express Kaszubski. Pod tekstem morze komentarzy, wiele zablokowanych, gdyż naruszono regulamin portalu. Dziennikarz skontaktował się z policjantem, który odpisał: „Policja i Prokuratura prowadzą aktualnie stosowne postępowania. To do nich należy zwracać się z pytaniami. Jakiekolwiek komentowanie z mojej strony jest przedwczesne i mogłoby negatywnie wpłynąć na dobro prowadzonych śledztw”.

Jednej z gazet mężczyzna jednak powiedział, że zastrzelił psa, gdyż zwierzę było chore i chciał skrócić jego cierpienia, na cytowanie wypowiedzi się nie zgodził.

Nie jesteśmy mściwi

Z rodzicami Sandry rozmawiam w sobotę, 23 września. Przyjeżdżam niezapowiedziana. W salonie kremowe fotele i kanapa ze skóry, skromnie i schludnie. Ojciec nerwowo pali papierosa za papierosem, nie może sobie darować tej nieuwagi, że spuścił Sandrę z oka.

Jest kafelkarzem, pracował w Danii, w Niemczech, kafelkował Biedronki w Polsce, prowadzi własną działalność. Feralnego wieczoru wyjechał na chwilę do Kartuz, miał spotkanie z klientem. – Rozmawiała ze mną normalnie i to mnie zmyliło. Teraz, gdy tak analizuję, myślę, że ona próbowała wyjaśnić, że widziała to wszystko na własne oczy. Może nawet później widziała, jak Baksa zakopali, i to ją złamało. Sandra była bardzo wrażliwa wobec zwierząt. Baksa dostała od mojego ojca w prezencie 10 lat temu. Był bardzo wesoły, taka psia przytulanka, od małego przy dzieciach. Biegał luzem po podwórku, nigdy nikogo nie ugryzł. W czerwcu zachorował, miał sączącą się ranę na uchu, ale normalnie jadł. Ponieważ nie chciał wsiąść do samochodu, wezwaliśmy weterynarza do domu. Sandra nie pojechała na praktyki, gdyż miała zaczekać na tego weterynarza. Czemu to wszystko akurat wtedy się stało, kiedy nas nie było w domu, kiedy żona pierwszy dzień do nowej pracy poszła? – zamyśla się, a po chwili dodaje: – Dla mnie to był pokaz siły, podkreślenie tego, kto tu rządzi. Siostra ze szwagrem przyjechali na podwórko podczas naszej nieobecności i postanowili zrobić porządek.

„Policjanta znam i bardzo w porządku gość, a ta rodzina to jedna wielka patola, tam pół rodziny się powiesiło”, komentuje ktoś w internecie. Gdy przytaczam ten post ojcu Sandry, nie wytrzymuje: – U nas w domu alkoholu nie ma, ja nie piję. Mój ojciec trochę zaglądał do kieliszka, jak to kiedyś. Był zdunem, po domach ludziom piece stawiał, ale już nie żyje, zmarł w zeszłym roku. A mój brat popełnił samobójstwo wiele lat temu, powodem był zawód miłosny. Czy wrażliwość, delikatność to teraz patologia?

Zapada cisza, tylko wzięty przez rodzinę ze schroniska kudłaty, biały piesek, identyczny jak Baksio, przymila się i wdzięczy, cały szczęśliwy.

– Nie jesteśmy złymi ludźmi, nie chcemy się mścić – dodaje żona. – Czemu ten człowiek do nas nie przyjdzie i nie wyjaśni, co się stało. Chyba słowo „przepraszam” nam się należy. Może wszystko by się ułożyło.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 42/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Fot. Helena Leman, Bartosz Bańka/Agencja Wyborcza.pl

 

Wydanie: 2023, 42/2023

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Henryka Dorozej
    Henryka Dorozej 27 października, 2023, 20:23

    Bardzo wrażliwy człowiek, Sandra… Płaczę, nic nie umiem powiedzieć, niczego napisać. Rodzicom tej wyjątkowej dziewczyny bardzo współczuję. Świat jest z pewnością piękny, ale kanalie go zohydzają.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy