Tag "policja"

Powrót na stronę główną
Kraj

Siedemnaście minut, które trwały kilka godzin

Podczas negocjacji nie ocenia się człowieka. Wiadomo, że przed chwilą zabił trzech twoich kolegów, ale trzeba rozwiązać problem.

Sieradz. 26 marca 2007 r. O tym mówiła cała Polska. W zakładzie karnym doszło do tragedii. Jeden ze strażników więziennych nagle zaczął strzelać do policjantów. Tamte dni, godziny, minuty już na zawsze zostaną w głowie Krzysztofa Balcera i będą wracały za każdym razem, gdy usłyszy pytanie o najważniejszą akcję w swoim życiu.

Był poniedziałkowy poranek. Wskazówka odmierzająca minuty na zegarku leniwie przesuwała się, żeby pokazać za chwilę dziewiątą. To były czasy, kiedy jeszcze funkcjonował łódzki etatowy zespół negocjatorów. Nikt nie mógł wiedzieć, co się wydarzy za chwilę i jakie pojawi się wezwanie. Tak się złożyło, że do Polski przyjechali właśnie negocjatorzy z Wielkiej Brytanii, by prowadzić szkolenia dla polskich policjantów. Balcer brał udział w takim szkoleniu w Legionowie niecałe dwa tygodnie wcześniej. Teraz na szkoleniu byli jego koledzy z zespołu i spośród pracowników etatowych został na miejscu sam. Miał do dyspozycji jedynie sześciu negocjatorów niepracujących na etacie. (…)

W pewnym momencie do palących papierosy przychodzi zastępca dyżurnego. Wparował do środka zdecydowanym krokiem. Patrzy na Balcera i mówi: „Krzysiek, chyba będzie robota, chodź”.

– Usłyszałem, że w Sieradzu, w zakładzie karnym, doszło do strzelaniny. Trzeba było błyskawicznie zebrać informacje o tym, co się wydarzyło i co nadal dzieje się na miejscu. Dostałem polecenie, żeby szykować zespół negocjatorów. Zacząłem dzwonić po ludziach. Telefon do Pawła, bo wiedziałem, że jest na służbie. Wydzwaniam go – akurat od rana jeździł z kierowcą w patrolu. Dzwonię do Ani – pracowała w wydziale prewencji. Mamy już dwie osoby zapewnione, obie szkoliłem na kursach jako prowadzący, więc wiedziałem, czego mogę po nich się spodziewać.

– Ale czy tyle osób wystarczy?

– Wiedziałem, że w Łasku, po drodze do Sieradza, mam jeszcze dwójkę negocjatorów, w tym taką zupełnie świeżutką negocjatorkę Ewelinę. No to mówię: „Uruchomimy Ewelinę, żeby pojechała na miejsce, bo czas płynie. Paweł jedzie do mnie z miasta, mają być za kilka minut”. (…) W okolicach Zduńskiej Woli, czyli kiedy przejechaliśmy jakieś dwie trzecie drogi, okazuje się, że napastnik z Sieradza w dalszym ciągu strzela. Trafił co najmniej jednego policjanta, który jest ranny, nie wiadomo, czy żyje. To rzuca zupełnie inne światło na sytuację. Wiemy, że strażnik ma na wyposażeniu broń wojskową, karabinek kbk.

– Krótko mówiąc, potężna siła rażenia.

– Broń do zabijania, miałem taką w wojsku. Bardzo celna, świetna. Kamuflowane kamizelki kuloodporne nie dawały pełnego poczucia bezpieczeństwa. Do tego mieliśmy zaledwie jeden hełm kevlarowy na wyposażeniu.

– Jeden na cały zespół?

– Tak. I tylko dlatego, że jakoś go wydębiłem. Zresztą ten hełm przed amunicją z kbk i tak nie chroni, chyba że to byłby taki delikatny rykoszet, muśnięcie. Ale jeżeli sprawca trafi centralnie, to kula przebije hełm i mózg. Mamy więc świadomość, jakie są wyzwania i zagrożenia, wiemy, czym dysponujemy.

– Jedziecie w miejsce śmiertelnego zagrożenia.

– Kiedy dowiaduję się, że on w dalszym ciągu ma broń i strzela, zmieniam decyzję: to ja jestem pierwszym negocjatorem, a Ania drugim, czyli siedzi mi na plecach. Nie mogę wystawić nikogo na strzał, jeżeli wiem, że ten strzał może być śmiertelny. Paweł, ponieważ był najbardziej doświadczony, miał zostać dowódcą zespołu. Była jeszcze Ewelina, która pojechała prosto na miejsce. Ona wprawdzie nie miała żadnego doświadczenia w akcji, ale była mi tam potrzebna – mieszkała bliżej i dotarła na miejsce przed nami. To od niej dostałem te wszystkie informacje. (…) Dojeżdżamy na miejsce. Nie możemy przejechać, bo nas zatrzymują, ja się oczywiście wkurzam. Słyszę, że nie można podjechać od frontu, bo dostaniemy się pod kule. (…)

Fragmenty książki Radomira Wita Negocjatorzy policyjni. Zawsze chodzi o życie, Prószyński i S-ka, Warszawa 2024

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Wielki Brat czuwa

Nieważne, czy rządzi PiS, czy PO i PSL – polskie służby nadużywają prawa do inwigilacji obywateli Polacy emocjonują się aferą Pegasusa, ale żyją w nieświadomości, że są niezgodnie z prawem rozpracowywani przez służby „tradycyjnymi” metodami. I żadnej partii nie zależy na tym, by ukrócić ten skandaliczny proceder. Te „tradycyjne” metody to m.in. podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, kontrola korespondencji elektronicznej i listownej, udostępnianie przez operatorów danych telekomunikacyjnych – o lokalizacji telefonu, do kogo należy dany numer komórki oraz numer IP komputera, wykazów połączeń. W sieci inwigilacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Generał po przejściach

Dlaczego Michał Domaradzki nie został komendantem głównym policji Wydawało się, że nadinsp. Michał Domaradzki jest murowanym kandydatem na szefa polskiej policji. Tymczasem premier Donald Tusk i minister Marcin Kierwiński postawili jednak na insp. Marka Boronia, który od grudnia ub.r. pełnił już obowiązki komendanta głównego policji po skompromitowanym Jarosławie Szymczyku. Według moich informacji, choć Kierwiński upierał się przy Domaradzkim, przeciwny tej nominacji był Tusk. Premier obawiał się, że generał stanie się celem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Winni bez kary

Apelujemy do ministra Adama Bodnara, aby ludzie odpowiedzialni za wrobienie Tomasza Komendy w gwałt i zabójstwo nie pozostali bezkarni Przedwczesna śmierć Tomasza Komendy po raz kolejny wywołała poruszenie tragiczną historią mężczyzny, który spędził 18 lat w więzieniu skazany za zbrodnie, których nie popełnił – gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej w sylwestrową noc 1996 r. w Miłoszycach. Liczne dyskusje koncentrują się na życiu prywatnym Komendy, natomiast zupełnie zapomina się o ludziach, którzy przyczynili się do jego skazania i nigdy nie zostali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Stymulanty i depresanty

Zazwyczaj wystarczało, jeśli zatrzymani opróżnili kieszenie. W przypadku narkotyków  o wiele więcej mówią twarze niż kontrola osobista Spora część policyjnych statystyk dotyczy spraw narkotykowych. (…) Kiedy pracowałem w patrolu, otrzymywaliśmy zgłoszenia o podejrzeniu używania, posiadania czy handlowania narkotykami. Finalnie jednak nie mam na koncie jakiejś pokaźnej liczby zatrzymań z tego tytułu. Prawdę powiedziawszy, było ich mało. Gdyby tylko ludzie wytrzymywali presję psychiczną, to cała późniejsza zabawa z zatrzymaniem by ich ominęła. Na rynku mamy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Dekryminalizacja narkotyków

Trudna lekcja Oregonu Korespondencja z USA 42-piętrowy Big Pink w centrum Portlandu to atrakcja, której nie można przegapić. Różowy granit zdobiący fasadę wieżowca sprowadzono aż z Hiszpanii, bo róż i róże to symbole stolicy stanu Oregon, zamiennie nazywanej Miastem Róż. Gdy odwiedziłam ją kilkanaście lat temu, też wjechałam na 30. piętro, by przy okazji lunchu w Portland City Grill podziwiać panoramę metropolii i jej okolic. Big Pink wciąż przyciąga turystów, ale widok z okien restauracji się zmienił. Dziś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Co z tą policją?

Jestem przeciwnikiem totalnej weryfikacji. Nie stać nas na to. Zmiany polityczne nie powinny być powodem do czystek Adam Rapacki – nadinspektor policji. Kierował Biurem do Walki z Przestępczością Zorganizowaną (1996-1997) i Biurem do spraw Narkotyków (1997-1999) KG Policji, na bazie których utworzono Centralne Biuro Śledcze. W latach 2000–2003 zastępca komendanta głównego policji, w latach 2007-2012 podsekretarz stanu w MSWiA (MSW). Panie generale, jak jest w policji? – Jest nerwowa atmosfera, szczególnie na górze. Niektórzy komendanci

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Kto się upomni o Sandrę

Odebrała sobie życie niedaleko miejsca, gdzie zakopany został jej pies „No i **** baksi nie żyje. Wujek baksa zabił” – takiej treści SMS wysłała 18-letnia Sandra z Łapalic do brata w czwartek, 29 czerwca tego roku, o godz. 18.56. – Byłem w szoku, gdy się dowiedziałem – mówi ojciec dziewczyny. – Z początku myślałem, że to nieporozumienie, ale córka zaprowadziła mnie do szopy, gdzie leżał pies z raną postrzałową. Mówiła, że wie, kto to zrobił, że to „wujek”. Wezwałem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Czy za Odrą jest bezpiecznie?

Napływ uchodźców przyczynił się do wzrostu przemocy w Niemczech Kije od mioteł, gałęzie, metalowe pręty, pałki, kostki brukowe, listwy nabijane gwoździami – to arsenał, jakim posłużyli się Erytrejczycy podczas brutalnych walk z policją w Stuttgarcie, gdzie 17 września odbywał się festiwal ich kultury. Podczas zamieszek zatrzymano 228 podejrzanych, obrażenia odniosło 27 policjantów. Większość sprawców mieszka w okolicach Stuttgartu, pozostali przyjechali do stolicy Badenii-Wirtembergii ze Szwajcarii oraz z Giessen w Hesji, gdzie kilka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Wszystkie grzechy republiki

Francja stoi dziś w płomieniach, ale ten pożar tlił się co najmniej od pół wieku W pewnym sensie wydarzenia rozgrywające się w ostatnich kilkunastu dniach na ulicach największych francuskich miast są kwintesencją francuskiej obywatelskości. Tak się protestuje nad Sekwaną i tamtejsze tradycje społecznego nieposłuszeństwa są pierwszą i najbardziej fundamentalną rzeczą, którą trzeba wziąć pod uwagę przy analizie bieżących zajść. Obserwator z zewnątrz, z zagranicy, może stwierdzić, że bliżej im do miejskiej wojny podjazdowej niż okresu wzburzenia opinii publicznej. Sami

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.