Ekipa Morawieckiego, czyli miks średniaków i miernot, ma paru ministrów, którzy nie mieszczą się nawet w tej skromnej skali. Choćby Marek Gróbarczyk. Minister gospodarki morskiej. Gość, któremu z wielu obietnic nic nie wyszło. Bajcarz rodem z Beskidu Sądeckiego. Specjalista od podwójnych wodowań i promów widmo. Lodołamacz „Puma” najpierw był wodowany na sucho (?) we wrześniu, a na wodę został spuszczony dopiero w lutym. W 2017 r. Morawiecki kładł stępkę pod prom. Po trzech latach nadal jest tylko stępka. Gróbarczyk ma również duże kłopoty z rachunkami. W 2019 r. przekop Mierzei Wiślanej mieścił się w kwocie 880 mln zł, teraz Gróbarczyk mówi o 1,98 mld zł.
Dlaczego taki mitoman ciągle siedzi na fotelu ministra? Źli ludzie, którzy nie lubią dojnej zmiany, mówią o protekcji Joachima Brudzińskiego. Bo Jojo też pochodzi z Beskidu. I był marynarzem.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy