Kult jednostki

Kult jednostki

Społeczeństwo polskie było i nadal jest podatne na niezwykłe narodowe egzaltacje Termin „kult jednostki” ukuty został w ZSRR podczas chruszczowowskiej odwilży 1956 r. i używany był w dwojakim znaczeniu. „Okres kultu jednostki” stanowił eufemizm, podobnie jak „okres błędów i wypaczeń”, nazywający czasy rządów Józefa Stalina. Sam „kult jednostki” definiować miał bałwochwalczy stosunek do generalissimusa. Z biegiem czasu pole znaczeniowe tego terminu rozszerzyło się na świecką deifikację w ogóle. W tym sensie weszło też do powszechnego, międzynarodowego użycia. W krainie, gdzie migał na zboczach urwistych Rozkwita na wiosnę i mieni się krzew, Wśród gajów kasztanu, w dolinach kwiecistych, Tam młodość Stalina się niosła jak śpiew, Jak zorza poranna, jak płomień ze wschodu Z ludowych szła nizin, wzlatała do chmur – To młodość wieczysta i poryw narodu, To gwiazda, co świeci wśród śniegów i gór. (Kowalenkow, Pieśń o młodości wodza, tłum. L. Lewin) Po przyjęciu masowej dawki tego typu literatury dotyczącej Stalina (a tutaj jest jeszcze młodziutki!), Lenina, a w mniejszym stopniu również innych herosów rewolucji, wytworzyło się w Polsce przekonanie, że kult jednostki jest specyfiką rosyjską lub – dla tych, którzy czytali o „uwielbieniu” towarzysza Mao w Chinach, Nicolae Ceauşescu w Rumunii czy Envera Hodży w Albanii – specjalnością ustroju komunistycznego. Zgoła nie chce się przebić do naszej świadomości fakt, że i my, Polacy, całkowicie niezależnie od komunizmu, mamy na sumieniu grzeszki spełniające wszelkie definicyjne wymogi zjawiska. „Zrozumiesz, że »Polska dzisiejsza« mieści się w jednem wielkim słowie: PIŁSUDSKI! Bo z mocy Jego ducha i hartu Jego woli, męki samotnej i lat ciężkiej walki zrodziło się plemię, noszące dumne miano: PIŁSUDCZYCY! (…) A jeśli nie jesteś jeszcze MAŁYM PIŁSUDCZYKIEM, jeśli tego nie czujesz, jeśli sączą w ciebie niektórzy jady zabójcze – to po przeczytaniu tej książki pomyśl samodzielnie, odrzuciwszy precz cudze »mądrości«! Pomyśl głową i sercem o TYM, który dał wszystko z siebie Ojczyźnie, a dla siebie nie wziął nic, prócz szarej maciejówki – wtedy i ty na pewno sam się dumnie nazwiesz MAŁYM PIŁSUDCZYKIEM (…). Dziś nami rządzi ON – WÓDZ, nad przeszło 30 milionami. Kochamy Go. Tego jednego się na Ojczyźnie dorobił! O POLSCE DZISIEJSZEJ, a więc o Nim, opowie ci ta książka. Przez jej karty przewija się to wielkie NAZWISKO, niby strumień życiodajnej krwi. Czyżby twe młode, gorące serce mogło Go nie ukochać, DROGI MAŁY PIŁSUDCZYKU?”. (Ze wstępu do: T.M. Nittman, Mały Piłsudczyk, Warszawa 1935) „Wśród zbożowego krajobrazu ze siwem, chłopskiem niebem, z rozbitą armatą na miedzy i powaloną chałupą – twarz ludzka. Jak na symbolicznym portrecie. Dziwna twarz. O wydłużonej poważnie linii, podlutowana wyraziście, z wiechą polskich wąsów i oczami, zaczepionymi uparcie o jakąś myśl. Twarz żołnierza mędrca. Tego, który wyszedł naprzeciw śmierci z mieczem i uśmiechem. I który uwierzył w życie. Dzieje duszy Piłsudskiego to są dzieje wiary”. (S. Maykowski, O człowieku wierzącym, Kalendarz NKN na 1916 rok) Z podniesionego dumnie czoła Hartu i woli siła drga, Ma lwią odwagę, wzrok sokoła, Czujną przezorność węża ma. Pod jego Polsce iść przewodem, Przeszkody do wolności zmóc, On wzrósł o głowę nad narodem, Oto Naczelnik nasz i Wódz! (A. Orłowski, Józef Piłsudski) „Dzięki sportowi mamy stać się lepszymi obywatelami, pracownikami czy żołnierzami. Oto kierunek marszu wytknięty przez Wodza na odcinku wychowania fizycznego. Nie zboczymy, dojdziemy do celu!”. („Wiarus” nr 22/1935) Kolebko mocy, cichy nasz Zułowie Skąd święte siły wyniósł Wielki Człowiek Skąd Król-Duch wyniósł swej ofiary brzemię Bądź pozdrowiony polski Betleejemie! Któryś cichutki płacz wątłej dzieciny W krzyk lwa przemienił, łzy przetopił w czyny Wodzem obdarzył niewolników plemię Bądź pozdrowiony polski Betleejemie! (A. Kowalski, Bądź pozdrowiony polski Betleejemie – fragment) „Towarzyszka Hanki Paschalskiej, kurjerka bojowa rewolucji 1905 roku, opanowana i przytomna w najniebezpieczniejszych chwilach – to dzisiejsza Aleksandra ze Szczerbińskich marszałkowa Piłsudska. Gdyż lew szuka zawsze lwicy na małżonkę!”. (T.M. Nittman, Epizod z młodości marszałkowej Aleksandry Piłsudskiej –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2016, 2016

Kategorie: Książki