Beata Szydło powiedziała, że Nowa Sól jest w ruinie. W tym „upadłym” mieście bezrobocie wynosi 8,2%, a inwestorzy ustawiają się w kolejce Każdy, kto przyjeżdża do Nowej Soli, obowiązkowo idzie do Parku Krasnala, osobliwości miasta, gdzie przy wejściu wita gości para największych krasnoludków na świecie. Soluś, bo tak nazywa się on, ma 5,41 m, równie wysoka jest jego żona, a przed nimi wisi tablica z informacją, że w czerwcu 2009 r. skrzaty dzięki niezwykłym rozmiarom trafiły do Księgi rekordów Guinnessa. Większych nie ma nigdzie. Na tablicy jest również informacja, że krasnoludki wykonała firma Malpol na zlecenie urzędu miasta. Ratunek w krasnalach Gdy prezydentowi Nowej Soli Wadimowi Tyszkiewiczowi mówię, że krasnoludki ocierają się o kicz, odpowiada, że są dowodem niezwykłej zaradności nowosolan, którzy po upadku dwóch największych zakładów w mieście, tj. Nowosolskiej Fabryki Nici Odra oraz Dolnośląskich Zakładów Metalurgicznych Dozamet, ratowali się produkcją krasnali i innych figur ogrodowych. Tiry pełne skrzatów jechały do Niemiec, bo zapotrzebowanie na nie było ogromne. Wokół Nowej Soli pojawiło się wówczas 300 producentów tych akcesoriów, nowosolskie krasnoludki za naszą zachodnią granicą stały się powszechną ozdobą działek i przydomowych ogródków. Moda na sztuczne skrzaty w Niemczech się skończyła, do dziś pozostało ok. 20 wytwórców ozdób ogrodowych, każdy specjalizuje się w czym innym. – W najtrudniejszym dla Nowej Soli czasie, u progu lat 90., gdy 3,5 tys. ludzi straciło pracę w Odrze i 3,5 tys. w Dozamecie, produkcja krasnoludków pozwoliła przeżyć wielu rodzinom – mówi prezydent Tyszkiewicz. – Park Krasnala jest symbolem tamtej zaradności i naprawdę nie ma z czego się śmiać. Wówczas w 45-tysięcznej Nowej Soli bezrobocie wynosiło 42%. Wadim Tyszkiewicz, absolwent Wydziału Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiej, mieszka w Nowej Soli od lat 60. Przyjechał tu z rodzicami z Białorusi, miał wtedy dziewięć lat. Po studiach rozpoczął pracę w zielonogórskim Lumelu, ale szybko się zorientował, że nadchodzi czas na samodzielną działalność. W 1986 r. założył w Zielonej Górze firmę informatyczną, tworzył oprogramowanie dla dużych zakładów, miał oddział w centrum Warszawy. Firmę prowadził 17 lat, ale gdy na polski rynek weszły duże koncerny informatyczne, uznał, że trzeba coś zmienić, bo z potentatami nie wygra. Nową Sól traktował jak sypialnię, pracował w Zielonej Górze. Pod koniec lat 90. Nową Solą wstrząsały dramatyczne wydarzenia. Brutalnie zamordowany został Lalek, król Cyganów, znany prezydentowi z dzieciństwa z podwórka; ktoś z nowosolskim zameldowaniem napadł na niemieckiego jubilera; w porcie nad Odrą, gdzie cumowały setki barek transportowych, kwitła prostytucja; nasilała się narkomania. Do miasta przylgnęła opinia, że to przede wszystkim miejsce przestępczości i bezrobocia. Najważniejsza jest praca W 2002 r. Wadim Tyszkiewicz przestał biernie przyglądać się miastu, założył Nowosolski Sojusz Niezależnych i stanął do walki w wyborach samorządowych o stanowisko prezydenta. Wygrał w drugiej turze, uzyskał 55,15% głosów. – Zarządzanie miastem jest podobne do zarządzania firmą. I tu, i tu trzeba być menedżerem, po prostu gospodarzem – mówi dziś. Odkąd pierwszy raz został prezydentem, rośnie jego popularność i akceptacja społeczna. W wyborach samorządowych w 2006 r. otrzymał 83,51% głosów, w 2010 r. tyle samo, a w 2014 r. – 85,90%. Poparcie zyskuje za sprawą sukcesów, jakie Nowa Sól odnosi pod jego rządami. Gdy toczyła się ostatnia kampania wyborcza, część mieszkańców obawiała się, że ich prezydent zostawi miasto, wybierając rolę posła. – Prezydent Tyszkiewicz podniósł Nową Sól z kolan – to zdanie usłyszę w wielu rozmowach z tutejszymi przedsiębiorcami. Bo istotnie stało się coś niezwykłego. W Nowej Soli brakuje rąk do pracy, bezrobocie wynosi ok. 8,2%, miasto wypiękniało, gruntownie wyremontowana starówka, z ogromnymi wazonami kwiatów na ulicach letnią porą, zachwyca przyjezdnych. – Najważniejsza jest praca – mówi prezydent. – Jeśli ludzie zarabiają, stają się szczęśliwsi. Robią zakupy, korzystają z rozrywek, planują swoje życie. By tak właśnie mogło być w Nowej Soli, już w pierwszej kadencji Wadim Tyszkiewicz wymyślił sposób na nowe miejsca pracy. Miasto zadłużyło się na ponad 40 mln zł, przeznaczając fundusze
Tagi:
Regina Dachówna









