Łatwo było im zwiać

Łatwo było im zwiać

Czy szefowie Colloseum staną kiedykolwiek przed sądem?

Na kondycję biznesu w Polsce wpływ mają nie tyle mechanizmy ekonomiczne, co działalność Urzędu Ochrony Państwa i wymiaru sprawiedliwości – taki wniosek można wyciągnąć, obserwując poczynania naszych stróżów prawa wobec szefów Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego Colloseum. Już od dłuższego czasu bawią się oni w kotka i myszkę z szefami KFI. To ich zamkną podczas efektownej akcji i zakują w kajdany, to wypuszczą, to wyznaczą kaucję, raz paszport zatrzymają, innym razem nie.
Skutki są łatwe do przewidzenia. Gdy w połowie marca Sąd Okręgowy w Katowicach wydał nakaz aresztowania szefów Colloseum, których w lutym – po raz kolejny – najpierw zatrzymano, a potem zwolniono, zareagowali oni tak, jak można się było spodziewać – i zwiali, zwłaszcza że katowicki sąd bardzo im to ułatwił. Sędziowie nakazali bowiem aresztowanie, ale uczynili to około godziny 15. Ponieważ zaś nasze sądy o tej porze już nie pracują, formalne wypisanie nakazów aresztowania nastąpiło dopiero następnego dnia, gdy obaj podejrzani rozpłynęli się „jak sen jaki złoty”.

Gdzie Jędruchów dwóch

Józef Jędruch, właściciel Colloseum, objawił się w RPA (z którą Polska nie ma umowy o ekstradycji), gdzie leczony jest jakoby w kurorcie Sun City. Jakoby, bo policja dopuszcza też możliwość, iż jest to zupełnie inna osoba, podstawiona dla zmylenia tropu (trzeba pamiętać, że w konsorcjum jest dwóch Józefów Jędruchów. Ten drugi zajmuje stanowisko dyrektora do spraw restrukturyzacji przemysłu, a prywatnie jest szwagrem Józefa Jędrucha, właściciela). Co się dzieje z wiceprezesem Piotrem Wolnickim? W dniu zamykania numeru „Przeglądu” nie było to wiadome. Jest też opcja bliskowschodnia, zakładająca, że obaj panowie bawią w Izraelu u Andrzeja Gąsiorowskiego, oraz krajowa – ukrywają się w pewnej krajowej klinice psychiatrycznej.
To oczywiście nie jest pierwszy spektakularny konflikt Colloseum z wymiarem sprawiedliwości. Przyzwyczajeni do tego, iż anonse reklamowe bywają przesadne, niespecjalnie dowierzaliśmy wielkim billboardom, z których w ubiegłym roku szefowie Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego zapowiadali: polski kapitał, polskie huty, kolosalne zmiany. A jednak. Kolosalne zmiany istotnie nastąpiły, bo w październiku szefowie Colloseum trafili do aresztu. Był to bodaj pierwszy wypadek w dziejach Rzeczypospolitej, gdy na plakatach reklamowano ludzi siedzących właśnie za kratkami.

Popisy UOP

Kariera KFI Colloseum zaczęła się w 1996 r., kiedy to Józef Jędruch, 25-letni student prawa na Uniwersytecie Śląskim, zaczął handlować długami kopalń, hut i zakładów energetycznych. Przejmując długi i grając na giełdzie, Colloseum stało się głównym udziałowcem hut Pokój i Ferrum oraz lubelskiej fabryki Prim.
Organa ścigania zainteresowały się, skąd Colloseum miało środki na te inwestycje – i stąd trwająca od kilkunastu miesięcy seria zatrzymań, przeszukań i kontroli. Zaczęto od niepoważnych zarzutów, takich jak posiadanie bez zezwolenia pistoletu gazowego czy kupno pałacyku w Ornontowicach dzięki oszukaniu gminy, że KFI ma zezwolenie na założenie uczelni, co sprawiło, że gmina obniżyła cenę obiektu (urzędnik gminy, który był tak bezgranicznie naiwny, że nie poprosił o pokazanie zezwolenia, powinien zostać aresztowany!). Z czasem pojawiły się jednak i inne: uchylanie się od uiszczenia 1,6 mln zł opłat skarbowych; zaniżenie przychodów, co sprawiło że zapłacono podatek za mały o 0,5 mln; nieprzekazanie hucie Katowice 1,2 mln zł należnych z tytułu zysku od obrotu wierzytelnościami.
Wreszcie oskarżenie najpoważniejsze, wytoczone parę tygodni temu – wyłudzenie od Zakładów Elektroenergetycznych w Będzinie sumy 345 mln zł za pomocą weksli bez pokrycia. Za weksle te wykupiono od Polskich Sieci Elektroenergetycznych dług będzińskiego zakładu. Potem część długu umorzono, a resztę – właśnie te 345 mln zł – odzyskano. Operacja ta byłaby niemożliwa bez udziału byłego głównego księgowego zakładu w Będzinie, który także jest poszukiwany.
Szefowie Colloseum zanim zniknęli, wielokrotnie podkreślali, że już od dawna są obiektem niezdrowego zainteresowania organów ścigania. Ich zdaniem, w poczynaniach przeciw KFI chodzi o to, by wyeliminować Colloseum z gry gospodarczej. „Nie wykluczamy, że jest to rezultat działania silnej konkurencji, której nie na rękę są nasze działania inwestycyjne związane z restrukturyzacją polskiego przemysłu hutniczego i energetycznego, prowadzone z zaangażowaniem polskiego kapitału. Determinacja działania tejże konkurencji pozwala przypuszczać, że czyni to w imieniu obcego kapitału”, oświadczył zarząd.
Służby specjalne odrzucają te zarzuty, a jeden z oficerów UOP stwierdził, że wobec Colloseum podejmowane są „rutynowe działania”, takie jak w stosunku do każdej firmy angażującej się w strategiczne obszary państwa (hutnictwo i energetykę). Czasami to zainteresowanie przybiera humorystyczne oblicze – w listopadzie ubiegłego roku ekipa aż pięciu oficerów UOP dopadła Józefa Jędrucha wtedy, gdy akurat… przebywał w prokuraturze, gdzie składał zeznanie.

Gonić króliczka

Nie można nie zadać pytania, czy wymiarowi sprawiedliwości rzeczywiście chodziło i chodzi o to, by złapać Jędrucha i jego wspólnika, czy też może, jak w piosence o króliczku, tylko o to, by gonić go – i pokazywać, że coś się robi. Bo na zdrowy rozum, gdy komuś zarzuca się wyłudzenie 345 mln zł i dokonanie kilku innych poważnych przestępstw (grożenie śmiercią, zastraszanie urzędników), to taki delikwent nie powinien mieć nawet cienia szansy na wyjście z aresztu. Chyba że za kaucją w wysokości 345 mln zł, a nie 200 tys. zł, którą to sumę wyznaczono swego czasu właścicielowi Colloseum.
Jeśli zaś dzieje się inaczej, to publiczność ma podstawy, by się zastanawiać, czy to może ktoś z przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości – nie bójmy się tych słów – wziął w łapę za łagodniejsze traktowanie podejrzanych. Czy też może zarzuty wyłudzenia setek milionów są mocno naciągane, chodzi o to, żeby pokazać, że coś się robi, a podejrzanym daje się możliwość ucieczki, by wymiar sprawiedliwości mógł wyjść ze sprawy z twarzą, unikając niewygodnego dla siebie procesu?

 

Wydanie: 12/2002, 2002

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy