Załodze zabrakło umiejętności

Załodze zabrakło umiejętności

Stefanow 30.03.2021 r. Maciej Grzegorz Lasek - doktor nauk technicznych, przewodniczacy - Panstwowej Komisja Badania Wypadków Lotniczych (2012–2016), Posel na Sejm IX kadencji. fot.Krzysztof Zuczkowski

Podkomisja Macierewicza nie osiągnęła niczego, poza tym, że w Mińsku Mazowieckim pocięła drugi Tu-154M piłką do metalu Dr inż. Maciej Lasek – specjalizuje się w badaniach katastrof lotniczych. Od 2002 r. członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, w latach 2012-2016 jej przewodniczący. Wchodził w skład tzw. komisji Millera. Poseł na Sejm IX kadencji. Słyszę, że próbowaliście jako posłowie przeprowadzić kolejną kontrolę poselską w MON. Nie udała się z powodu pandemii. Ale jaki był powód tej kontroli? – Powodem były sprzeczne komunikaty, które wydaje przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz. Raz mówi, że raport z działań jego podkomisji jest gotowy i tylko czeka na podpisanie, innym razem, że raport już został opublikowany, a za chwilę wraca do wersji, że jeszcze nie jest skończony. Podkomisja pracuje za publiczne pieniądze, w związku z tym chcieliśmy zapytać ministra obrony narodowej, jaka jest sytuacja faktyczna. Czy ten raport rzeczywiście istnieje? Czy minister ma jakąkolwiek wiedzę, kiedy podkomisja skończy pracę? Antoni Macierewicz rok temu zapowiedział, że raport zostanie opublikowany zaraz po Świętach Wielkanocnych. Po 10 kwietnia. Już mija rok od tej deklaracji! I nic. – Potem Antoni Macierewicz sprawę raportu odsuwał od siebie. A musimy pamiętać, że to my, podatnicy, wydajemy pieniądze na działanie tego dosyć dziwnego tworu, który nigdy nie badał wypadków lotniczych i nie ma w nim nikogo, kto byłby specjalistą od ich badania. A ta podkomisja, jak ustaliliśmy, wydała ponad 10 mln zł! Na badanie wypadku, który został już bardzo dokładnie zbadany. Zepsuli sprawny samolot i tyle Teraz chce przewieźć brzozę do USA i tam symulować zderzenie. – Słyszałem o tym. A co do prac podkomisji… Patrząc na to, co do tej pory przedstawiła – nie osiągnęła niczego. Poza tym, że pocięła bliźniaczy samolot. – O tak! Podkomisja nie pojechała na miejsce wypadku do Smoleńska ani nie wykonała swojej kopii czarnych skrzynek, mimo że cały czas jej członkowie twierdzili, że te zapisy są niewiarygodne. A dodam, że prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę to zrobiła – prokuratorzy byli w Smoleńsku, mieli dostęp do wraku, do czarnych skrzynek. Członkowie podkomisji zaś… Jedyne, co im się udało, to zepsuć sprawny samolot. Tupolew, który stoi w hangarze w Mińsku Mazowieckim, jest pocięty. Ma powycinane fragmenty skrzydeł, piłką do metalu. To wynika ze zdjęć. Ten tupolew wcześniej latał. My w ramach pracy w komisji Millera wykonaliśmy na nim loty testowe, które m.in. miały demonstrować działanie automatycznego pilota. Sprawdzaliśmy, jak to wygląda, czy można odejść na drugi krąg bez systemu ILS na lotnisku za pomocą naciśnięcia przycisku, czy nie można. Sprawdzaliście te pięć sekund, które minęły, zanim dowódca, po komendzie „odchodzimy”, zorientował się, że samolot wciąż leci na automatycznym pilocie! – Myśmy to zrobili, zrobiliśmy też parę innych rzeczy. Natomiast ta grupa osób, która amatorsko para się badaniem wypadku lotniczego, zepsuła samolot. Oni nigdy nie widzieli, jak skonstruowany jest samolot, więc musieli go pociąć, żeby zobaczyć, jak w środku wygląda. Nie mieli dokumentacji, żeby zobaczyć, z czego jest zbudowany i jak? – Dokumentacja oczywiście jest, można o nią wystąpić do producenta. Ale przecież fobie, które są pielęgnowane przez tę grupę, nie pozwoliły im na to. Woleli pociąć samolot, niż poszukać dokumentacji. Wysłali próbki ciał do Włoch To niejedyne szaleństwa tej władzy w sprawie katastrofy. A ekshumacje zwłok w poszukiwaniu śladów trotylu? A próbki wysłane do laboratoriów we Włoszech i w Wielkiej Brytanii, też żeby wykryć ślady materiałów wybuchowych? Wyniki tych badań od dawna są w Polsce. Wie pan coś o tym? – Wiem. Prokuratura nie chce się przyznać do wyników tych badań. Sam pomysł ekshumacji, zwłaszcza kiedy bliscy ofiar nie zgadzali się na nie, był wyjątkowo nieludzki. Bo wcześniej prokuratura wojskowa przeprowadziła badania na obecność różnego rodzaju materiałów wybuchowych, i to zarówno na fragmentach ciał, jak i na fragmentach konstrukcji samolotu oraz w próbkach pobranych z miejsca wypadku. Ich wynik był negatywny. Raport Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego był jednoznaczny. Oprócz badań technicznych dokonano też oględzin fragmentów tych elementów, z których były pobierane próbki. Tak by opinia była kompleksowa. Ekipa PiS na to uwagi nie zwróciła. – A z czym mieliśmy później do czynienia? Dokonano ekshumacji wszystkich ofiar. Przeprowadzono badania, najpierw w kraju, dotyczące obrażeń. Prokuratura mówiła,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2021, 2021

Kategorie: Kraj, Wywiady